poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Jemu było łatwo mówić, ja miałem nieco inne patrzenie na całą tę sytuację. Już teraz widziałem u niego zmianę, pobudzenie, może lekkie podekscytowanie. Co chwila nagle gdzieś gwałtowanie odwracał głowę, jakby coś gdzieś tam usłyszał. I też trochę z doświadczenia wiem, że głupie pomysły mu do głowy mogą przychodzić, a jako że nie wiem, co się wokół za bardzo dzieje, muszę go kontrolować pytaniami. Ja nie mam niesamowitego wzroku, ani słuchu. Właściwie, to nie mam w sobie nic niesamowitego. To Haru jest tym takim niesamowitym, i to pod każdym względem. A ja jestem taki zwyczajny. 
– Wierzę ci, jednakże i tak muszę cię mieć na oku. Definicja twojej głupoty, a definicja mojej głupoty odrobinę się jednak różnią. Poza tym, byłbym spokojniejszy, gdybym miał cię na oku. Nie chciałbym, by co się coś stało, i to jeszcze pod moim okiem. Nie wybaczyłbym sobie tego – wyjaśniłem, tylko i wyłącznie się o niego martwiąc oraz chcąc mieć tę pewność, że nic mu nie będzie. 
– W sumie, to rozumiem. Lubisz być pewien, ale nie martw się, dzisiaj naprawdę się starać będę, byś był ze mnie dumny. A teraz chodźmy, chcę to sprawdzić – poprosił, a ja oczywiście się za nim ruszyłem. Sprawdzenie nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a zawsze warto pokazać, że ktoś tu jest na straży i że nie warto nic kombinować. Trzymałem się blisko Haru, chroniąc go przed deszczem, a także się trochę grzejąc się jego ciałem. 
Źródłem hałasu okazała się grupka mężczyzn, lekko podpitych, którzy ładnie i w geście pozdrowienia zdjęli na chwilę nakrycie głowy, kiedy przechodziliśmy obok. Nie wydali mi się bardzo podejrzani. Ot, grupka panów wieśniaków, co popijają zapewne za swoją wypłatę, może oszczędności, jakiś tani alkohol. A jednak, Haru przypatrywał im się z podejrzliwością w oczach. 
– W porządku? – zapytałem, kiedy odrobinkę odeszliśmy. 
– Pocą się. I podnosi sie im ciśnienie. Coś ukrywają – mruknął, lekko zdenerwowany. Czy ta grupka faktycznie coś ukrywała? Czy może zestresowali sie na widok strażnika, który dodatkowo ma do nich jakieś podejrzenia? Trochę ciężko było na tę chwilę stwierdzić. 
– Znasz ich twarze. I zapach. Jak coś będzie nie tak, zareagujesz – uspokoiłem go, starając się tym nie przejmować. Właściwie, czułem się tu bezpiecznie, ale tego tylko dlatego, że mam go u swego boku. Gdybym miał chodzić po tych uliczkach sam, nie czułbym się najbezpieczniej, to muszę przyznać. 
– Masz rację – pokiwał głową, po raz ostatni rzucając spojrzenie w stronę hałaśliwej grupki. – Śliczne w ogóle masz policzki po tym grzańcu, takie rumiane – dodał po chwili, odwracając się w moją stronę. 
– A dziękuję, chociaż co takiego ładnego w moich rumieńcach jest, to ja nie wiem – wyznałem, rad z jego komplementu. Oraz z tego, że sprawił mi tego grzańca. Cudowny pomysł, bo jest mi znacznie cieplej, ale to dalej picie na służbie, które wydarzyć się nie powinno, nawet jeżeli nie pracuję, a dotrzymuję Haru towarzystwa. 
Aż do przerwy było raczej spokojnie. Trochę sporo pijanych grupek, albo par, ale raczej był spokój, aż nie nadeszła chwila przerwy. Co jak co, ale ja to bym sobie jednak usiadł w jakimś miejscu, które jest ciepłe, no i suche. I ogólnie usiadł, nie przejmując się niczym. 
– Idziemy do koszar? Czy próbujemy szczęścia w którejś z gospód? – zapytałem, nie mogąc się doczekać, aż w końcu usiądę i odłożę tę parasolkę. Ręka to mnie strasznie boli od ciągłego trzymania parasolki. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz