poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Trochę go nie rozumiałem, gdzie mu było tak spieszno? Co on chce tutaj robić? Nie mamy tutaj nic pilnego do zrobienia, a nawet nie zjedliśmy nic przed wyjściem, bo przecież nie było czasu. A Haru jeść musi, i to dosyć sporo, skoro pracuje tak ciężko fizycznie. Mam zatem nadzieję, że chociaż teraz przygotuje nam coś do jedzenia, albo chociażby sobie. Ja tam jakoś bez jedzenia przetrwam. 
– Nie za bardzo rozumiem, gdzie i po co się spieszysz, ale dobrze, niech ci będzie. Możesz iść zanieść nasze rzeczy na górę, ja tylko zdejmę ekwipunek z końmi, oporządzę je i już do ciebie idę – odpowiedziałem, nie mogąc tak po prostu zostawić naszych wierzchowców z całym wyposażeniem, bez wody i jakiejś przekąski. Trzeba było się nimi zająć, czy były wredne czy też nie, chociaż ja nie rozumiałem, czemu konflikt pomiędzy moim wierzchowcem, a moim mężem dalej trwa i jest taki zażarty. Ignis jest złośliwy, to jest fakt, nie da sobie wejść na głowę i musiałem poświęcić mu sporo czasu, by znaleźć ten wspólny język i zyskać jego lojalność, ale czy to od razu oznacza, że to koń jest winny? Poza tym, Haru ma trochę ułatwioną robotę. On wie, o co mu chodzi. Ja jedynie podejrzewam, że wchodzi tutaj zazdrość, ale czy to jest faktycznie ten problem, to nie mam pewności. 
– Ja się tym zajmę, nie kłopocz się – stwierdził, upuszczając torbę i kierując się w moją stronę. – O ile twój głupi koń mnie nie pogryzie – dodał, zerkając z pogardą na karego ogiera, który zarżał nerwowo na jego słowa, uderzając ostrzegawczo kopytami o ziemię. 
– Pierwsza sprawa, nie jest głupi. Rozumie cię i ci to zapamięta, więc nie dziw się później, że ma przy tobie humorki. A druga, możemy zrobić to razem. Zajmij się noszeniem wody i Rain, a mnie już pozostaw Ignisa – stwierdziłem, nie mając problemu z takiej pracy. 
Haru pokiwał głową i już po chwili oboje zabraliśmy się za oporządzaniem naszych koni. Może to nawet dobrze, że mu dzisiaj znajduję trochę takich zadań, później będzie odrobinkę spokojniejszy... albo wręcz przeciwnie. Ta pełnia jak do tej pory jest jedną z tych cięższych, a już tak trochę za sobą ich miałem. Zazwyczaj Haru był strasznie pobudzony i rozochocony, a dzisiaj dochodzi jeszcze pyskowanie, co bardzo mi się nie podoba. Co innego drażnienie się i dogryzanie sobie nawzajem, ale to, co on robił, było zachowaniem niedopuszczalnym. Odkąd się przebudziłem, to się nie powtórzyło, ale i tak wolę trzymać rękę na pulsie. 
– Twojego wuja nie ma? – zapytałem po skończonej pracy trochę ciekaw, czy będziemy mieć podsłuchiwacza. 
– Nie, nie, pełnia jest, wybył z domu. Też bym wybył, ale tak pięknego prezentu od losu nie mogę zignorować – powiedział, uśmiechając się do mnie znacząco, a jego oczy rozbłysły iskierką głodu. Przez chwilę nawet miałem wrażenie, że jego oczy się przekształciły w te wilcze... mimowolnie poczułem dreszcz podniecenia przebiegający po moim kręgosłupie. 
– Mam nadzieję, że tenże prezent został odpowiednio zapakowany. Bardzo się starałem – odparłem, posyłając mu lekki uśmiech. Takie przekomarzanie się to ja akurat bardzo lubiłem i nigdy nie będzie mi go dosyć. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz