Może nie był po prostu tego świadom? Albo nie chce tego przed sobą przyznać, i podświadomie dobrał takie rzeczy, w których dla niego wyglądam najlepiej. Powinienem jednak zdecydowanie zmienić swoje zachowanie. Nie chcę, żeby myślał, że jestem na niego zły, albo że mam mu to za złe, bo rozumiem jego wybór. Też ich nie lubię, ale zdarza mi się o nich zapominać i nie przejmować. Może to mój błąd. Powinno to znaleźć się z tyłu mojej głowy już na zawsze. I pilnować, by moje kreacje nigdy już nie odsłaniały tych części, które są spaczone.
– Wybrałeś rzeczy, które zakrywają wyłącznie miejsca naznaczone bliznami, a odkrywają nogi, które to jeszcze są w porządku – odpowiedziałem, nerwowo uderzając paznokciem o kieliszek z winem.
– Wybrałem rzeczy, w których miałem ochotę cię zobaczyć. W ogóle nie myślę o twoim ciele w ten sposób, w jakim ty o nim myślisz – odparł, ale trochę w to nie wierzyłem. Znaczy, on może w to wierzyć, ale ja już znam prawdę, której on nie potrafi dostrzec.
– Gdybyś podświadomie nie zwracał na to uwagi, wziąłbyś kilka różnych rzeczy. A to gorset, a to sukienkę, a to cekiny... Jednak nie martw się, rozumiem, też nie lubię patrzeć na te szramy – odpowiedziałem, zerkając na niego trochę niepewnie, mimo wszystko starając się do niego uśmiechnąć najładniej, jak potrafiłem. A ładnie to ja się akurat uśmiechać potrafiłem, co jak co, ale przez całe swoje życie musiałem się ładnie uśmiechać.
– Oj, Daisuke... – Haru westchnął ciężko, podnosząc się z krzesła. Trochę go nie rozumiałem, przecież nie złoszczę się, jest mi smutno, owszem, w końcu strasznie ważne było dla mnie, by się podobać, i jemu, i ogólnie, a wychodzi na to, że już na zawsze go będzie tylko moje marzenie. – Uwielbiam każdy centymetr twojego ciała. I żadna twoja blizna mi nie przeszkadza. Co więcej cieszę się, że je masz. Wiesz, dlaczego? Bo dzięki temu wiem, że żyjesz. Te koszule to całkowity przypadek, wybrałem je, bo po prostu cudownie się w nich prezentujesz. Cudownie się układa na twoim ciele, odsłania nogi, i jeszcze czasem tak ładnie ramionko odłsaniasz i mnie nim kusisz... Kocham cię całego i zamierzam ci to udowodnić – odpowiedział, chwytając mój podbródek i unosząc go tak, bym na niego spojrzał.
– Naprawdę? Twierdziłeś nie raz, że lepiej wyglądam całkowicie ubrany – przypomniałem mu, mając jednak trochę wrażenie, że mówił to, bym poczuł się lepiej. Zamiast mówić, że jestem cały piękny, powinien wytypować moje najlepsze cechy.
– Nie, że wyglądasz lepiej, ale że wolę, byś był ubrany, a to dlatego, że wtedy mogę cię rozebrać i odkrywać twoje ciało na własnych zasadach, kawałek po kawałku – wyjaśnił, przesuwając palcem po mojej dolnej wardze. – Nie myśl tyle o tym, skup się na tym, że dzisiaj ma być przyjemne. Tylko to powinno być w twojej głowie – poinstruował mnie, a ja pomimo niepewności łagodnie się uśmiechnąłem, tak jak byłem wyuczony.
– Dla ciebie postaram się, by ten dzień był dla ciebie jak najwspanialszy – powiedziałem, doskonale wiedząc, że musiałem się spiąć w sobie. Co jak co, ale musiałem o niego zadbać, kiedy jeszcze jestem mężczyzną.
<Piesku? c;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz