piątek, 25 kwietnia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Jemu było łatwo mówić, nieważne, ile on by zjadł, zaraz i tak wyglądać będzie zjawiskowo. A ja? Nigdy nie zauważyłem u siebie tego problemu, no ale wolałem uważać. Chciałbym być dla niego jak najdłużej najpiękniejszy, co przecież dla mnie małym wyzwaniem będzie, bo ja się starzeję w porównaniu z nim znacznie szybciej. Także na moim licu prędzej pojawią się zmarszczki, włosy zaczną siwieć, mięśnie staną się wiotkie, tkanki tłuszczowej zacznie przybywać... Ależ ja będę wyglądać okropnie. Paskudnie wręcz. 
– Tego ciałka już wkrótce i tak będzie za dużo. Wtedy już się nim będziesz mógł cieszyć do woli – odpowiedziałem, wstając od stołu, by zanieść pusty talerz do zlewu. 
– Oj, uwierz mi, że będę – mimo, że stałem tyłem do niego i nie widziałem jego twarzy czułem, jak się szczerzy głupkowato, jak to on ma w zwyczaju. – Ale tym też się zamierzam dzisiaj nacieszyć – dodał, podchodząc do mnie. Od razu położył dłonie na moich biodrach, a jego zaczęły całować mój kark. Na tę pieszczotę westchnąłem cicho. Niby taka prosta, a taka przyjemna...
– Wpierw posiłek musi się ułożyć – odpowiedziałem, myśląc przede wszystkim racjonalnie. Zresztą, im dłużej go przytrzymam, tym lepiej dla mnie, a i jemu się krzywda nie stanie. Nauczy się cierpliwości. Byleby później podczas rozwiązywania tych sznureczków jej nie stracił i nie rozerwał mi ubrań, bardzo lubię ten strój i nie chciałbym go stracić. – Akurat zdążysz się przyzwyczaić do swoich akcesoriów – dodałem, odwracając się w jego stronę i uśmiechnąłem się do niego niewinnie. 
– Chyba zaczynam podejrzewać, co to może być – mruknął, pusząc delikatnie swoje policzki. Jakże bym chciał zobaczyć w tej chwili jego uszy i ogon... może jak go dobrze podejdę, to uda mi się go przekonać. Przez tę jedną noc krzywda mu się nie stanie. 
– Świetnie, więc rozumiem, że się zgadzasz? – zapytałem, odwracając się w jego stronę. 
– No cóż... Chyba to jakoś przeboleję – stwierdził, na co się uśmiechnąłem nieco szerzej. 
Wytarłem dłonie w ręcznik i następnie bez gadania chwyciłem jego nadgarstek i poprowadziłem do naszej sypialni. Haru, bez zbędnego oporu, dał się ładnie poprowadzić, jak grzeczny piesek. Pytanie, czy na smyczy też będzie taki grzeczny. 
– Siad – poleciłem, wskazując na łóżko. Haru uczynił to momentalnie, co nawet trochę mnie zaskoczyło. Wyjąłem więc z torby moje małe akcesoria i wróciłem do męża, sprawnie zapinając obrożę wokół jego szyi. – Dobry piesek. Tylko... Tak trochę za mało wyglądasz, jak piesek – powiedziałem znacząco, gładząc jego miękkie włosy przy miejscu, gdzie jak dobrze pamiętam powinno być ucho. Że też ja ich nie widzę... Sam nie wiem, dlaczego, ale po prostu strasznie mu to pasuje, a ja uwielbiam na nie patrzeć. Odkąd się tylko poznaliśmy przypominał mi na myśl pieska, którego trzeba było poskromić. I jak widać, udało mi się. 
– A dostanę nagrodę? – zapytał, przekrzywiając lekko głowę. 
– Ależ oczywiście. Grzeczne pieski zawsze dostają nagrodę – przytaknąłem, przenosząc swoje dłonie na jego rozgrzane policzki. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz