piątek, 18 kwietnia 2025

Od Mikleo CD Soreya

Zerknąłem na męża i owoce, które kroił od razu, żałując, że wcześniej nie powiedziałem mu, jak to zrobić.
– Stój nie plastry, kroić masz to na pół, popatrz – Chwyciłem nóż, pokazując mu, jak ma je pokroić, aby nie zrobiła się z tego ciepła, nie chciałam też, aby były za małe, bo szybko zmieniłyby się w bardziej wodnisty stan, a nie tego chciałem.
– Mogłeś mi od razu to powiedzieć – Usłyszałem pretensje w jego głosie, która nie za bardzo mnie zaskoczyła, w końcu, jak zauważył, gdybym mu powiedział błędu, by nie popełnił, ale gdyby zapytał, również by go nie popełnił.
– Nikt ci nie zabraniał zapytać – Zauważyłem, skupiając się na przygotowaniu biszkoptu, który musiał wyjść dobrze i pulchnie, aby całe ciasto idealnie smakowało i dobrze do tego wyglądało.
Sorey coś tam sobie pod nosem mówił, natomiast ja nie specjalnie się tym przejmowałem, robiąc swoje, zerkając od czasu do czasu w jego stronę, aby w razie co, zareagować chodź myślę, że jeśli raz pokazałem mu, jak to zrobić, to już więcej pokazywać raczej nie będę musiał.
– Gotowe, wszystko pokroiłem – Mój mąż był bardzo zadowolony ze swojej pracy, pokazując mi, co przygotował.
– Świetnie, teraz przerzuć to do miseczki i dodaj cukier – Poleciłem, stawiając na ogień gotowy biszkopt.
– A ile mam tego cukru dać? Naprawdę chcesz, abym zrobił to sam? A co, jeśli podam za dużo cukru albo za mało cukru wtedy już to nie wyjdzie, może lepiej, jak ty to zrobisz, nie chciałbym zepsuć tak drogich i dobrych owoców – Wyjaśnił, oczywiście, nie chcąc zrobić tego, o co go proszę, to znaczy może i chciał, ale bał się popełnienia żadnego błędu.
Pokręciłem rozbawiony głową, biorąc dłonie cukier samemu, przygotowując to, o co go poprosiłam, widząc, że trochę za bardzo boi się popsucia truskawek, których faktycznie może być trochę szkoda…
Wspólnymi siłami przygotowaliśmy w końcu ładnie wyglądające ciasto i szczerze miałam nadzieję, że tak ładnie, jak wygląda tak równie ładnie, a raczej dobrze będzie smakował.
– Spójrz, jakie ładne ciasto nam wyszło – Od razu pokazałem mu te śliczne ciasto, które postawiłem na desce.
– Ty zrobiłeś, ja za wiele nie pomogłem – Stwierdził, a to nie do końca mi się podobało, przecież bardzo się postarał, a ja to doceniam, a więc i on powinien to docenić.
– Bardzo proszę, nie odejmuj, sobie pracy dzień nie pomagałeś, a więc również dałeś coś od siebie, aby powstało to ciasto – Stwierdziłem, całując go w policzek, ciesząc się z naszej wspólnej pracy, która potoczyła się świetnie, zrobiliśmy wszystko to, co zrobić mieliśmy i teraz można zabrać się za przygotowywanie lodów.
– To, co teraz lody? – Chciałem od razu zabrać się do pracy, chociaż przyznać musiałem sam przed sobą, że byłem już zmęczony i chętnie położyłbym się, spać wiedziałam jednak, że nie mogłem sobie na to pozwolić, miałem co robić, musiałem w końcu przygotować lody, pomóc mężowi się spakować, a wszystko, po to, aby tylko spędzić z nim te ostatnie chwile, już, wiedząc, że będę strasznie za nim tęsknić, dlatego chcę spędzić z nią każdą możliwą ostatnią chwilę…

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz