środa, 16 kwietnia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Czy ja miałem coś przeciwko przygotowaniu placków? Raczej nie, ale nie pamiętam też, kiedy je jadłem. I czy kiedykolwiek je jadłem. Mój kucharz na pewno ich nie przyrządzał, to zajmie bardzo proste, żeby nie powiedzieć, że nieco plebejskie, więc na moim stole miejsca nigdy nie miało. Ale czy Haru je kiedykolwiek dla mnie przygotowywał? Nie byłem sobie w stanie przypomnieć. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, bo i tak je zjem. Co jak co, ale w kwestii obiadów i ogólnie posiłków mojemu mężowi mogłem zaufać. Można mu było wiele zarzucić, ale talent do gotowania to on ma. Gdyby tylko dał mi się namówić na lekcje z moim kucharzem... Wyszedłby z niego kucharz idealny. I całkowicie mój. A gdyby praca strażnika się mu znudziła, zawsze mógłby spróbować sił w gastronomii, w porządnej restauracji, a nie w tej zapchlonej dziurze, do której trafił ostatnio. Szkoda, że nie chce wykorzystać tej szansy, no ale zmusić go za bardzo nie mogę. Muszę zaakceptować, że nie chce, i tyle, ale też mu nie odpuszczę. Dobrze jest szkolić swoje talenty.
– Placki z mięsem brzmią jak proste danie, ale może być – stwierdziłem, uważnie dobierając słowa, by nie poczuł się urażony i by się nie obraził. Dzisiaj z nim naprawdę wszystko jest możliwe, a ja nie mam nastroju na podchody. Trochę zgłodniałem i z chęcią coś bym w końcu zjadł. Zresztą, on też powinien, zwłaszcza mięso. Ono jest dla niego wyborem idealnym, pełne potrzebnych składników, dające dużo energii i jeszcze na pewno trochę przytłumi jego zwierzęcy głód. Nie chcę już więcej przechodzić przez okres, w którym Haru ciągle ma ochotę na mięso, i to najlepiej ludzkie. To doświadczenie było trochę przerażające. 
– Tylko może być? Może chcesz coś lepszego? – spytał, zmartwiony tym faktem. Z jednej strony lepiej, by się tym martwił, niż żeby miał końców wypominać. 
– Nie, nie, to będzie w porządku. Zresztą, nawet nie powinieneś się mnie o to pytać, tylko po prostu zabrać się do roboty. W kwestii przygotowywania posiłków zaufać ci mogę z zawiązanymi oczami – stwierdziłem, kierując się za nim do kuchni, by poobserwować, jak mu idzie. I by też być może mu trochę poprzeszkadzać poprzez drażnienie go. Skoro się zdecydował na taki prosty obiad, to być może powinienem mu przeszkodzić, by było ciekawiej. 
– Jak nakarmię cię czymś, czego nie lubisz, zmienisz zdanie od razu – stwierdził, zabierając się do roboty od razu po przyjściu do kuchni. Naprawdę nie chce tracić czasu. Ciekawe, gdzie mu się tak spieszy... 
– Czymś, czego nie lubię... tak właściwie, to mało jest takich rzeczy. Smaki akceptuje raczej wszystkie na ten moment. Jedyne, czego nie byłbym w stanie zjeść, to przesiąkniętego tłuszczem dania. Strasznie nie lubię tłustych potraw, są okropne – powiedziałem, siadając na tuż obok niego, na razie zachowując się grzecznie. 
– O to się martwić nie musisz. Ja też nie lubię jeść tłusto, więc nigdy bym cię czymś takim nie poczęstował – stwierdził, wypinając się dumnie. 
– Jakie to szczęście, że trafiłem na tak cudownego pieska – odparłem, na razie delikatnie mogą szturchając jego nogę. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz