Poczułem przez chwilę narastającą złość, która tak szybko, jak się pojawiła, tak szybko zniknęła, czyżby coś działo się złego u niego? Przez chwilę Banshee jest u mnie i już czuję negatywną energię, która od niego płynie.
A przecież prosiłem, żeby jej do mnie nie wysyłał, mam tylko nadzieję, że nic złego się nie stało, zdecydowanie nie chciałbym mieć na sumieniu jego albo Banshee.
Zdziwiony tym, jak szybko przeminęło, to uczucie zerknąłem w stronę okna, starając się nie martwić, co prawda nie było to proste i mimo szczerych chęci zaczynałem się coraz to bardziej niepokoić.
– Co się dzieje? – Lailah będąca tuż obok mnie dostrzegła mój niepokój, który malował się na mojej twarzy.
– Nie wiem, poczułem dziwną złość, takie nagłe uderzenie i tak samo szybko, jak się pojawiło, tak szybko zniknęło – Wyjaśniłem, siadając na chwilę, aby uspokoić myśli, które krążyły wokół mojego męża.
Pani jeziora położyła dłoń na moim ramieniu, uśmiechając się do mnie łagodnie, a jednocześnie bardzo kojąco, nigdy bym nie przypuszczał, że czyikolwiek uśmiech potrafi tak uspokoić.
Lailah jest naprawdę wyjątkowym serafinem nie tylko bardzo mądrym, bardzo silnym, ale jednocześnie bardzo uczuciowym i delikatnym po prostu idealna, a mimo to zawsze samotna, samotna i bardzo nieszczęśliwa czuję to za każdym razem, gdy z nami jest, myślę zresztą, że nie tylko ja to czuję, aura jest bardzo silna i mimo szczerych chęci nie jest w stanie, w stu procentach ukryć, uczuć ani stanu, w którym, w tej chwili jest.
– Mikleo spokojnie, on sobie poradzi, piekło nie jest przyjemnym miejscem, nie jest też miejscem przyjaznym dla takich jak on. Jestem jednak pewna, że świetnie sobie poradzi, a ty nie musisz się o niego martwić – Wyjaśniła, z czym nie mogłem się zgodzić, Sorey był całym moim życiem tak samo, jak dzieci, dlatego tak bardzo martwiłem się o niego i o to, czy wszystko z nim w porządku.
– Łatwo ci się mówi – Mruknąłem, niezadowolony mimo wszystko biorąc głęboki wdech i wydech, starając się za wszelką cenę uspokoić.
– Wiesz, może to nie mój mąż jest w piekle z daleka ode mnie, ale czy to nie on powtarzał ci, abyś się nim nie przejmował? I czy nie dlatego wrócił tutaj na ziemię, bo czuł twoją negatywną energię? Chciałbyś, aby znowu tutaj wrócił?
– Nie, wolałbym, aby tu nie wracał, dopóki nie wykona swojej myśli… – Westchnąłem ciężko, podnosząc się z łóżka. – Masz rację, muszę skupić się na sobie, No dzieciach i na naszej podróży, i mniej będę o nim myślał, tym mniej bodźców będę od niego dostawał, a wtedy i on nie będzie odczuwał moich emocji – Zgodziłem się z kobietą, biorąc torbę do ręki.
– Pomożesz mi przygotować im jakiś posiłek na drogę? – Dopytałem, zerkając na kobietę, która ruszyła za mną.
– Oczywiście, bardzo chętnie ci pomogę – Lailah ruszyła za mną do kuchni, pomagając mi wszystko przygotować do podróży, robiąc wszystko, abym nie myślał o moim mężu i w sumie świetnie jej to wychodziło< rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a ja nie myślałem, i to było najważniejsze w tamtej chwili.
<Pasterzyku? C:>