Trochę mnie jego propozycja zaskoczyła, on miał jakiekolwiek pojęcie o układaniu włosów? O pleceniu warkoczy, czy po prostu sprawiania, by te włosy wyglądały dobrze? Skąd? To nie jest wiedza, którą posiada przeciętny mężczyzna, bo i po co by mu to było? Upięciami włosów córek zajmują się matki, ewentualnie jakiś inny żeński członek rodziny, albo niania.
– Potrafisz takie rzeczy? – zapytałem zaskoczony, przyglądając mu się z uwagą.
– Babcia mnie tego uczyła. Dawno temu, ale pamięć mięśniowa powinna zadziałać – wyjaśnił, nie przestając się szczerzyć. A więc to stąd.. pokiwałem głową na jego słowa, mogąc już w spokoju przeanalizować wcześniejszą propozycję, która nie była jakaś zła.
– Więc możemy spróbować. Kiedy są rozpuszczone, strasznie mi przeszkadzają, zwłaszcza podczas snu. I pewnie też strasznie się wtedy niszczą. Powinienem na noc je ukrywać pod jakąś chustą jedwabną, jeżeli chcę, by dalej pozostały takie piękne – powiedziałem, wracając do oglądania swoich kosmyków. Muszę działać jak najprędzej, póki nie są zniszczone, bo jak je zniszczę, pozostają tylko nożyczki, a nie chcę ich obcinać. Boję się, że mogłoby to wpłynąć na mój wygląd, jako mężczyzna, a tego bym wolał za wszelką cenę uniknąć.
– To co, próbujemy teraz? – zapytał, a w jego głosie usłyszałem ekscytację.
– Po posiłku. I herbacie – uspokoiłem go, posyłając mu łagodny uśmiech. Jeżeli to ma mu sprawić radość, a mnie pomóc, to w czym problem? Byleby mi tylko włosów nie powyrywał ani nie poplątał. Ale wpierw muszę zwilżyć gardło. Też dobrze byłoby wypić zioła... muszę pamiętać o regularnym wzmacnianiu organizmu. Skoro jest taki drobny, to musi być silny, by był w stanie chociażby przetrwać ciążę.
– Oczywiście – uśmiechnął się zadowolony i po raz kolejny ucałował wierzch mojej dłoni. – Gdzie masz w ogóle pierwiosnek zaręczynowy? I obrączkę? – spytał zaskoczony, dopiero teraz dostrzegając we mnie te braki.
– Tutaj – powiedziawszy to, wyjąłem zza bluzki srebrny łańcuszek, na którym zawiesiłem te dwie najważniejsze dla mnie rzeczy. – Teraz są na mnie za duże, a nie chciałem gdzieś ich schować na Bóg wie ile, więc zdecydowałem się na takie rozwiązanie. Bezpieczne i wygodne.
Haru chciał mi coś odpowiedzieć, jednakże nie zdążył. Rozległo się pukanie i już po chwili do środka weszła służąca z ewidentną pokorą wymalowaną na twarzy. Niepotrzebnie tak to przeżywa, i tak bym musiał się wybudzić i tak, więc co to za różnica? Pewnie miałbym przyjemniejszą tę pobudkę, no ale mamy co mamy.
Haru pomógł mi wstać z łóżka i doprowadził mnie do stołu. Kobieta, nim wyszła, przeprosiła mnie po raz kolejny, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy, dalej chyba nie mogąc odzobaczyć mojej mamy w mojej twarzy. Teraz dopiero się zaczną szepty i spojrzenia, jak będę wychodził z pokoju. Niby byłem na to przygotowany, ale teraz jakoś tak ciężej mi z tym.
– To powinien być dla ciebie wystarczający dowód – zaczął nagle Haru, co strasznie mnie zaskoczyło. I wprawiło w konsternację.
– Dowód? Jaki dowód? Czego dowód? – dopytałem, absolutnie go nie rozumiejąc. O niczym nie rozmawialiśmy, nic się nie wydarzyło, a on do mnie o jakimś dowodzie. Nie mam ani jego zmysłów, ani umiejętności czytania w myślach by wiedzieć znikąd, o co mu chodzi.
– Tego, że jesteś piękny. Pomylono cię z twoją mamą, a sam mi przyznałeś, że była piękną kobietą, więc skoro ona była piękna, i ty to mówisz, to teraz też musisz być piękny – wytłumaczył, co mu chodziło po głowie.
– To co innego. Pani Meadows po raz ostatni widziała moją mamę jakieś dwadzieścia jeden lat temu, więc te wspomnienia na pewno są niejasne, nierzeczywiste, zatarte. Mam cechy jej wyglądu, więc mogę ją przypominać, ale to wszystko. Nie mogę wyglądać jak ona, ona była najpiękniejsza – przyznałem, nie chcąc do siebie dopuścić tej myśli, że mógłbym wyglądać jak ona. Co jak co, ale tego zaszczytu nie byłem godny.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz