Jak się czułem? Całkiem dobrze jak na mnie to naprawdę dużo, po pełni powinienem być trochę bardziej zmęczony, a jednak było zupełnie inaczej, miałem dużo energii i ochoty na rozpoczęcie tego dnia u boku mojego pięknego męża, z którym czas płynie szybciej i zdecydowanie dużo przyjemniej.
– Czuję się bardzo dobrze, jestem wyspany, zaspokojone zaraz będę najedzony, czy mógłby być lepiej? – Odparłem, naprawdę zadowolony, wczorajszy dzień był spełnieniem wszystkich moich oczekiwań, Mój mąż jest cudowny i zawsze się dla mnie stara, nawet jeśli nie jest to dla niego wcale takie proste, zdecydowanie lepiej nie mogłem trafić.
– Myślę, że gdybym był wytrwalszy, mogło być to się skończyć jeszcze lepiej – Zaczął, a ja przez chwilę nie dowierzałem w to, co słyszę, on mówi tak poważnie? Mógłby już sobie zostawić tę myśl dla siebie, czasami niepotrzebnie mówi rzeczy, których mówić nie musi i nie powinien, psując przy tym sobie humoru i humoru innym.
Jednak co poradzić mój mąż jest specyficzny, jak bardzo go kocham, tak bardzo czasem mam ochotę zakleić mu tę buzię albo już nie mówił nic, czego słuchać nie chcę, powinien mieć więcej pozytywnej energii, więcej pozytywnych słów, a nie same negatywy, które nie są potrzebne w życiu, życie już i tak jest wystarczająco smutne, nie trzeba go jeszcze bardziej niszczyć.
– A nie możesz się po prostu cieszyć tym, co było wczoraj? Bez dodawania niepotrzebnych słów? Mówiłam ci przecież, że było cudownie, po co, więc coś dodawać? Psujesz w tym momencie chwilę, a po co? Czy już niewystarczające źle jest w życiu, aby być dodatkowo negatywnie nastawionym? Trochę więcej optymizmu skarbie – Ucałowałem go w czoło, biorąc swoją porcję jedzenie.
Daisuke nie odpowiedział i może lepiej, gdyby to zrobił, powiedziałbym pewnie, coś, czego znów usłyszeć bym nie chciał, a ja już wystarczająco rzeczy słyszę, których nie chcę.
Zjedliśmy grzecznie wspólnie pyszny posiłek, mój mąż wypił te okropnie pachnące zioła, a ja wypiłem swoją herbatę.
– Chciałbyś jeszcze czegoś? – Dopytałem, gdy zabierałam pustą już tacę do kuchni.
– Nie, chciałbym tylko wtulić się w ciało męża – Odpowiedział, wywołując uśmiech na mojej twarzy, moje słodkie maleństwo.
– Zaraz do ciebie wrócę, a wtedy będziesz mógł się tulić, ile będziesz chciał – Zapewniłem, opuszczając sypialnie, robiąc to, co wcześniej mu powiedziałem.
Do mojego męża wróciłam w ciągu kilku minut Oczywiście znów, napotykając niezadowolone spojrzenie mojego wuja, która mówiła mi więcej niż tysiące słów na ziemi.
Starałem się nimi przejmować, a raczej nie zwracać na niego uwagę, bo to w końcu tylko stary zdziadziały dziad, który próbuje się rządzić nie w swoje rezydencji.
Lubię go bardzo I szanuję jako człowieka, ale czasem strasznie zachodzi mi za skórę, zapominając chyba, gdzie jest i jak niewiele ma do powiedzenia, mimo że uważa zupełnie inaczej.
Trochę gorszym nastrojem wróciłam do sypialni, co nie umknęło uwadze mojemu mężowi.
– Coś się stało? – Dostrzegając moją minę, od razu skupił całą swoją uwagę na mojej osobie, chcąc wiedzieć, dlaczego mój nastrój tak diametralnie się zmienił.
– To nic takiego mój wuj po prostu już od rana narzeka – Wyjaśniłem, kładąc się obok męża, aby przytulić go, tak jak sobie tego wcześniej życzył.
<Paniczu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz