Byłem trochę zaniepokojone jego podejściem do całej sprawy, chyba za dużo chce na siebie wziąć, a to zdecydowanie niepotrzebne, nie chcę, aby się do czegokolwiek zmuszał, a jak na razie właśnie tak to wygląda.
– Może trochę bardziej na spokojnie, ja chcę dziecka to prawda, ale nie chcę, abyś ty z powodu dziecka, a raczej męczącej ciąży cierpiał – Wyjaśniłem, czując, że za bardzo się zmusza, a nie o to chodziło, nie taki był plan.
Mam wrażenie, że robi to wszystko dla mnie, a nie dla siebie, a tak też nie chcę, nie zgadzam się, nie na to.
Mój mąż westchnął cicho, nie odpowiadając, musiał sobie to wszystko przemyśleć i mam nadzieję, że dobrze sobie to przemyśli, nie chcę, aby później tego żałował, aby miał pretensje do mnie, że się zgodził, przecież dawałem mu jasno do zrozumienia, że ma podjąć słuszną decyzję, że sam musi tego chcieć, aby później nie żałować.
A w tej chwili jak go tak słucham, to mam wrażenie, że w całe tego nie chce, a skoro tego nie chce, to może nie powinieneś robić sobie dziecka? To wszystko jest trudne, mam nadzieję, że nie będzie tego później żałował, dziecko to nie zabawa, nie można go tak po prostu oddać czy wyrzucić.
Oczywiście nie podejrzewam go o coś takiego, wiem, że odda się mu całym sercem, bez względu na to, jak trudne to będzie.
– Nie chce mi się – Mruknęła, zmieniając tym samym temat, aby nie musieć rozmawiać już o dziecku, o którym rozmawiać w tej chwili po prostu nie chciał i ja doskonale to wiedziałem.
– A czy ktoś ci każe coś robić? – Zapytałem, bawiąc się jego słowami, które były takie mięciutkie i słodziutkie.
– No wiesz, tak szczerze powiedziawszy, dziś powinniśmy wracać już do rezydencji, nie chcemy jutro się gonić ze wszystkimi prawda? – Na to pytanie kiwnąłem twierdząco głową.
Miał rację, nie powinniśmy się gonić i gonić przecież nie będziemy, pracuje na noc, a więc możemy jutro rano dopiero wracać, nie musimy się gonić, zdecydowanie to nie jest wymagane.
– Możemy wrócić jutro rano, myślę, że nic się nie stanie, jak jutro wyjdziemy, a nie dziś – Wyjaśniłem, od razu, widząc jego zmieniający się wyraz twarzy.
– Mówiłem ci już coś, nie chcę później się gonić, lepiej jest zrobić to od razu przygotować się do powrotu, a jutro móc trochę dłużej poleniuchować w łóżku – Stwierdził, a ja nie, nie mogłem kłócić się z nim, skoro tak zadecydował, to niech tak będzie.
Mam tylko nadzieję, że nie będziemy musieli już tak od razu się pakować, nie chce mi się robić tego już natychmiast, teraz.
– Dobrze, w takim razie zrobimy to za chwilę, najlepiej za godzinę – Odparłem, uśmiechając się do niego głupkowato.
– Za godzinę? Przecież możemy zrobić to od razu – Stwierdził, ale mi tak bardzo się nie chciało, może, skoro tak bardzo ma na to ochotę, niech sam nas spakuje, Ja przygotowałem nas do podróży, a on niech przygotuje do drogi powrotnej to chyba uczciwy układ.
– Skoro chcesz, to czemu nie, tylko ty nas spakujesz – Odparłem, rozciągając leniwe swoje ciało.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz