No proszę, czyżby on miał ochotę na chwilę przyjemności? Jeśli tak to ja bardzo chętnie mu to zagwarantuję.
Nie ma najmniejszego problemu, aby dostał to, na co ma ochotę.
Nie każąc mu zbyt długo czekać na to, co jestem w stanie mu zaoferować, chwyciłem jego biodra, przewracając go na plecy, uśmiechają się do niego zadziornie.
– Masz rację, nie ma co tracić czasu na odpoczynek, kiedy ma się okazję zabawić – Wymruczałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
I tak o to mieliśmy okazję, aby trochę poszaleć, mu było dobrze, mi było dobrze, a więc czemu by nie korzystać.
Problem po naszym zbliżeniu pojawił się tylko jeden, mój mąż nie miał siły na nic, potrzebował chwili, aby do siebie dojść, oby niezbyt długiej chwili, bo jeśli faktycznie za długo będzie odpoczywał, nie zdążymy dziś wrócić do domu, a przecież na tym mu tak bardzo zależało, aby wrócić do domu i jeszcze dziś, tak jak sobie to wszystko zaplanował.
Nie chcę nic niczego zawodu, gdy okaże się, że jednak nie damy dzisiaj rady.
I jeszcze może zacznie mi się obwiniać, chociaż ja tak naprawdę nie wiem za co. Mój mąż jest specyficzny, a więc ciężko jest go czasem zrozumieć, nie masz pojęcia, nawet kiedy i dlaczego się zachowuje w tak, a nie w inny sposób.
Mój panicz z powodu zmęczenia w końcu zasnął i tak jakoś znudzony sam również zasnąłem, jakoś tak wyszło, nie planowałem tego, nuda po prostu zwyciężyła.
Daisuke obudził mnie kilka… No tak dokładnie, to nie wiem, czy kilka minut, ty godzin, choć wnioskując po ciemności panującej za oknem, to chyba raczej chodzi.
– Haru, Dlaczego pozwoliłeś mi zasnąć? I dlaczego sam zasnąłeś? Przecież ty nigdy nie śpisz po seksie – Miał rację, nigdy nie spałem, jednak tym razem zasnąłem i co w tym złego? On zasnął i ja zasnąłem tyle w temacie.
– Pozwoliłem ci zasnąć, w końcu tego potrzebowałeś zresztą i mi spać się chciało, w czym problem? – Zapytałem, nie rozumiejąc jego złości, a może zaniepokojenia, jego emocje strasznie się mieszają, a ja czasem nie potrafię ich zrozumieć.
Panicz westchnął ciężko, podnosząc się z łóżka, rzucając mi pełne niezadowolenia spojrzenie.
– Szykuj się, musimy wyruszać – Pośpieszył mnie, biorąc w dłonie ubrania, które miał na swoje piękne ciało założyć.
– A nie chciałbyś czegoś zjeść i wyruszyć z rana? – Dopytałem, niespecjalnie, chcąc po nocy ruszać w drogę, nic przecież by się nie stało, gdybyśmy wyruszyli jutro z rana, naprawdę nie rozumiem, dlaczego się tak uparł, aby jeszcze gdzieś wrócić do rezydencji, nie idę jutro na rano, a więc nie trzeba się śpieszyć, a jednak on postawił na swoje, a moje zdanie. Nie miało znaczenia.
– Nie, już wystarczająco czasu żeśmy zmarnowali, nie jestem nawet głodny – Mruknął, ubierając na swoje ciało spodnie, które już raz miał założone, a tego też nie rozumiem, przecież spodnie to nie bielizna można nosić je kilka razy, co w tym złego? Nie wiem i obawiam się, że nigdy się nie dowiem.
– Już, już powoli zdążymy – Odparłem, rozciągając leniwie swoje zastygłe mięśnie.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz