Tak jak podejrzewałem, po odejściu Soreya dzieciaki zwęszyły szansę na próby wydostania się z domu.
Ich taty nie było zaledwie godziny, a oni już zaczęli wymyślać, to niesamowite, jakie ścięci potrafią być bystre i sprytne, robiąc wszystko na sobą korzyść, tak jak sobie to zaplanowali wcześniej.
Tym razem jednak nie uległem, obiecałem coś mężowi i miałem zamiar dotrzymać słowa.
Nie zawiodę go, będę silny, tak jak mu obiecałem, oczywiście ten dzień jest dla mnie ciężki, raczej wieczór, a wszystko dlatego, że znów go straciłem.
I pewnie, gdyby nie świadomość tego, ile czasu on spędzi w piekle i jak bardzo potrafi, to oddziaływać na istotę spędzającą tam czas zapewne aż tak bardzo bym się o niego nie bał.
Gdybym wiedział, że to tylko miesiąc, tak jak tu na ziemi Wszystko potoczyłoby się inaczej, to ta świadomość kolejnych pięciu lat wywoływała u mnie smutek, przerażenie, z którym nie potrafiłem walczyć, bałem się o niego, bo nie wiedziałem, co może się wydarzyć, a co, jeśli ktoś go skrzywdzi? Co, jeśli znów wróci do mnie z głębokimi ranami? Ta świadomość przerażała mnie chyba najbardziej, może gdyby nie nasz pakt, który pozwolił mi zobaczyć jego pierwszą ranę, teraz byłbym spokojniejszy.
Może, pozostaje mi tylko gdybać, bo w tej chwili nie jestem w stanie stwierdzić, co by było, gdyby.
– Za bardzo się o niego martwisz – Usłyszałem głos Lailah, która obserwowała mnie z uwagą, dostrzegając zmartwienie malujące się na mojej twarzy.
Spojrzałem na kobietę, cicho wzdychając, z bezradności, łatwo jej się mówi, to nie jej mąż jest w piekle wśród wszystkich demonów, wśród sukubów, które mogą wieść go na pokuszenie i chociaż ufam mu, jak nikomu innemu nie ufam tym, którzy są tam przy nim, będą czekali, aby go wykorzystać, aby skrzywdzić lub owinąć wokół palca, wytrzymał pięć lat beze mnie bez mojego ciała i bliskości, ale czy da radę wytrzymać kolejne pięć? Nie wiem jednak, czy będę miał do niego pretensje, gdyby jednak z kimś coś zrobił? Nie wiem, postarałbym się być wyrozumiałym, rozumiejąc, jak może się źle tam czuć, podświadomie jednak miałem nadzieję, że nie byłby w stanie sypiać z nikim innym, skoro wytrzymał tyle czasu, to wytrzyma jeszcze trochę, nim znów będzie mógł wrócić do mnie, a wtedy spełnię każde jego życzenie, aby zaspokoić jego ciało i duszę.
– Łatwo mówić ciężej zrobić – Odpowiedziałem, odwracając głową w stronę okna, nie potrafiąc tak po prostu o nim nie myśleć.
– Ufasz mu? – Zapytała, trochę mnie tym pytaniem zaskakując.
– Oczywiście, że ufam, dlaczego w ogóle o to pytasz? – Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, odwracając głowę w jej stronę.
– Bo skoro ufasz To, dlaczego się tak martwisz?
– Nie martwię się, że mnie zdradzi czy że coś w piekle pójdzie nie tak, martwię się, że ktoś coś mu zrobi, że demony go szukają i nie wróci do mnie o wyznaczonym czasie – Wytłumaczyłem, mając nadzieję, że nie będzie więcej o to pytać Tym bardziej, gdy wytłumaczyłem jej co tak naprawdę leży mi na sercu.
– Nie musisz się martwić, on na pewno wróci, jest silny i nieugięty wątpię, że da się oszukać – Lailah bardzo chciała mnie pocieszyć, co przyznam, było bardzo miłe, nie lubiła go, ale mimo wszystko wierzyła w niego, a nawet jeśli tylko sprawiała takie pozory, było mi z tego powodu bardzo miło.
– Obyś miała rację – Odpowiedziałem, zmieniając temat, aby nie myśleć już o mężu, im mniej będę o nim myśleć, tym lepiej dla mnie i dla niego samego, niech skupi się na pracy i wraca do mnie cały i zdrowy, tylko o tym marzę.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz