piątek, 23 maja 2025

Od Mikleo CD Soreya

Wypieki całkowicie o nich zapomniałem, skupiając się na dzieciach i posiłku, który powinienem im przygotować i pewnie przygotowałbym, gdyby nie słowa mojego męża, które zakazywały mi tego czynu.
– Będziemy piekli babeczki razem? – Zapytałem, ciesząc się z tego drobnego faktu, oczywiście doskonale wiedziałem, że on wolałby zrobić to sam i zapewne koniec końców tak właśnie będzie, natomiast co szkodzi mi spróbować?
– Nie, to ja ci upiekę babeczki – I tak jak podejrzewałem, szybko ugasił mój zapęd do robienia babeczek, no trudno, skoro mam grzecznie czekać na babeczki przygotowane przez męża, zrobię to. A to dlatego, że nie mam innego wyjścia.
– Ale… – Zacząłem, licząc na szybką zmianę decyzji.
– Miki, najwyższa pora, aby ktoś i tobą się zaopiekował, robisz wszystko dla wszystkich, a nie myślisz o sobie, na szczęście dziś, dopóki tu jestem, zaopiekuję się tobą i będę robił wszystko, abyś ty nie musiał robić nic – Wyjaśnił, całując mnie w czoło, sadzając na krześle. – Proszę, odpocznij, a ja wszystko dla ciebie zrobię – Dodał, zabierając się do pracy, nie pozwalając mi niczego robić, mogłem jedynie słownie instruować i jego, i dzieci co powinny dodać i jak zrobić, aby było dobre.
Siedziałem więc grzecznie przy stole, obserwując i pomagając słownie, tak jak mogłem.
– Dlaczego tato robisz babeczki dla mamy, a my musimy sami robić obiad? – W pewnym momencie nasze dzieci zbuntowały się niezadowolone z obowiązku robienia własnego obiadu.
Sorey, słysząc ich słowa, zareagował dosyć spokojnie, zbyt spokojnie jak na niego, a to może dlatego, że nie chciał się zdenerwować jednego dnia, w którym przecież z nami mógł być.
– Mama codziennie coś gotuje i robi dla was, abyście wy nie musieli robić nic – Wyjaśnił, na swój sposób, robiąc to bardzo spokojnie, podając mi babeczki, które dla mnie zrobił.
– Proszę, mam nadzieję, że będą ci smakowały – Sorey ucałował moje czoło, podając mi kilka sztuk babeczek, które pięknie pachniały i jeszcze piękniej wyglądały.
– A dla nas nic nie przygotowałeś? – Dzieci nie były zadowolone tego faktu, myśląc, że tata nic im nie przygotował. Naprawdę myślałem, że zrobiłby tylko dla mnie? Znając go, zapewne przygotował babeczki i dla dzieci.
– Przygotowałem i dla was, ale dostaniecie je, dopiero kiedy zrobicie sobie obiad – Wyjaśnił, nie przejmując się z zachowaniem naszych dzieci.
Nie wtrącałem się w to wszystko, niech robi, co uważa za słuszne, jest tak samo rodzicem, jak i ja, a więc i jego zdanie dzieci muszą szanować, właśnie dlatego nie będę się wtrącał, bo nie chcę, aby później A zostało mi to wypomniane, niech uczy ich tak I, jak uważa za słuszne, w końcu nie tylko moim było to obowiązkiem.
Skupiłem się na słodkich babeczkach, wsłuchując się jedynie w słowa, które między sobą rzucali, w międzyczasie do domu wróciła również Banshee, a tuż za nią Lailah, która przywitała się z nami trochę, uspokajając napięcie swoją aurą, tak samo, jak ja trochę, rozpieszczając dzieci, które później zachowywały się tak, jak się zachowywały.
Kobieta nie potrafiąc zbyt długo przebywać w towarzystwie mojego męża, opuściła kuchnię, udając się za pewnie do salonu, gdzie uniknie towarzystwa Soreya, jednocześnie znajdując się w domu.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz