niedziela, 4 maja 2025

Od Daisuke CD Haru

 Delikatnie zmarszczyłem brwi, jego wuj już wrócił? A to niedobrze. Znaczy, ja nic do niego nie mam, ale dopóki nie będziemy ruszać, za bardzo nie mogę sobie przy nim chodzić swobodnie. Nie bez spodni. To wina Haru, mógł mi coś spakować, ale nie, zdecydował się na same koszule. A trzeba było jeszcze wstać i konie oporządzić. Nie wiem, czy on o tym pomyślał, w końcu na co dzień się tym nie przejmuje, zatem mogło mu to z głowy wypaść, i nie miałbym o to do niego za złe. 
– Czyli jestem uwięziony w tym pokoju, dopóki nie zdecydujemy się wrócić – westchnąłem, średnio tym faktem zadowolony. Co prawda, za bardzo nie miałbym po co tego robić, chyba że właśnie oporządzić konie, no ale poruszać się tak trochę należało, zwłaszcza po tak sytych posiłkach. 
– Czemu uwięziony? – zapytał, marszcząc brwi. 
– Jak normalnie twój wuj mi nie przeszkadza, tak nie chciałbym się mu pokazywać jedynie w bieliźnie i koszuli, gdzie to dodatkowo widać, że ta koszula do mnie nie należy. Czułbym się niekomfortowo – wyjaśniłem, układając się wygodniej na łóżku. A nie powinienem. Powinienem coś porobić, byleby nie leżeć. 
– Racja, też bym nie chciał, żeby cię takiego oglądał. Ale też nie masz po co wychodzić z pokoju, więc nie musisz się o nic martwić – odparł niezrażony, tuląc mnie do siebie. 
– Wypadałoby się trochę poruszać, to po pierwsze. Należy też zająć się końmi – przypomniałem mu, przyglądając się z uwagą jego twarzy, która to zaraz wskazała mi na to, że kompletnie o tym zapomniał. – Oj, zdecydowanie należy się zająć końmi. Może uda się w tych szafach znaleźć coś, co nie będzie miało stu lat i będzie na mnie pasować... 
– Ja się nimi zajmę – stwierdził, z niechęcią podnosząc się z łóżka. 
– Tak, ty się ruszaj, działaj i wyglądaj pięknie, a ja w tłuszcz będę obrastał – westchnąłem ciężko, niepocieszony tą myślą. Jak ja przetrwam ciążę, gdzie będzie trzeba uważać na większość swoich ruchów, i dużo wypoczywać? Przecież ja tam jakiejś nerwicy dostanę. A Haru razem ze mną. 
– No tak, bo tyle przy tym kalorii spalę – pokręcił z rozbawieniem głową. – Zaraz ci znajdę te spodnie, to pójdziesz ze mną i zajmiesz się swoim diabłem. 
– Ignis wcale nie jest żadnym diabłem. Naprawdę nie mam pojęcia, co między wami jest – odpowiedziałem, czekając cierpliwie na spodnie. 
– Jest wredny, ot cała filozofia – mruknął posępnie, szperając w szafie. 
– Emocje to coś, co wykształcili sobie tylko ludzie. Zwierzęta kierują się instynktem przetrwania – odpowiedziałem lekko rozbawiony, obserwując jego oburzoną minę. – Zdziwiłbyś się, jak wiele jest osób, które tak myślą. Moja babka jest chociażby jedną z takich osób – dodałem, także ruszając się z łóżka i podchodząc do niego. 
– I to już mi wiele mówi. Proszę, chyba nic lepszego tutaj nie ma. 
Założyłem spodnie, które mi podał, i oczywiście one okazały się o wiele za długie. Czy on w rodzinie miał samych olbrzymów, czy co? Miałem nadzieję, że dziecko, które przy odrobinę szczęścia będę nosił już wkrótce w sobie, nie będzie jakieś bardzo duże. Jak ja je wtedy urodzę? Dużo będzie zależeć od tego, jaka będzie moja budowa ciała, chociaż coś tak czuję, że specjalnie szerokich bioder to ja mieć nie będę, zatem porody będą męczące. 
– Wyglądam groteskowo – mruknąłem do siebie, przyglądając się w lustrze. I jeszcze te włosy znów się nie chcą układać... W takim stanie też mnie nikt nie może zobaczyć. Wystarczy, że mnie już Haru widzi. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz