Patrząc na męża, który ewidentnie miał problem ze wstaniem, ledwo siadając na łóżku. Uśmiechnąłem się delikatnie, popychając go na plecy, wchodząc na niego tak, aby móc położyć dłonie po obu stronach jego głowie.
- Kochanie, rozumiem, że jest ci ciężko wstać, ale musimy wracać do domu, nasze dzieci tego pragnął - Wyszeptałem, całując jego usta, schodząc pocałunkami coraz to niżej, drażniąc jego przyjemnie ciepłą skórę, pobudzające go do wstania z łóżka. Co przyznam nieskromnie, bardzo dobrze mi wyszło a Sorey któremu jeszcze przed chwilą nie chciało wstać, już teraz stał przede mną z lekko naburmuszoną twarzą.
- Miki, co to miało być? Nie czas na to, dzieci mogą tu w każdej chwili wejść - Burknął, patrząc w moje oczy z widocznym oburzeniem.
- Ja niczego od ciebie nie chciałem, tylko pomogłem ci wstać - Wyznałem, wstając na palcach, by ucałować go w policzek. - A wracając do starszych, kiedy spałeś była tu Aurora, której wszystko przekazałem. Ona przekażę wszystkie szczegóły starszyźnie, a ja mogę skupić się na powrocie do domu - Dodałem, wymijając go w przejściu, idąc do naszych dzieci, które jadły śniadanie, coś do siebie cicho szeptając, nie zwracając nawet na mnie uwagi. Nie przekazało mi to w ogóle, po pierwsze ważne jest dla mnie to, że mają taki dobry kontakt, a po drugie miałem co robić, dlatego cieszyłem się, że dzieci miały własne towarzystwo, dając nam czas na przygotowanie się do podróży.
- Tata - Zawołała nasza mała księżniczka, schodząc powoli z krzesła, biegnąc w stronę swojego ukochanego tatusia, który wziął ją na ręce, przytulając dziewczynkę do siebie.
- Dzień dobry moja księżniczko - Sorey uśmiechnął się, całując małą w policzek. - Wyspałaś się? - Dopytał, siadając razem z nią na krześle, przyjmując ode mnie talerz z jedzeniem, dziękując mi za niego.
- Tak, wyspałam się, a ty tatusiu? - Zapytała, słodko się przy tym uśmiechając do swojego kochanego tatusia.
- Oczywiście słoneczko, że się wyspałem - Po tej odpowiedzi obok zaczęli jeść, dając mi czas na popakowanie wszystkie, Yuki, który i tak nie miał co robić, zaproponował mi pomoc, którą bardzo chętnie przyjąłem każda pomoc w tej sytuacji mile widziana.
Do podróży powrotnej ruszyliśmy później niż podejrzewałem, niestety nie dało się przewidzieć wszystkiego, dlatego założyłem, że wszystko pójdzie nam szybciej. To jednak nie było już ważne. Ruszyliśmy, kilka dni i będziemy w domu. Ach nasz domek, znów będę mógł zajął się naszym ogródkiem, za którym tęsknie, Yuki znów spotka swoją przyjaciółkę, a Misaki będzie mogła iść do szkoły najwyższa pora, aby zacząć się powoli dokształcać a żeby inne dzieci nie bały się jej szybkiego dojrzewania, Alisha obiecała, że będzie mogła uczyć się w jej zamku z indywidualnymi nauczycielami, nie chciałbym jej odseparować od dzieci, jednak wiem, jak ciężko może jej być, gdy inni będą się z niej wyśmiewać, to jednak jest temat, który mimo wszystko muszę poruszyć z mężem, na to jednak przyjdzie jeszcze czas najpierw powrót do domu, a potem cała reszta.
Późnym wieczorem, gdy nasze zmęczone dzieci spały już przykryte kocami, my mieliśmy czas na odpoczynek, ja siedziałem nad wodą, relaksując się w jej objęciach, a mój mąż siedział na pomoście, czytając książkę, nasze skarby były bezpieczne z psem i kotem i stworzoną przez mnie barierą dlatego mogliśmy trochę odetchnąć, nie będąc specjalnie daleko, w razie co zaraz zjawimy się przy dzieciach.
- Moim zdaniem powinieneś iść już spać - Odezwałem się, pojawiając się przy nim.
- Dlaczego miałbym iść spać mamo? - Zrobił to w tak dziecinny sposób, że aż chciało mi się z niego śmiać.
- Ponieważ masz problemy ze wstaniem, a jutro rano mogę nie mieć okazji obudzić cię w taki sam sposób jak dziś - Odpowiedziałem, uśmiechając się przy tym zadziornie do ukochanego męża, nie ukrywając dumy z dzisiejszego sposobu wyciągnięcia go z łóżka, czasem trzeba być cwanym, a mi wychodzi to bardzo dobrze..
<Mężu ukochany? C:.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz