czwartek, 11 sierpnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

 Westchnąłem ciężko, naprawie czasem mając ochotę walnąć go w ten głupi łeb, za to, co robi i za to, jak uparty potrafi być. Czy on zdaje sobie w ogóle sprawę z tego co robi swoim zachowaniem? I to nie mi, nie dzieciom a sam sobie, jeśli nie zadba o siebie, długiej starości nie dożyje, a tego naprawdę wolałbym uniknąć.
- Misaki w porównaniu do ciebie ma się już dużo lepiej. Dzień może dwa i powinno jej przejść. Bo w porównaniu do ciebie ona bierze zioła - To ostatnie zdanie wypowiedziałem z pretensją w głosie niezadowolony z jego oporu. Czasem naprawdę zachowuje się jak dziecko, a ja nie zawsze jestem w stanie to znieść więc albo wreszcie się ogarnie, zachowują jak dorosły facet albo będzie traktowany jak dziecko.
- Ona zioła potrzebuje, a ja nie jestem silnym mężczyzną - Mruknął, patrząc na mnie z widocznym urazem.
- Jak na razie to zachowujesz się jak dziecko, a nie mężczyzna i przykro to stwierdzić, ale Misaki zachowuje się dojrzalej od ciebie - Wyznałem zgodnie z prawdą, zmieniając mu okład na zimniejszy, gdy ten stawał się coraz to cieplejszy.
- Nie jestem dzieckiem, a Misaki nie jest ode mnie bardziej dojrzalsza - Fuknął na mnie, obracając się na bok, aby nie patrzeć już w moją stronę.
- Oczywiście, dorosły ciałem umysłem wciąż dziecko - Mruknąłem, biorąc kubek po wypitym rosole, wychodząc z sypialni, niech się prześpi, to mu pomoże, bo jeśli nadal ma być taki marudny to naprawdę prędzej czy później go uduszę.
Zerkając co jakiś czas do córki i męża, zauważyłem, że oboje śpią, co znacznie mnie uspokajało, może to im pomoże wyjść z tego nieszczęsnego przeziębienia. Jak dobrze, że ja i Yuki nie możemy się od nich zarazić, jeszcze tego by brakowało, żebyśmy my byli chorzy i wszyscy bezsilnie „umierali” w łóżku z bólu i wysokiej gorączki.
Do wieczora miałem względnie spokój oboje spali, więc moim obowiązkiem było tylko do nich zaglądać mężowi zmieniać okład a córce sprawdzać temperaturę przynajmniej na razie miałem tylko to na głowie.
- Jak się czujesz maleńka? - Moja mała córeczka obudziła się pierwsza, wyglądając już znacznie lepiej niż przed drzemką.
- Już dużo lepiej. Zjadłabym coś - Na jej słowa od razu dopytałem co i z czym chcąc spełnić każde jej życie, mała jednak nie miała dużych wymagań, chciała tylko owsiankę, którą jadła dzień w dzień podczas przeziębienia już teraz chyba wiem, dlaczego tak ją lubi, ja w ciąży jadłem tylko to więc chyba wiadomym jest, dlaczego tak ją lubi.
Najszybciej jak tylko potrafiłem, zrobiłem małej owsiankę, którą chętnie zjadła, jej apetyt wraca, a to dobry znak przynajmniej ona szybko mi wyzdrowieje, bo jej tato z tymi fochami może mieć z tym problem.
Córka, mając już więcej siły, poprosiła mnie o kąpiel, pewnie potrzebowała jej, aby pozbyć się potu z ciała nie mogąc jej odmówić, zabrałem ją do łazienki, gdzie pomogłem się umyć. Wciąż była za mała, dlatego musiałem ją pilnować, bojąc się, że mogłaby się utopić, zakrztusić lub gdzieś uderzyć. Jestem przewrażliwiony, ale tego już raczej nie zmienię.
Zajmowanie się małą zajęło mi trochę czasu, nim znów położyłem ją spać, jeszcze dzień może dwa i znów będzie szalała z Yuki po domu, a na to liczę najbardziej.
- Sorey? Jak się czujesz? - Podchodząc do niego, zdjąłem okład z jego czoła. Sprawdzając, czy temperatura ustała, niestety nie ustała, a okład już był za ciepły, dlatego zmieniłem go, martwiąc się o niego. - Weźmiesz te zioła? Proszę cię - Poprosiłem, głaszcząc jego policzek, chcąc jakoś przekonać go do wzięcia leku.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz