poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

Tego mogłem się spodziewać, mój mąż oszalał na punkcie mojej ciąży i teraz to już na pewno będę uziemiony w domu a wszystko tylko dlatego, że osoba, którą kocham, przesadne będzie się o mnie martwić.
- Kocham cię, ale nie przeginaj. Nie jestem chory i nie mam zamiaru cały czas leżeć w łóżku, puki będę zdolny, chcę zajmować się domem i ogrodem w mniejszym stopniu niż przedtem, ale wciąż chce to robić - Wyznałem, z powagą w oczach patrząc na twarz męża, nie mając zamiaru się ugiąć, nie jestem chory, nie jestem umierający, przy Misaki robiłem wszystko sam, gdy mój mąż był w pracy i nic się jej nie stało, mi też tak więc i temu dziecku nic nie będzie.
- Ja nie przeginam, chce się tobą dobrze zaopiekować tobą i dzieckiem nie chcę, aby coś się wam stało to chyba naturalne, że się o wam martwię prawda? - Gdy to mówił, podał mu kubek z ciepłą herbatą, uśmiechając się przy tym szeroko. No proszę, oszalał na punkcie dziecka, a myślałem, że to mnie pierwszego pochłonie ciąża.
- Sorey - Westchnąłem ciężko, biorąc kubek z ciepłym napojem, biorąc jeden łyk, dziwnie się przy tym krzywiąc. Nie smakowała mi, coś było z nią nie tak, brakowało mi w niej słodyczy, tak słodyczy, miód to jest to, czego mi potrzeba. - Mógłbyś przynieść mi miód? - Zapytałem, zmieniając tym samym poruszany przez nas temat.
- Miód? Nie lubisz miodu - Słusznie zauważył, nie lubię miodu, ale teraz go chce, a raczej moje kubki smakowe tego chcą, ciąża wiele zmienia w organizmie i tego nie da się ukryć.
- Nie lubię, ale ta herbata mi nie smakuje, potrzebuje miodu - Gdy to mówiłem, gotów byłem już wstać z łóżka i sam sobie po niego iść, ruch dobrze mi zrobi, a leżenie w łóżku spowoduje tylko niepotrzebne dodatkowe kilogramy.
- Leż, spokojnie odpoczywaj, zjedz kanapki a ja wszystko przyniosę - Zatrzymał mnie, całując w czoło, wychodząc następnie z pokoju, najwidoczniej bardzo chcąc mnie wyręczyć nawet w tak prostej czynności, jak przyniesienie sobie miodu.
Wzdychając ciężko, zabrałem się za jedzenie kanapek przygotowanych przez męża, przyznać muszę, smakowały mi, dziwnie tak jeść i rozkoszować się smakiem dłużej niż kilka sekund, ciąża ma jednak swoje plusy.
 - Już jestem - Zawołał, przynosząc mi miód, podając mi go do herbaty.
- Dziękuję - Z uśmiechem na ustach wypiłem zadowolony herbatę, która nareszcie zaczęła mi smakować. To było naprawdę dobre śniadanie, po którym nawet mnie nie mdliło, co prawda jeszcze na to za wcześnie, bo w każdej chwili mdłości mogą się pojawić, ale jak na razie...
I chyba sobie je sam przywołałem, nim zdążyłem pomyśleć, musiałem iść do łazienki, gdzie zwróciłem to, co zdążyłem dopiero zjeść, rozrywka z poprzedniej ciąży, no tego najbardziej mi brakowało.
- Miki wszystko w porządku? - Mój mąż zjawiający się w łazience po wszystkim spojrzał na mnie z widocznym zmartwieniem, a nie miał ku temu powodów, nic mi nie jest, to tylko mdłości w ciąży trzeba się do nich po prostu przyzwyczaić.
- Tak, nic mi nie jest, to tylko skutki uboczne ciąży - Wyznałem, przemywając twarz wodą, płucząc usta wodą. - Spokojnie nic mi nie jest, nie rób takiej miny - Zwróciłem się w jego stronę, całując delikatnie policzek, kierując się do sypialni, gdzie wygodnie rozłożyłem się na łóżku. - Położę się jeszcze na chwilę. Jeśli możesz, przypilnuj Misaki, musi dziś trochę się pouczyć, a Yuki ma pójść na trening do Lailah, a ja jak wstanę, pomogę ci przy obiedzie i podlaniu roślin - Poprosiłem go o zajęcie się dzieciakami, jednocześni mając nadzieje, że będę miał siłę dziś mu pomagać, jak tylko wypocznę, najwidoczniej potrzebuje więc ej czasu niż pięć minut lub godzina, troszeczkę więcej.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz