Dzisiejszego dnia czułem się naprawdę zmęczony i wyjątkowo obolały zdecydowanie coś było nie tak, wcale bym się nie zdziwił, gdyby na dniach nasz maluch zechciał się narodzić, ja szczerze nie miałbym nic przeciwko, trochę jestem już zmęczony tym stanem i po tym dziecku wie, że już żadnego dziecka nosić w sobie nie chcę, dwoje narodzonych dzieci w zupełności mi wystarcza.
- Dzień dobry. Nie jestem głodny - Przyznałem, siadając na krześle w kuchni, kładąc dłoń na swoim brzuchu, maluch dziś strasznie się wiercił jak dobrze, że Lailah dziś u nas będzie, w razie co kobieta jest w stanie mi pomóc, gdyby dziecko zachciało się narodzić.
- Coś nie tak? - Sorey jak zwykle spanikował, bo przecież mój brak apetytu oznacza, że coś się ze mną dzieje w tym wypadku coś się nawet działo jednakże myślę, że to nic na tyle złego, aby mój mąż musiał aż tak przesadnie panikować.
- Sam nie wiem, nie mam apetytu, a maleństwo ciągle się wierci - Przyznałem, co wydawało mi się jeszcze bardziej zmartwić mojego męża, który od razu do mnie podszedł, kładąc dłoń na moim brzuchu.
- Może coś się z nim dzieje? Powinienem iść po Lailah? - Na to pytanie pokiwałem przecząco głową, bo i niby po co ma po nią iść, skoro sama powinna dziś przyjść.
- Nie, spokojnie Lailah i tak zjawi się dziś w naszym domu, mówiłem ci przecież - Dodałem, dostrzec zaskoczenie wymalowane na jego twarzy. - Rozumiem, że zapomniałeś? -Po tych słowach mój mąż delikatnie się zawstydził, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- Nie prawda, wypadło mi to z głowy, ale nie zapomniałem - Gdy to mówił, uśmiechnąłem się pod nosem, całując pochylonego męża w czoło, poprawiając się na krześle. - Wróćmy jednak do tematu twojego jedzenia. Wiesz, że musisz coś zjeść, chociażby troszeczkę, ale musisz, kanapka z kremem czekoladowym? A może z dżemem? Może być też z serem lub jakąś szynką? - Nie odpuszczał, po kolei wymieniając poszczególne produkty spożywcze, które mógłbym zjeść dziś na śniadanie.
- Nie odpuścić co? - Widząc jego przeczące kiwnięcie głową, zastanowiłem się nad tym, co chciałbym zjeść, nie mając w sumie pomysłu ani za bardzo apetytu, ale skoro już muszę, to najlepiej byłoby hym..
- Zjem dżem bez żadnych dodatków i mleko do tego - Poprosiłem, wstając z krzesła, nie mogąc już na nim usiedzieć, zdecydowanie wolałem kanapę, która była wygodniejsza.
Chwile później nim Sorey skończył posiłek dla mnie, przybyła Lailah prosząc mnie do sypialni, cóż jedzenie musiało poczekać to i może dobrze głodny i tak nie byłem.
Ku mojemu zaskoczenie nagle odczułem straszny ból, czując odpływające wody, dziecko się rodzi? Lailah widząc co się dzieje, zawołała mojego męża, który szybko przyniósł ręczniki gotowy towarzyszyć mi podczas tego strasznego porodu.
Dziecko z powodu swojej wielkości nie było w stanie narodzić się siłami natury, dla tego też kobieta musiała mnie rozciąć i sam już nie wiem, co było gorsze rozcięcie mojego brzucha bez znieczulenia czy może poród oba nie były za przyjemne i oba sprawiały mi mnóstwo bólu.
Sorey będący przy mnie zaleczył dziurę po rozcięciu, gdy tylko pani jeziora wyjęła nasze dziecko z mojego wnętrza.
- Gratuluję, macie zdrowego synka - Pogratulowała nam, kładąc mi dziecko na klatce piersiowe.
Szczęśliwy, a jednocześnie bardzo zmęczony spojrzałem na dziecko, z trudem kontaktując, płacząc jak małe dziecko ze szczęścia i może kto wie bólu, po tylu godzinach naprawdę miałem wszystkiego dość.
- Nasz mały Merlin - Wyszeptałem, tuląc do siebie to małe piękne i co najważniejsze zdrowe maleństwo.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz