Cieszyłem się, cieszyłem jak nigdy z powodu powrotu do naszych ukochanych dzieci cieszących się razem z nami. I znów jesteśmy razem, a to jest najważniejsze, jak i dla nas tak i dla naszych kochanych skarbów. Dobrze, że już jest po wszystkim, nie chciałbym znów ich zostawiać to dla mnie zdecydowanie za wiele.
- Byłam i nawet nie płakał - Odpowiedziała, słodko się do nas uśmiechając. Urocze maleństwo umiejące podbić nasze serce.
- Super, a ty Yuki? - Sorey zwrócił się do naszego syna, który wciąż przytulał się do mnie, udając twardego mężczyznę.
- Ja nie płacze, grzeczny też byłem - Zapewnił nas w swoich słowach, nie przestając zgrywać dorosłego, którym wcale nie był i być nie musiał, to jeszcze mały chłopiec niech żyje swoim dzieciństwem, a wszelakie troski pozostawia nam starszym, którzy są przy nim, by mu pomóc i go wesprzeć w każdej sytuacji.
Trochę to trwało, nim nacieszyliśmy się sobą, a nasze dzieci trochę się uspokoiły, nie przytulając się do nas, aż tak mocno dając nam wolność, ruchu przestając się najwidoczniej bać tego, że zaraz moglibyśmy im znów zniknąć.
- Zjecie obiad? - Zapytałem, wchodząc do kuchni, słysząc pozytywną odpowiedz, wziąłem do rąk talerze, na które nałożyłem posiłek, stawiając po kolei każdemu talerz z jedzeniem, nie nakładając nic samemu, sobie nie specjalnie mając ochotę coś jeść. - Smacznego - Odezwałem się, całując każdego w czubek głowy, nie pomijając w tym wszystkim swojego męża, który mógłby być zazdrosny z powodu pominięcia go. Nie mogąc nacieszyć się powrotem do moich małych skarbów.
Po posiłku mój mąż został zaciągnięty przez Misaki do zabawy, a ja mając chwile, posprzątałem po obiedzie, odczuwając zmęczenie, w sumie po takiej podróży miło, by było odpocząć, oczywiście najpierw wypadało spędzić trochę czasu z dziećmi a dopiero potem odpocząć po podróży.
- Mamo, kiedy wracamy do domu? - Yuki, który nie wyszedł jeszcze z kuchni, zwrócił się do mnie, skupiając tym samym moją uwagę.
- Jutro najpóźniej pojutrze chcemy z tatą odpocząć po podróży a dlaczego pytasz? Coś się działo, gdy nas nie było? - Dopytałem, aby upewnić się, czy wszystko było dobrze, bo może ja o czymś nie wiem, a wiedzieć powinienem.
- Nie, wszystko w porządku po prostu chciałbym już wracać do domu i zobaczyć się z Emmą - Odpowiedział, na co kiwnąłem głową, doskonale go rozumiejąc, ja bez jego taty długo wytrzymać nie mogę więc i w jego sytuacji potrafiłem się doskonale postawić.
- Rozumiem, już niedługo się to wszystko skończy, wrócimy do domu i znów będziemy żyć życiem codziennym, a na razie musisz być silny i wytrzymać jeszcze trochę bez Emmy - Poprosiłem, głaszcząc go po włosach, chcąc wesprzeć go w tej trudnej dla niego sytuacji. Jeszcze tylko trochę sam chciałbym, aby to wszystko się już skończyło, a życie było monotonne i nawet nudne jak dawniej to zdecydowanie lepsze od przygód, które nas ostatnio spotykały.
- Dobrze - Chłopiec kiwnął głową, przytulając się do mnie mocno.
- I wiesz, że nie musisz udawać, silniejszego niż jesteś, prawda? - Spytałem, tak dla jasności, aby upewnić się, że to wie.
Chłopiec uśmiechnął się delikatnie do mnie, kiwając tym samym głową, mam nadzieje, że nie będzie wszystkiego na siebie brał jak jego tata, a nawet czasem ja. Mimo to my jesteśmy dorośli, a on jest dzieckiem, dlatego to nie on powinien brać na siebie problemu dorosłych, tylko dorośli problemu dzieci przynajmniej ja mam takie wrażenie.
- Chodźmy pobawić się z tatą i Misaki na pewno każde z nas teraz potrzebuje rodzinnej atmosfery - Gdy to mówiłem, pociągnąłem chłopca za sobą w stronę salonu, gdzie już bawiła się nasza dwójka, do której z wielką przyjemnością chcieliśmy dołączyć, spędzając przyjemnie rodzinny czas.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz