Posłusznie wykonałem prośbę męża, samemu tęskniąc za jego bliskością, ostatnio nie miałem za bardzo okazji, aby się do niego przytulać a wszystko to z powodu ziół, za które naprawdę śmiertelnie się na mnie obraził, nie chcąc nawet do mnie przytulić, bo przecież coś będzie się za tym kryło. Jak dobrze, że teraz sam z siebie tak po prostu chce się przymilić i nacieszyć powrotem do życia, z którego ja cieszę się chyba bardziej niż on sam. W końcu żyje, a dla mnie jego życia, jak i dzieci jest najważniejsze dlatego, jeśli tylko będzie trzeba, oddam swoje za ich. Bo na tym właśnie polega prawdziwa miłość, cenisz innych, których kochasz nad siebie samego.
- Kocham cię - Wyszeptałem, gdy tylko położyłem się na jego klatce piersiowej, w duchu naprawdę ciesząc się z jego przebudzenia się i powolnego powrotu do zdrowia, to znaczy mógłby szybciej wracać do zdrowia, jednakże tego nie mogę od niego wymagać. Niech dochodzi do siebie, w swoim czasie a ja mu będę pomagać w powrocie do zdrowia tak długo, jak tylko będzie trzeba.
- I ja ciebie również, bardzo mocno - Wyznał, składając delikatny pocałunek na moje głowie. Wciąż jeszcze był osłabiony więc i takie czynności sprawiały mu nie lada wyzwanie, ale to nic z czasem wszystko wróci do normy, trzeba tylko troszeczkę poczekać.
- Bardzo? Jak bardzo? - Spytałem, troszeczkę się z nim drocząc. Już dawno nie miałem ku temu okazji, a przecież to nic złego oboje bardzo to lubimy i nawet tego nie ukrywamy.
- Bardzo, bardziej niż ty mnie - Uzyskałem w odpowiedzi, co przyznam, lekko mnie rozbawiło, przywracając w pamięci czasy, gdy to z mężem bardzo często żartowaliśmy sobie w ten sposób. Uważając, że jeden kocha bardziej od drugiego, a przynajmniej o to najczęściej wykłócał się w żartach mój mąż, który sądził, że kocha mnie bardziej niż ja go, a przecież wiadome było to, że kocham go tak samo mocno, jak on mnie.
- No wiesz ty co, polemizowałbym w tej sprawie akurat. Nie możesz kochać mnie bardziej niż ja ciebie, ponieważ jest to niemożliwe..
- Ponieważ? - Uniósł jedną brew, co dostrzegłem, gdy tylko uniosłem głowę do góry, wpatrując się w jego twarz.
- Ponieważ ja tak powiedziałem i nie chce słyszeć sprzeciwu - Odpowiedziałem, jednocześnie bardzo stanowczo postawiają na swoje i tak w tej sytuacji tylko sobie żartując, w końcu się droczymy, czyż nie a droczenie na tym polega, aby każde z nas powiedziało coś złośliwego w ramach zabawy, przynajmniej w taki sposób mogliśmy nacieszyć się sobą, gdy tak przytulaliśmy się do siebie.
- Oho to było tak przerażające i poważne, że chyba cię posłucham - Po jego wypowiedzi oboje się zaśmialiśmy, to były naprawdę przyjemne, chwile takich właśnie nam obojgu było potrzebne, nim zmęczenie wzięło nad nami górę, a oczy zamknęły się, odpływając w świat snów i spokoju.
Nad ranem, gdy tylko otworzyłem swoje oczy, wezwały mnie obowiązki, tu mała już nie spała i chciała jeść, tu zwierzaki trzeba było nakarmić, podlać rośliny w ogrodzie, bo jak na razie na deszcz się nie zapowiadało odprowadzić Yuki'ego do pani jeziora, która trenowała z nim, gdy ja w tym momencie nie do końca byłem w stanie to robić i na koniec nauka małej. Ostatnio bardzo skupiłem się na nauce czytania, Misaki to inteligentna dziewczynka dlatego nie musiałem się martwić o to, czy przypadkiem nie za wcześnie ją tym zamęczam. Nie zmuszałem do niczego dziecka, uczyłem ją tylko podstaw i tylko do chwili, w której sama tego chciała, by nie czuła się za bardzo przytłoczona nauką.
- Tato, tato umiem już napisać swoje imię - Zawołała radośnie, wbiegając do sypialni, gdzie odpoczywał jej tatuś. Za nią powoli bez pośpiechu szedłem i ja z kawą i kanapkami dla męża najwyższą pora, aby zjadł śniadanie, musi nabrać siły.
- Naprawdę? Super księżniczko jestem z ciebie dumny - Zachwycony ucałował ją, uśmiechając się przy tym dumnie.
- Pokaże ci - Chcąc pokazać tatusiowi, to czego się nauczyła, zaczęła pisać na kartce swoje imię.
- Proszę, to dla ciebie na pewno jesteś głodny - Odezwałem się, dopiero gdy mała skupiła się na pisaniu.
- Dziękuję - Z zadowolenia wziął kawę do ręki, pijąc powoli łyk za łykiem, ciesząc się jej aromatem, odstawiając na szafkę, aby się nie oparzyć.
- Napisałam, spójrz tatusiu - Misaki z kartką trzymaną w rękach wskoczyła na łóżko, podając kartkę tacie, chwaląc się swoim małym dokonaniem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz