Wychodząc z kuchni, miałem wrażenie, że jestem strasznie męczący dla męża, co wcale dziwić mnie nie powinno, jestem okropnie irytujący a wszystko to dlatego, że hormony buzują, a ja nad nimi nie do końca panuje. Niech już będzie po wszystkim, chciałbym zobaczyć nasze maleństwo, ciekaw jestem czy to chłopiec, czy dziewczynka, sądząc po moim dużym brzuchu i szalejącym hormonom może być to chłopiec, a może dziewczynka sam już nie wiem, cokolwiek by nie było, dla mnie najważniejsze jest to, by było zdrowe, nic więcej nie ma najmniejszego znaczenia.
- Wypiłbym herbatę z miodem i położę się w sypialni - Wyznałem, potrzebując trochę spokoju i snu, może po tym trochę się uspokoi i przestane przeżywać ten duży brzuch, sam chciałem dziecko, a teraz tak przeżywam zmianę swojego ciała, to dopiero jest głupie i dziecinne z mojej strony.
- W porządku zaraz ci zrobię herbatkę. Chodź, pomogę ci, wejść po schodach - Chwytając moją dłoń, prowadząc mnie powoli po schodach, robiąc krótkie przerwy, których potrzebowałem, szybko się męcząc, jeszcze tylko cztery miesiące dam radę, na pewno dam.
Zmęczony samych chodzeniem po schodach położyłem się do łóżka, zamykając na chwile oczy, czekając na herbatkę, na którą niestety się nie doczekałem, zasypiając wtulony w poduszki.
Kolejny miesiąc był nieco spokojniejszy, starałem się nie narzekać na swoją wagę czy tam wygląd doskonale wiedząc jak mój mąż na to, by zareagował, przekonując mnie do swojego zdania a ja i tak wiem swoje, na szczęście po porodzie mój brzuch znów wróci do swojego wcześniejszego wyglądu, a jeśli nie zacznę ćwiczyć, aby znów wyglądać jak przed ciążą.
- Jak się czuje moja piękna owieczka? - Sorey, który wszedł do kuchni, przytulił się do moich pleców, kładąc dłonie na moim dużym brzuchu, całując mnie w policzek.
- Dobrze, trochę bolą mnie plecy - Przyznałem, zgodnie z prawdą plecy mnie naprawdę bolały, z powodu dużego brzucha jednakże poza tym wszystkim czuje się bardzo dobrze, nie wymiotuje, z czego bardzo się cieszę, wciąż mam dziwne smaczki i nałogowo jem owsiankę, poza tym jednak czuje się całkiem dobrze.
- To może usiądź albo najlepiej się połóż - Zmartwiony już był gotowy doprowadzić mnie do kanapy lub nawet sypialni on naprawdę przesadza, czuje się dobrze a ból kręgosłupa to coś naprawdę normalne w moim stanie.
- Spokojnie, Sorey nie umieram, plecy mi też nie odpadną, przygotuje wam obiad, to znaczy nam a później się położę, Lailah dziś przyjdzie do nas - Odpowiadając, zmieniłem temat, informując męża o przybyciu naszego gościa.
- Lailah? Coś się dzieje z dzieckiem? Albo z tobą? - Usłyszałem lekką panikę w głosie, która potrzebna nie była, staram się być spokojnym i nie kłócić z nim a tym bardziej go nie męczyć, dlaczego więc sam mnie czasem prowokuje? Cały Sorey pewnie znów robi to nieumyślnie.
- Sorey, weź głęboki wdech i wydech i tak z dwa razy przyda ci się, nim ze stresu mi tu na zawał zejdziesz - Uspokoiłem go, odwracając w jego stronę, kładąc swoją dłoń na jego dłoni znajdującej się na moim brzuchu. - Wszystko jest ze mną dobrze, to kontrolne badania, sprawdzi za pomocą swoich mocy czy z dzieckiem wszystko w porządku - Uspokoiłem go, uśmiechając się delikatnie.
- Rozumiem, a mimo to martwię się o was - Przyznał, patrząc na brzuch, uśmiechając się łagodnie, nasz maluszek znów zaczął kopać, coś czuje, że to jednak będzie chłopiec, inaczej czułem się w ciąży z Misaki, moje włosy straciły blask i strasznie wypadały, a twarz była dużo bledsza, a teraz włosy są silne, mogę jeść więcej niż przy małej, mdłości jak na razie ustąpiły, a mały jest strasznie ruchliwy, mogę się mylić, jednak mimo wszystko czuje, że to będzie chłopiec.
- Wiem skarbie, jesteś po prostu kochany - Wyszeptałem łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, czując mocnego kopniaka w pęcherz, z powodu czego aż się lekko wygiąłem.
- Wszystko w porządku? - I znów to samo Sorey zejdzie w końcu na zawał, jak tak cały czas będzie się o mnie martwił.
- Tak, wszystko dobrze, mały jest strasznie ruchliwy.
- Mały? Skąd wiesz, że to chłopiec?
- Nie wiem, mam przeczucie, że to będzie syn, a jeśli moje przeczucie się sprawdzi, wpadło mi do głowy jeszcze jedno imię Merlin, co ty na to? - Zaproponowałem imię, które ostatnio ciągle chodziło mi po głowie, oczywiście, jeśli mojemu mężowi się nie spodoba damy dziecku inne imię to tylko moja osobista propozycja.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz