Zaspany rozciągnąłem się leniwie, przewracając na drugi bok, dostrzegając od razu brak męża. W pierwszej chwili chciałem wstać i go poszukać czując, że zrobić to powinienem, a mimo to nie zrobiłem. Nie miałem siły, potrzebowałem jeszcze trochę czasu, aby wstać z łóżka, które tak przyjemnie mnie przyciągało.
- Owieczko wstałeś już? - Nim zdążyłem wykaraskać się z łóżka, mój mąż pojawił się w naszej sypialni z tacą pełną jedzenia, stawiając ją na szafce nocnej.
- Wstałem, ty jak widzę też. Czujesz się lepiej? Powinieneś jeszcze leżeć - Gdy do niego mówiłem, rozciągnąłem się leniwie, cicho przy tym ziewając.
- Czuję się lepiej, dla tego zrobiłem śniadanko tobie, sobie i naszej małej księżniczki - Wyznał, siadając na krańcu łóżka, podając mi talerz z jajecznicą, którą przygotował również dla siebie.
- Jeśli tak uważasz, tylko żebyś później nie narzekał, że jesteś zmęczony lub źle się czujesz - Ostrzegłem, biorąc od niego talerz z jedzeniem, które było naprawdę dobre. Mój mąż się postarał i chociaż jeść nie muszę, takie śniadanie do łóżka mogę dostawać częściej.
- I jak smakuje ci? - Sorey zniecierpliwiony brakiem jakiejkolwiek reakcji z mojej strony sam zapytał, chcąc wiedzieć, czy aby na pewno jedzenie mi smakuje, a przecież widzi, że jem, a skoro jem, to oznacza, że mi smakuje czyż nie? Z drugiej strony i ja sam lubię zapytać, czy aby na pewno to, co zrobiłem, smakowało moim domownikom.
- Smakuje i to bardzo - Przyznałem, naprawdę jedząc ze smakiem śniadanie przygotowane dla mnie. Mam nadzieję, że częściej będzie mnie tak rozpieszczał, czasem naprawdę mam dość usługiwania innym i chociaż wiem, że nikt mi nie każe, tego robi i tak robię, aby uszczęśliwić moich domowników.
Ten dzień mimo upominania męża o tym by odpoczywał i pilnowania go był całkiem przyjemny i spokojny, taki rodzinny. Yuki nawet nie poszedł dziś na trening, aby nadrobić czas z tatą, który miał okazję pouczyć Misaki, pisania i czytania ćwicząc jakieś zdania z Yukim który również chciał się doszkolić. To pozwoliło mi odpuścić kontrolowanie męża i skupić się na innych rzeczach, pranie, sprzątanie, robienie obiadu wszystkie najważniejsze domowe prace, od których mogłem odpocząć dopiero w nocy, kiedy to mój mąż umyty leżał w łóżku, a ja w świętym spokoju mogłem się wykąpać, zrelaksować w gorącej wodzie, umyć głowę, rozczesać włosy, ubrać koszulę męża i położyć się obok mężczyzny, który jeszcze nie spał, wyczekując mojej osoby.
- Nie śpisz? - Zdumiony położyłem się obok męża, wtulając w jego ciało.
- Nie, czekałem na ciebie - Wyznał, całując mnie w czoło zaspanym już głosem, nie chcąc więc przeszkadzać mu w wypoczynku, zgasiłem świeczkę, relaksując się w objęciach męża, odpływając do krainy morfeusza.
Dnia następnego, gdy słońce nieśmiało zjawiało się na niebie, moje oczy jak na zawołanie otwarły, się a organizm pełen energii ruszył do działania.
Dziś pełnia, dzień pełen energii i braku kontroli nad sobą samym, w ten dzień już z samego rana zrobiłem tak wiele rzeczy dla domowników i siebie samego, że później, gdy wszyscy byli już na nogach, ja nie mogąc usiedzieć na miejscu, wyszedłem na dwór, zajmując się moim małym ogródkiem, o który dbałem jak o własną rodzinę.
- Dzień dobry - Z mojego rytmu pracy wybił mnie głos młodego chłopaka, który zwrócił moją uwagę.
- Dzień dobry - Odpowiedziałem, zerkając na przystojnego blondyna o niebieskich oczach, wysoki i dobrze zbudowany przystojny choć i tak dużo brakuje mu do mojego męża.
Chłopak zaczął mnie zagadywać, opowiadając o ogródku, który również posiadał, chwaląc się różnymi gatunkami roślin, warzyw i owoców. Zaciekawiony słuchałem go, w końcu samemu chcąc nauczyć się jak najwięcej o pielęgnacji mojego małego ogródka, który może za rok będzie tak piękny, jak jego samego.
- Miki? - Sorey pojawiający się na tarasie przed domem, zawołał mnie, zwracając tym samym moją uwagę.
- Już idę - Odpowiedziałem jeszcze chwile słuchając chłopaka. - Dziękuję za wszelakie instrukcje, ale muszę już iść do zobaczenia - Pożegnałem się z chłopakiem którego imienia nawet nie znałem, podchodząc do niezadowolonego męża, którego od razu ucałowałem w usta.
- Czego on od ciebie chciał? - Dopytał, a w jego głosie dało się usłyszeć zazdrość.
- Nic ciekawego, doradzał mi jak zadbać o ogród - Wyznałem, biorąc torbę, którą przewiesiłem przez ramię gotowy do wyjścia z domu.
- Chwileczkę gdzie idziesz? - Spytał, stając mi na drodze.
- Do miasta - Przyznałem.
- Po co?
- Zrobić jakieś zakupy, mamy braki w artykułach spożywczych, ty musisz odpoczywać a ja i tak mam nadmiar energii i się nudzę, więc się przejdę. Dla tego proszę, zejdź mi z drogi - Wyjaśniłem, co w planie mam zamiar zrobić, chcąc wyjść domu, mam tyle energii, że zaraz zwariuje i jak najszybciej chce coś z nią zrobić..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz