Usatysfakcjonowany usiadłem na krześle w kuchni, to samo proponując pani jeziora, nim dała się wciągnąć w rozmowę z moim jak zwykle za bardzo zmartwionym mężem. On w końcu sam sobie krzywdę zrobi a wszystko to z powodu nadopiekuńczości.
- Dziecko jest zdrowe, silne i rozwija się prawidłowo, jednakże z powodu jego wielkości poród może odbyć się wcześniej - Nim zeszliśmy na dół, rozmawiałem o wszystkim z Lailah, dla tego ja w porównaniu z mężem już wszystko wiedziałem.
- Czy to nie zaszkodzi dziecko? - Wystraszony od razu odłożył wszystko na bok, wsłuchując się w słowa kobiety.
- Sorey spokojnie Misaki też urodziła się wcześniej - Uspokoiła go, zerkając w moją stronę, nim powiedziała coś jeszcze. - To dziecko będzie człowiekiem i z tego, co wywnioskowałam, może być to chłopiec - Po tych słowach mój mąż musiał usiąść, no tego chyba najmniej się spodziewał.
- Człowiek? Chłopiec? - Wydawał się bledszy, czyżby się nie cieszył? Wolałby następną córkę? A może coś innego kryje się, za tą minął?
- Nie cieszysz się? - Tym razem ja zadałem to pytanie, aby się upewnić.
- Cieszę, bardzo się cieszę, po prostu jestem w szoku. To w ogóle jest możliwe, aby był w stu procentach człowiekiem? - Zapytał zdumiony.
- Naturalnie, jesteś człowiekiem a dziecko najwidoczniej tak jak i ty będzie człowiekiem - Wyjaśniła, wstając z krzesła. - Muszę się już zbierać, Arthur dziś wraca z treningu, zajrzę do ciebie niedługo. Spokojnego dnia - Pani jeziora pożegnała się z nami, a ja odprowadziłem ją do drzwi, żegnając się z kobietą.
- Wszystko w porządku? - Dopytałem męża, tak dla pewności wciąż widząc zaskoczenie na jego twarzy.
- Tak, jestem po prostu zaskoczony. Myślałem, że tak jak Misaki będzie w połowie aniołem, a nie w stu procentach człowiekiem, może chociaż wygląd odziedziczy po najpiękniejszym aniele na świecie - Wyznał, w tym samym momencie dotykając mojego sporego brzucha.
- Oj skarbie, dla mnie nie ma znaczeni czy będzie człowiekiem, czy aniołem, czy będzie miał białe włosy, czy brązowe nie ma też znaczenia kolor oczu najważniejsze, aby to dziecko było zdrowe, miało rączki i nóżki i nic więcej nie ma znaczenia - Wyznałem zgodnie z prawdą.
- Zgadzam się, najważniejsze, aby dziecko było zdrowe a mimo to i tak wolałbym, aby dziecko było bardziej podobne do ciebie. Słyszysz maluchu, mam nadziej, że będziesz spokojny i cierpliwy jak twoja mamusia - Zwrócił się do brzucha, przytulając do niego twarz. Rozczulony jego zachowanie po prostu pogłaskałem go po głowie, w tym samym momencie słysząc małą Misaki.
- Mamo, tato jest już obiad? - Nasza kruszyna przyszła do nas głodna, no tak to pora obiadowa mam nadzieje, że Sorey skończył obiad.
- Już jest siadacie - Odezwał się, od razu odsuwając od brzucha.
- A Yuki jeść nie będzie? - Zwracając się do córki, usiadłem na krześle zmęczony staniem.
- Nie jest głodny - Przyznała, siadając obok mnie, witając się z rosnącym we mnie maluchem. - Tato, możemy iść wszyscy po obiedzie nad jezioro? - Misaki zwróciła się do taty, przytulając twarz do brzucha, co robił chyba każdy z domowników.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, mama powinna odpoczywać - Odpowiedział, znów przesadnie się o mnie martwiąc, a przecież nie jestem dzieckiem, mogę usiąść na kocu i relaksować się nad wodą myślę, że to całkiem dobry pomysł.
- Mamusiu? - Tym razem mała zwróciła się do mnie, robiąc przy tym smutną minkę zbitego psa to na pewno ma po swoim tacie, który nie raz w taki sposób próbował mnie podejść.
- Szczerze mówiąc, czuje się dobrze, dla tego po obiedzie o ile wciąż będę miał siłę, pójdę nad jezioro z wami, a jeśli nie będę jej miał, możecie przecież iść sami, ja mogę zostać w domu - Wyznałem, nie mając z tym najmniejszego problemu, w razie co po prostu położę się w sypialni i odpocznę, gdy oni będą bawić się nad jeziorem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz