Odetchnąłem z ulgą, kiedy dowiedziałem się, że mój mąż ma się dobrze. Chociaż, to też jest pojęcie względne, jestem pewien, że boli go nie jedna część ciała, jak chociażby właśnie nogi, które właśnie mu masowałem. I jak ja mam go zostawiać samego i się relaksować, skoro mój kochany Miki tak bardzo cierpi? Chyba kiedy godził się na kolejne dziecko nie podejrzewał, że będzie mu tak ciężko. Zdecydowanie ciąża z Misaki nie przebiegała tak źle, nawet w tych ostatnich miesiącach.
- Zadowolone, szczęśliwe i wykończone, młodą już położyłem do łóżka, Yuki chyba też śpi, więc o nich nie musisz się martwić – odpowiedziałem, uśmiechając się do niego delikatnie. O sobie wolałem nie wspominać, znaczy no nie było źle, kilka razy nawet zapomniałem o Mikim, przez co później miałem trochę wyrzuty sumienia. W końcu ja się dobrze bawiłem, a on leżał tutaj, taki sam i cierpiący...
- A co z tobą? – dopytał, chyba koniecznie chcąc poznać odpowiedź na to pytanie. Czemu on się mną tak przejmuje? Ja nie jestem taki ważny, w tym momencie to on i synek w jego brzuchu są najważniejsi.
- Co ma ze mną być? Wszystko było i jest dobrze – odpowiedziałem, całując jego udo. – Czujesz się lepiej? Zrobić ci coś jeszcze? Może masz ochotę na coś słodkiego, słonego...
- Sorey... kocham cię i doceniam twoje starania, ale mam już powoli dosyć takiego traktowania. Nie jestem niedołężny, niektóre rzeczy mogę robić bez twojej pomocy – po raz kolejny podczas tej ciąży próbował mnie zniechęcić do pomagania mu. Nie byłem tym tak bardzo zrażony, mam za sobą już wiele kłótni z Mikim, więc trochę się już przyzwyczaiłem.
- Wiem, że możesz, ale jedynie chcę ci pomóc i ułatwić trochę życie. Mnie nic nie kosztuje, aby zrobić i przynieść ci herbaty, a doskonale widzę, jakie ciężkie jest dla ciebie wchodzenie i schodzenie po schodach. Po porodzie będzie coś sobie mógł robić wszystko, na co masz ochotę i siłę – powiedziałem łagodnie, uśmiechając się do niego delikatnie. – Więc masz na coś ochotę? Bo mi nie odpowiedziałeś.
- Chyba już na nic, dziękuję. Poczytam książkę, dokończę herbatę i się chyba trochę prześpię – odpowiedział, cicho wzdychając. Mam nadzieję, że w końcu do niego dotarło, że będę starał się go wyręczać w każdej, nawet drobnej sprawie. Po co on ma się męczyć, kiedy ja mogę się tym zająć bez żadnego problemu?
- Ja ci poczytam, i naszej kruszynce. Ty sobie spokojnie wypijesz herbatkę, nasz synek posłucha czegoś ciekawego, i ja się trochę zrelaksuję... co ty na to? – zapytałem, już biorąc do rąk książkę. To też było dobre rozwiązanie, ja się dobrze bawiłem podczas czytania, a Miki mógł w końcu trochę odpocząć. To nic, że odpoczywa całe dnie, jak dla mnie mógłby wypoczywać jeszcze więcej.
- Nie mogę powiedzieć nie, co? – kolejne westchnięcie wydobyło się z jego piersi, przez co miałem wrażenie, że Miki już doskonale wiedział, że nie ma po co walczyć, znacznie ułatwiając mi tym pracę.
- Możesz, ale niewiele sobie z tego zrobię – wyszczerzyłem się do niego głupkowato i zabrałem się za czytanie. Po niecałej godzinie zauważyłem, że mój mąż zasnął, dlatego przykryłem go kocem i ucałowałem w czoło. Skoro Miki i dzieci spały, dzięki czemu ja mogę zająć się domem i całą resztą.
Im bliżej było do porodu, tym bardziej się stresowałem. Lailah powiedziała, że dziecko urodzi się wcześniej, dlatego na każde syknięcie z bólu, jakie wydał Mikleo, od razu reagowałem może za wielką paniką. W końcu nie mam pewności, czy dziecko kopnęło go w wątrobę czy też może zaczyna się poród...
- Dzień dobry, Owieczko. Jak się dzisiaj czujesz? Co chcesz teraz na śniadanie? I co później ci na obiad przygotować? – przywitałem się z mężem, który powoli wszedł do kuchni. Według mnie powinien leżeć w łóżku i się za bardzo nie przemęczać. Ja bym mu wszystko tam na górę zaniósł, i nawet jeszcze więcej, ale najwidoczniej Miki mnie ubiegł. Może go przypadkowo obudziłem, jak sam wstałem? Mam nadzieję, że nie, Miki teraz musiał jak najwięcej odpoczywać.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz