Zdecydowanie dzisiaj nie było pełni, bo gdyby była, Miki raczej nie pytałby się mnie o takie rzeczy. Nie, żeby mi to przeszkadzało, takie zachowanie męża prędzej mnie bawiło i zdecydowanie wolałem go takiego, niż żeby za każdym razem uważał, by nic złego mi nie zrobić.
- Wiesz, że nie jestem z porcelany i nie musisz się tak o mnie martwić? – spytałem, odrobinkę ignorując jego pytanie, ale to nie znaczy, że o nim zapomniałem. Skoro mój mąż ma ochotę na takie romantyczne momenty, to ja mu je zapewnię, ale to za momencik. Jak najpierw się troszkę z nim podroczę i przeciągnę ten moment, później będzie czerpał z tego większą przyjemność.
- O sobie także tak mówię, a mimo to nic sobie z tego nie robisz – odparł, delikatnie i uroczo pusząc swoje policzki.
- No bo ty wyglądasz, taka porcelanowa laleczka – wymruczałem, uśmiechając się do niego głupkowato. On zawsze będzie wyglądał przecudownie i nieskazitelnie, podczas kiedy ja się będę zmieniał, i to na gorsze zarówno pod względem wyglądu, jak i charakteru.
- Bardzo śmieszne – bąknął, najwidoczniej niezadowolony z tego, jak go nazywam.
- Moja porcelanowa laleczka – wyszczerzyłem się jeszcze szerzej, jednym zwinnym ruchem przekręcając nas obu tak, bym to ja był na górze.
- To już nie jestem dla ciebie owieczką? – spytał już bardziej rozbawiony, kiedy zacząłem całować jego szyję, zostawiając po sobie kilka czerwonych śladów.
- Będziesz nią rano, jeżeli zostawisz rozpuszczone włosy – odpowiedziałem, nie odrywając ust od jego ciała.
Mikleo chyba chciał coś powiedzieć, ale zamiast słów z jego ust wydobył się cichy jęk, który był muzyką dla moich uszu. Uśmiechnąłem się na ten dźwięk i zacząłem rozpinać jego koszule, by mieć lepszy dostęp do jego ciała. Może nie jest to seks pod gwiazdami, ale bardziej pod kamiennym sklepieniem, ale nie słyszałem, aby Mikleo na to narzekał. Sądząc po jego odgłosach, był całkiem zadowolony z tego, w jaki sposób zajmowałem się jego ciałem.
Następnego dnia obudziło mnie delikatne poszturchiwanie. Wymamrotałem swoje standardowe „jeszcze pięć minut” i chciałem wtulić twarz w poduszkę, ale zamiast poduszki natrafiłem na coś, co ją zastępowało. Najpewniej była to moja kurtka zwinięta tak, by w miarę dało się na niej spać. Później zacząłem być świadom innych rzeczy, jak na przykład tego, że śpię na twardej ziemi i bolą mnie wszystkie mięśnie. Jeden dzień bez łóżka i już tak się okropnie czuję... jakie to ciało na starość potrafi być zdradliwe.
- Sorey, wstawaj, mamy do nadrobienia trochę drogi – odezwał się Mikleo, a ton jego głosu wskazywał na to, że był lekko zniecierpliwiony.
- Moment... – wymamrotałem, powoli podnosząc się do siadu. Rozciągnąłem się leniwie, cicho jęcząc z bólu. Skoro teraz tak źle się czuję, to jak to będzie ze mną później?
- W porządku? – spytał, przyglądając mi się uważnie.
- Nie mogę ruszać szyją – przyznałem, próbując powolutku nią poruszać. Bez wykonywania gwałtownych ruchów nie było aż tak źle, ale dobrze też nie było. W jakiej ja pozycji spałem, że tak mnie ona boli? Inne mięśnie także mnie bolały, ale szyja najgorzej. W jakiej ja pozycji spałem, że sobie na to zasłużyłem? A może mnie jakimś cudem przewiało?
- Nie dramatyzuj, na pewno nie jest aż tak źle – odparł, podnosząc się z ziemi i zaczynając powoli pakować nasze rzeczy.
- Spójrz na moją twarz i powtórz to. Nie dramatyzuję, to starość daje się we znaki – wyjaśniłem, zaczynając się powoli ubierać, by przypadkiem nie poczuć jeszcze większego bólu. Swoją drogą, gdzie jest mój kochany i troszczący się o mnie aniołek? Jeszcze wczoraj nie chciał mnie do niczego przymuszać, bym nie robił nic wbrew sobie, a dzisiaj nie dramatyzuj... może po pełni jego humor trochę się ustatkuje, bo ja już teraz za nim nie nadążam.
- Nie dobiłeś nawet trzydziestki, więc to nie starość. Zrobić ci śniadanie, czy zjesz później? – spytał, jakby nic się nie stało.
- Zjem później, dziękuję za twoją troskę – bąknąłem, powoli podnosząc się na równe nogi. Chyba rozumiałem, dlaczego Mikleo był taki nieczuły był późny ranek i od przynajmniej dwóch godzin powinniśmy być w drodze, ale raczej zasługuję na cień empatii, zwłaszcza, że wczoraj dobrze się nim zająłem, chociaż tak troszeczkę.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz