Poczułem się zdradzony i to w strasznie okrutny sposób. Chciałem tylko się troszkę do niego przytulić, bo brakowało mi bliskości drugiej istoty ludzkiej, a on to wykorzystał. Kiedy słyszysz, że ktoś się chce przytulić, to nie szukasz w tym okazji, tylko po prostu go przytulasz. Albo chociaż głaskasz go po głowie. Niby nic takiego, ale też strasznie to uwielbiałem. Od kiedy Mikleo stał się taki okrutny i od kogo się tego nauczył, nie mam pojęcia. Ja nie jestem dla niego taki okrutny. Powiedziałbym nawet, że wręcz przeciwnie, w życiu bym nie wykorzystał jego chęci do przytulenia dla swoich własnych korzyści, a jego niekorzyści.
Na jego pytanie fuknąłem cicho, trochę jak jakiś kot, nawet nie odwracając się w jego stronę. Nadal czułem ten obrzydliwy posmak. Może czułem się troszkę lepiej, ale czy to wszystko było tego warte, to już taki pewien nie byłem. Najgorsze, czyli katar jednak mi nie minął, czyli miałem rację, te zioła nie niwelują kataru. Chyba, że jeszcze nie za bardzo zaczął działać. Albo trzeba brać je w regularnych odstępach czasu, ale do tego już mnie nie zmusi. Normalnie przez to głupie przeziębienie nie mam na nic siły, a po tych ziołach nie mam siły na życie. Motywacji też tak w sumie nie mam.
- Nie wiem, dlaczego jesteś obrażony, dzięki tym ziołom czujesz się teraz o wiele lepiej – na jego słowa wymownie i bardzo głośno wydmuchałem nos. Tak, zdecydowanie czuję się lepiej, i mój nos też. – Później mi jeszcze będziesz dziękować.
- Nie byłbym tego taki pewien – bąknąłem, decydując się wstać z łóżka i zrobić sobie herbatę. Jeżeli czegoś zaraz odpowiednio słodkiego nie zjem lub nie wypiję to chyba zwymiotuję. Czemu te zioła musiały być tak niedobre? Albo czemu nie można było dodać do nich miodu? Wszystko, aby troszkę zamaskować ten smak.
- Widzisz? Już nawet na nogi wstałeś – słysząc jego zadowolony, wesoły głos posłałem mu spojrzenie pełne niezadowolenia. Z jakiego powodu mu tak wesoło, nie mam pojęcia. Pewnie jest zadowolony z tego, jak mnie załatwił. I pomyśleć, że jedynie chciałem się przytulić... to całkiem smutne było, że teraz nawet do własnego męża przytulić się nie mogłem za darmo. – Hej, gdzie idziesz? – dopytał, kiedy skierowałem się do drzwi prowadzących na korytarz.
- Po herbatę, bo jeszcze znowu coś za taką głupotę będziesz chciał – bąknąłem, wychodząc z pokoju. Przytulić się nie mogłem za darmo, więc kto wie, może za herbatę też ma jakąś cenę? Po tym, co mi zrobił, wcale bym się nie zdziwił.
Chyba trochę zbyt pochopnie postąpiłem z tym zrobieniem sobie herbaty. Może i lepiej się czułem, ale i tak byłem strasznie osłabiony i zejście na dół sprawiło, że nie miałem już na nic siły. Jak ja wrócę na górę, i to jeszcze z herbatą, to nie mam pojęcia. Ale jeszcze tylko trochę i w końcu mi to minie, a ja w końcu będę mógł zabrać się za remont pokoju Misaki. Obiecałem jej jeszcze w Azylu, że wyremontuję jej pokój tak, jak sobie tylko wymarzy. Znaczy, prawie, bo chciała mieć głowę jednorożca przytwierdzoną do ramy łóżka. Nie wiem, jakim cudem miałbym jej coś takiego wykonać, ale wszystko inne dla niej zrobić mogę. A jak to skończę, to będę musiał spytać się Yuki’ego, czy on nie chce jakieś renowacji pokoju.
Kiedy czekałem, aż woda na moją upragnioną herbatę w końcu się zagotuje, nie zauważyłem nigdzie Misaki oraz Yuki’ego. Może to nawet i lepiej dla mnie... Kochałem je całym moim sercem, ale nie miałem dla nich za bardzo siły. Głupie przeziębienie... czemu to akurat mnie spotkało?
W końcu udało mi się przygotować napój, ale nie miałem siły ani ochoty na powrót do Mikleo. Było mi w końcu też trochę smutno z powodu tego, jak mnie potraktował. Chciałem się do niego przytulić, a on to tak perfidnie wykorzystał... no tak się po prostu nie robi. Poszedłem do salonu, usiadłem na kanapie, opatuliłem się kocem i zacząłem pić herbatę. A kiedy już ją całą wypiłem i się troszkę rozgrzałem, poczułem się tak strasznie senny. Odłożyłem kubek na stolik, by go przypadkiem nie zbić, i położyłem się na kanapie. Już wiedziałem, że jak na niej zasnę, to obudzę się z bolącymi plecami, no ale trudno, przeżyję to jakoś. Może też dzięki temu, że spędzę noc tutaj, mój mąż będzie mógł w spokoju odpocząć. Może i jestem na niego zły, ale nadal mam także na wadze jego dobro i wygodę.
<Aniele? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz