Nie byłem przekonany co do przebywania mojego męża tu na dole, powinien dużo odpoczywać, po tym, co się stało, na pewno wciąż jest bardzo wymęczony, stracił tak wiele krwi, a on już chce próbować przysłowiowo świat podbijać. Jak zawsze w gorącej wozie kąpany.
- Yuki trenuje wraz z Lailah, ostatnio nie mam dla niego czasu na treningi, dlatego poprosiłem o to Lailah. Arthura i tak nie ma więc i ona nie wiele ma do roboty, dlatego chętnie wzięła pod swoje skrzydła naszego syna - Wyjaśniłem, sprzątając po śniadaniu, w głowie już układając sobie plan, z tym, co mogę zrobić na obiad. Tak wiem dopiero jedli śniadanie, ale kto powiedział, że muszę to robić już natychmiast z drugiej strony, jeśli zrobię już teraz, później będę miał święty spokój to chyba logiczne.
- Nasze dzieciaki się rozwijają i tak szybko dorastają - Usłyszałem wzruszenie w głosie męża, który obserwowała Misaki wybiegającą z salonu.
- Mamo, gdzie są kredki - Zawołała z wnętrz pomieszczenia.
- Najpewniej tak gdzie je położyłaś - Odpowiedziałem krótko, odkładając umyte naczynia na suszarkę.
- Czyli gdzie? - Po tym pytaniu wiedziałem już wszystko, od razu widać, że to dziecko mojego męża tak samo roztrzepane, jak on sam niedługo oboje głowy zapomną.
- Kochanie w pokoju - I już dało się usłyszeć tupanie po schodach. - Roztrzepana jak ty - Zwróciłem się do męża, odwracając głowę w jego stronę.
- Cóż, to akurat nie jest dobrym znakiem - Gdy to powiedział, westchnął ciężko, oj tam bez przesady trochę roztrzepana musi być, nie może być ciągle poważna.
- Daj spokój, niech ma też coś po tobie - Zażartowałem, siadając obok męża.
- Wolałbym, aby miała wszystko po tobie - Wyznał to w taki sposób jak gdyby to, że nasza córka jest do niego podobna, była czymś złym, a przecież wcale tak nie było, powinien być dumny z tego, że jest do niego podobna.
- Jak zawsze przesadzasz. Dziecko tylko z moimi nastawieniem do życia miałoby smutne życie - Ugasiłem jego temperament, przypominając o tym, jaki jestem czasem negatywnie nastawiony do każdego.
- Nie, bo miałoby cudownych rodziców - Zapewnił, uśmiechają się przy tym delikatnie.
- Oczywiście, a tak się zastanawiam, chciałbyś mieć jeszcze dziecko? - To pytanie nigdy nie miało paść z moich ust, ale skoro już padło jestem ciekaw jego odpowiedzi.
- Ja? Cóż to raczej zależałoby od tego, czy ty byś chciał. Pamiętam, że ostatnia ciąża najprzyjemniejsza dla ciebie nie była, ale dlaczego o to pytasz?
- Ostatnio chodzi mi po głowie chęć posiadania jeszcze jednego dziecka - Powiedziałem wprost, w ostatnim momencie nim Misaki przybiegła z kredkami i kartką wprawiając mojego męża w osłupienie, cóż teraz nie będziemy przy małej o tym rozmawiać, a i nawet myśleć, bo mój mąż nie jest w stanie, ale później, cóż kto wie może. To musi być nasza wspólna decyzja.
Misaki, która nie wiedziała, o czym rozmawiamy, wciągnęła tatusia w rysowanie, dając mi czas na przygotowanie obiadu, który mogłem robić spokojnie, nie martwiąc się o córkę, która jest pod okiem taty i o męża który mimo wszystko był pod moim okiem.
I tak już może wyglądać zawsze nasze życie spokojne i bez dodatkowych niespodzianek.
- Mamo spójrz, narysowałam z tatą nasz dom, tu jesteś ty z tatusiem a tu ja z Yukim - Mała zwróciła moją uwagę, podbiegając do mnie z obrazkiem.
- Pięknie moja mała utalentowana córeczka a gdzie są zwierzaki? - Dopytałem, tak z ciekawości dostrzegając tego małego braku a przecież zwierzaki to też członkowie rodziny, o których nie można zapomnieć.
- Racja zwierzaki. Zaraz dorysuję - Zawołała z uśmiechem na ustach.
- Tylko nie męcz za bardzo taty - Poprosiłem na co kiwnęła ładnie głową, biegnąc do taty. - Tato, tato, musimy narysować Coco i Codi'ego - Zwróciła się do taty, podając mu kredki wspólne arcydzieło, które na pewno zawiśnie w honorowym miejscu.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz