środa, 17 sierpnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

Nie byłem przekonany co do przebywania mojego męża tu na dole, powinien dużo odpoczywać, po tym, co się stało, na pewno wciąż jest bardzo wymęczony, stracił tak wiele krwi, a on już chce próbować przysłowiowo świat podbijać. Jak zawsze w gorącej wozie kąpany.
- Yuki trenuje wraz z Lailah, ostatnio nie mam dla niego czasu na treningi, dlatego poprosiłem o to Lailah. Arthura i tak nie ma więc i ona nie wiele ma do roboty, dlatego chętnie wzięła pod swoje skrzydła naszego syna - Wyjaśniłem, sprzątając po śniadaniu, w głowie już układając sobie plan, z tym, co mogę zrobić na obiad. Tak wiem dopiero jedli śniadanie, ale kto powiedział, że muszę to robić już natychmiast z drugiej strony, jeśli zrobię już teraz, później będę miał święty spokój to chyba logiczne.
- Nasze dzieciaki się rozwijają i tak szybko dorastają - Usłyszałem wzruszenie w głosie męża, który obserwowała Misaki wybiegającą z salonu.
- Mamo, gdzie są kredki - Zawołała z wnętrz pomieszczenia.
- Najpewniej tak gdzie je położyłaś - Odpowiedziałem krótko, odkładając umyte naczynia na suszarkę.
- Czyli gdzie? - Po tym pytaniu wiedziałem już wszystko, od razu widać, że to dziecko mojego męża tak samo roztrzepane, jak on sam niedługo oboje głowy zapomną.
- Kochanie w pokoju - I już dało się usłyszeć tupanie po schodach. - Roztrzepana jak ty - Zwróciłem się do męża, odwracając głowę w jego stronę.
- Cóż, to akurat nie jest dobrym znakiem - Gdy to powiedział, westchnął ciężko, oj tam bez przesady trochę roztrzepana musi być, nie może być ciągle poważna.
- Daj spokój, niech ma też coś po tobie - Zażartowałem, siadając obok męża.
- Wolałbym, aby miała wszystko po tobie - Wyznał to w taki sposób jak gdyby to, że nasza córka jest do niego podobna, była czymś złym, a przecież wcale tak nie było, powinien być dumny z tego, że jest do niego podobna.
- Jak zawsze przesadzasz. Dziecko tylko z moimi nastawieniem do życia miałoby smutne życie - Ugasiłem jego temperament, przypominając o tym, jaki jestem czasem negatywnie nastawiony do każdego.
- Nie, bo miałoby cudownych rodziców - Zapewnił, uśmiechają się przy tym delikatnie.
- Oczywiście, a tak się zastanawiam, chciałbyś mieć jeszcze dziecko? - To pytanie nigdy nie miało paść z moich ust, ale skoro już padło jestem ciekaw jego odpowiedzi.
- Ja? Cóż to raczej zależałoby od tego, czy ty byś chciał. Pamiętam, że ostatnia ciąża najprzyjemniejsza dla ciebie nie była, ale dlaczego o to pytasz?
- Ostatnio chodzi mi po głowie chęć posiadania jeszcze jednego dziecka - Powiedziałem wprost, w ostatnim momencie nim Misaki przybiegła z kredkami i kartką wprawiając mojego męża w osłupienie, cóż teraz nie będziemy przy małej o tym rozmawiać, a i nawet myśleć, bo mój mąż nie jest w stanie, ale później, cóż kto wie może. To musi być nasza wspólna decyzja. 
Misaki, która nie wiedziała, o czym rozmawiamy, wciągnęła tatusia w rysowanie, dając mi czas na przygotowanie obiadu, który mogłem robić spokojnie, nie martwiąc się o córkę, która jest pod okiem taty i o męża który mimo wszystko był pod moim okiem.
I tak już może wyglądać zawsze nasze życie spokojne i bez dodatkowych niespodzianek.
- Mamo spójrz, narysowałam z tatą nasz dom, tu jesteś ty z tatusiem a tu ja z Yukim - Mała zwróciła moją uwagę, podbiegając do mnie z obrazkiem.
- Pięknie moja mała utalentowana córeczka a gdzie są zwierzaki? - Dopytałem, tak z ciekawości dostrzegając tego małego braku a przecież zwierzaki to też członkowie rodziny, o których nie można zapomnieć.
 - Racja zwierzaki. Zaraz dorysuję - Zawołała z uśmiechem na ustach.
- Tylko nie męcz za bardzo taty - Poprosiłem na co kiwnęła ładnie głową, biegnąc do taty. - Tato, tato, musimy narysować Coco i Codi'ego - Zwróciła się do taty, podając mu kredki wspólne arcydzieło, które na pewno zawiśnie w honorowym miejscu.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz