poniedziałek, 1 września 2025

Od Haru CD Daisuke

Ona była tak słodka, że aż trudno było oderwać się od dźwięku jej drżącego, pełnego emocji głosu. Właśnie tego w tej chwili najbardziej potrzebowałem, usłyszeć ją po raz pierwszy od dawna w tak intymny, szczery sposób. To, co docierało do moich uszu, sprawiało, że całe moje ciało drżało z zachwytu.
Chciałem, by pozwoliła sobie na jeszcze więcej, dlatego uniosłem jej dłonie ponad głowę i delikatnie pieściłem jej ciało, zaczynając od piersi, powoli przesuwając się niżej. Na brzuchu zostawiałem czułe muśnięcia i drobne pocałunki, jakby każdy centymetr jej skóry zasługiwał na szczególną uwagę. Wiedziałem jednak, że muszę być ostrożny, delikatny, spokojny, aby nie spłoszyć jej i nie sprawić bólu.
Byłem spragniony tej bliskości, lecz równie mocno pragnąłem, by ona czuła się bezpieczna. To było dla mnie najważniejsze, aby moja ukochana mogła się rozluźnić, otworzyć i przyjąć każdy gest z ufnością.
- Jesteś gotowa? - Zapytałem cicho, rozsuwając delikatnie jej nogi.
- Chyba tak... - Wyszeptała, przygryzając wargi.
Nie musiała tego robić, jej usta były już wystarczająco wyschnięte, a ja nie chciałem, by sprawiała sobie niepotrzebny ból. Widząc jej niepewność, postanowiłem dać jej jeszcze trochę czasu, delikatnie przygotowując jej ciało i upewniając się, że każdy kolejny krok będzie dla niej czymś naturalnym, a ta chwila, naprawdę wyjątkowa.
Starałem się ze wszystkich sił, aby ta pierwsza chwila została przez nią zapamiętana jak najlepiej, bez bólu, bez lęku, bez żalu. Najważniejsza była ona: jej ciało, jej bliskość, jej spokój i dobro. Wszystko obracało się wokół niej, wokół mojej wyjątkowej dziewczyny, która zasługiwała na to, by czuć satysfakcję i radość z tego momentu, z tej intymnej bliskości tylko nas dwojga.
Choć widziałem, że się boi, robiłem wszystko, by ta chwila była dla niej czymś pięknym, wyjątkowym i bezpiecznym.
- I jak się czujesz? Nie zrobiłem ci przypadkiem krzywdy? - Zapytałem cicho, gdy po wszystkim ułożyłem się obok niej. Delikatnie położyłem dłoń na jej rozgrzanym policzku i spojrzałem głęboko w jej ciemne, pełne blasku oczy.
Moja panienka uśmiechnęła się łagodnie, wtulając twarz w moje dłonie. Chyba naprawdę podobało jej się to, co się między nami wydarzyło, i nawet nie próbowała narzekać. To sprawiło mi ogromną radość, choć w głębi serca wciąż miałem obawę, gdyby coś poszło nie tak, wolałbym, by mi o tym powiedziała. Nie chciałem, żeby kiedykolwiek miała powód, by mnie znienawidzić za coś, nad czym nie zapanowałem.
Nigdy nie pragnąłem jej krzywdy. Nie chciałem robić niczego wbrew jej woli ani wbrew jej pragnieniom. Najważniejsze było dla mnie to, by każdy krok był zgodny z jej uczuciami, a jeśli czegoś by nie chciała, musiałbym to uszanować.
- Brak odpowiedzi to też jakaś odpowiedź - Odparłem, uśmiechając się szeroko.
Jednak w głębi serca obawiałem się, że jej milczenie oznacza coś zupełnie innego, że tak naprawdę nie podobało jej się to, co zrobiłem, i że przekroczyłem granicę, której nie powinienem.
Miałem nadzieję, że to tylko chwilowy szok, a nie prawdziwy żal spowodowany tym, że zrobiłem coś wbrew jej woli.

<Panienko? C:> 

Od Mikleo CD Soreya

 Nie wiedziałem, czego dokładnie mógłby ode mnie oczekiwać. Co chciałby dostać? W tamtym momencie mój umysł odmówił posłuszeństwa. Nie byłem w stanie wymyślić niczego sensownego, mój mózg nie pracował, a całe moje ciało i wszystkie myśli były skupione wyłącznie na moim mężu: na jego języku, dłoniach, ustach i gorącym ciele, które tak natarczywie ocierało się o moje.
Nie rozumiałem tylko jednego, dlaczego potrafił być tak okrutny? Dlaczego złośliwie się ze mną drażnił, skoro dobrze czuł i widział, jak bardzo go pragnę? Pokazywałem mu na wszystkie sposoby, że chcę jego bliskości, że marzę o tym, aby kochał się ze mną całą noc, a on zamiast tego testował moją cierpliwość. Był prawdziwym draniem, i to draniem najwyższej klasy, prowokował mnie świadomie, bo wiedział, że tym bardziej będę go pożądać.
Westchnąłem z irytacją, patrząc na twarz mojego zadowolonego, rozbawionego męża.
- Naprawdę muszę myśleć o tym akurat teraz? - Spytałem z pretensją, a jednocześnie z trudem powstrzymując dreszcze, które przebiegały mi po ciele. - Nie mogę czegoś wymyślić później? - Wydusiłem, z ledwością przełykając silnie.
- Cóż, owieczko… - Odpowiedział, a w jego oczach zatańczyły figlarne iskierki. - Obawiam się, że dopóki nie powiesz mi, co jesteś w stanie mi dać, nie dotknę cię ani razu. - I rzeczywiście, odsunął się ode mnie, posyłając mi ten swój złośliwy, zwycięski uśmiech. A więc mówił całkiem poważnie? Chciał mnie wciągnąć w taką grę, świadomie odmawiając mi tego, czego najbardziej pragnęłam? Najwyraźniej miał ochotę na wojnę. Dobrze więc. Nie będę go błagać, nie będę się prosić, a tym bardziej się nie upokorzę. Jeśli on szukał przeciągania liny, to znalazł godnego przeciwnika.
- Zatem przeanalizuję bardzo dokładnie, co mogłabym ci dać - Mruknąłem, unosząc się do siadu, a na mojej twarzy malowała się wyraźna uraza. - Odezwę się, gdy znajdę odpowiedź. - Mój mąż, widząc moją minę, sięgnął dłonią do mojego policzka. Chciał mnie udobruchać, a może skraść pocałunek, ale tym razem nie miałem zamiaru mu ulec. Położyłem palec na jego ustach i pokręciłem przecząco głową.
- Jeszcze niczego nie wymyśliłem - Powiedziałem chłodno, choć w środku płonąłem. - Więc, mój drogi, nie wolno ci mnie dotknąć. - Na znak buntu poprawiłem jego koszulę, którą miałem na sobie, i uniosłem podbródek. Wiedziałem, że gra dopiero się zaczyna, a on będzie musiał bardzo się postarać, by znów mnie zdobyć.
Od razu dostrzegłem, jak mój mąż zmarszczył brwi. Nie tego się spodziewał. Chyba liczył na to, że ulegnę i dam mu dokładnie to, czego chciał, zamiast jeszcze bardziej go prowokować. Ale niestety, a może i stety, to on pierwszy rozpoczął tę małą wojnę. A skoro tak, ja bardzo chętnie ją podejmę, tylko po to, żeby udowodnić mu, że nie zawsze dostaje wszystko, na co akurat ma ochotę.
A przecież chciałem tylko się z nim kochać. Chciałem zwyczajnej bliskości, ciepła, tej nocy spędzonej razem. I oczywiście, jak to on, musiał wszystko popsuć swoimi głupimi pomysłami i prowokacjami. Po co właściwie mnie tak drażnił? Co mu to dawało? Wiedział, jak reaguję, a mimo to robił to z premedytacją.
I co najgorsze, później jeszcze będzie miał do mnie pretensje. Znowu usłyszę, że to ja przesadzam, że jestem chłodny, że nie potrafię się otworzyć… Oczywiście, że moja wina. Bo czyja niby inna?

<Pasterzyku? C:>