Ona była tak słodka, że aż trudno było oderwać się od dźwięku jej drżącego, pełnego emocji głosu. Właśnie tego w tej chwili najbardziej potrzebowałem, usłyszeć ją po raz pierwszy od dawna w tak intymny, szczery sposób. To, co docierało do moich uszu, sprawiało, że całe moje ciało drżało z zachwytu.
Chciałem, by pozwoliła sobie na jeszcze więcej, dlatego uniosłem jej dłonie ponad głowę i delikatnie pieściłem jej ciało, zaczynając od piersi, powoli przesuwając się niżej. Na brzuchu zostawiałem czułe muśnięcia i drobne pocałunki, jakby każdy centymetr jej skóry zasługiwał na szczególną uwagę. Wiedziałem jednak, że muszę być ostrożny, delikatny, spokojny, aby nie spłoszyć jej i nie sprawić bólu.
Byłem spragniony tej bliskości, lecz równie mocno pragnąłem, by ona czuła się bezpieczna. To było dla mnie najważniejsze, aby moja ukochana mogła się rozluźnić, otworzyć i przyjąć każdy gest z ufnością.
- Jesteś gotowa? - Zapytałem cicho, rozsuwając delikatnie jej nogi.
- Chyba tak... - Wyszeptała, przygryzając wargi.
Nie musiała tego robić, jej usta były już wystarczająco wyschnięte, a ja nie chciałem, by sprawiała sobie niepotrzebny ból. Widząc jej niepewność, postanowiłem dać jej jeszcze trochę czasu, delikatnie przygotowując jej ciało i upewniając się, że każdy kolejny krok będzie dla niej czymś naturalnym, a ta chwila, naprawdę wyjątkowa.
Starałem się ze wszystkich sił, aby ta pierwsza chwila została przez nią zapamiętana jak najlepiej, bez bólu, bez lęku, bez żalu. Najważniejsza była ona: jej ciało, jej bliskość, jej spokój i dobro. Wszystko obracało się wokół niej, wokół mojej wyjątkowej dziewczyny, która zasługiwała na to, by czuć satysfakcję i radość z tego momentu, z tej intymnej bliskości tylko nas dwojga.
Choć widziałem, że się boi, robiłem wszystko, by ta chwila była dla niej czymś pięknym, wyjątkowym i bezpiecznym.
- I jak się czujesz? Nie zrobiłem ci przypadkiem krzywdy? - Zapytałem cicho, gdy po wszystkim ułożyłem się obok niej. Delikatnie położyłem dłoń na jej rozgrzanym policzku i spojrzałem głęboko w jej ciemne, pełne blasku oczy.
Moja panienka uśmiechnęła się łagodnie, wtulając twarz w moje dłonie. Chyba naprawdę podobało jej się to, co się między nami wydarzyło, i nawet nie próbowała narzekać. To sprawiło mi ogromną radość, choć w głębi serca wciąż miałem obawę, gdyby coś poszło nie tak, wolałbym, by mi o tym powiedziała. Nie chciałem, żeby kiedykolwiek miała powód, by mnie znienawidzić za coś, nad czym nie zapanowałem.
Nigdy nie pragnąłem jej krzywdy. Nie chciałem robić niczego wbrew jej woli ani wbrew jej pragnieniom. Najważniejsze było dla mnie to, by każdy krok był zgodny z jej uczuciami, a jeśli czegoś by nie chciała, musiałbym to uszanować.
- Brak odpowiedzi to też jakaś odpowiedź - Odparłem, uśmiechając się szeroko.
Jednak w głębi serca obawiałem się, że jej milczenie oznacza coś zupełnie innego, że tak naprawdę nie podobało jej się to, co zrobiłem, i że przekroczyłem granicę, której nie powinienem.
Miałem nadzieję, że to tylko chwilowy szok, a nie prawdziwy żal spowodowany tym, że zrobiłem coś wbrew jej woli.
<Panienko? C:>