środa, 17 września 2025

Od Daisuke CD Haru

 Oddychałem ciężko, będąc tak strasznie... zmęczonym. Dlaczego byłem taki zmęczony? I to jeszcze po pierwszym razie? Rozumiem, gdyby to był drugi, czy trzeci raz, ale pierwszy? Czułem, jak drżały mi nogi i dłonie, nie potrafiłem złapać oddechu. Trochę tak, jakbym przebiegł taki niewyobrażalnie długi dystans. Mój panie, co się ze mną dzieje? Przecież się wyspałem, i zjadłem, i te zioła regularnie piję... nigdy nie było ze mną tak źle, jak teraz. Może... to przez ten poranek? Cholera, że też to musiało się zdarzyć teraz, dzisiaj, kiedy jest pełnia. Nie chcę go zawieść. Nie mogę. Muszę wziąć się w garść, i to jak najszybciej. Ten jeden raz mu nie wystarczy. Znałem jego potrzeby, które są dosyć duże, ten jeden raz to stanowczo za mało. 
- Wszystko w porządku – powtórzyłem spokojnie, próbując wstać z kanapy. Właśnie, próbując, bo kiedy się tylko podniosłem, to zaraz pociemniało mi przed oczami. Dobrze, że był tu obok.
- Właśnie widzę. Zaniosę cie do sypialni, i przyniosę ci trochę wody – zaproponował, na co pokręciłem głową. 
- Dotrę tam sam. Już jest lepiej – obiecałem, powoli się od niego odsuwając. Jak mnie będzie nosić wszędzie, to moje nogi całkowicie zapomną, jak mają działać. 
Haru nie był przekonany. Szedł tuż za mną, z ręką na moich plecach, jakbym przypadkiem miał zaraz się potknąć. W sumie, to nawet lepiej, bo jednak dalej nie byłem za bardzo pewny swoich ruchów. Chciałem usiąść. Po prostu usiąść, uspokoić, położyć spać, ale wiedziałem, że nie mogłem sobie na to pozwolić. Musiałem odpocząć, i później znów skupić się na moim mężu. On w tym dniu powinien być najważniejszy. 
Usiadłem z ulgą na łóżku, głęboko i spokojnie oddychając. Mój mąż upewnił się, że grzecznie siedzę, a następnie wyszedł z pokoju. Pewnie po wodę, i posiłek. Znów będę musiał jeść... nie miałem ochoty jeść. Wiedziałem jednak, że jak odmówię posiłku, Haru będzie zmartwiony. Coś tam oczywiście zjem, żeby nie było, i będzie na pewno zadowolony, i uspokojony. 
- Już jestem – usłyszałem, ja powoli dochodziłem do siebie. - Przyniosłem ci herbatę. I zaraz będzie obiad – powiedział, siadając obok mnie, a zmartwienie, które od niego biło, było wręcz namacalne. 
– Dziękuję – powiedziałem z wdzięcznością, chwytając za ciepły kubek. Takiej ciepłej herbatki mi zdecydowanie było trzeba. – Nie przejmuj się tak mną. Pewnie to po prostu chwilowe osłabienie – dodałem, opierając głowę o jego ramię. 
– Chwilowe osłabienie nigdy nie jest normalne – stwierdził hardo, tuląc mnie do siebie. 
– Ale przy ciąży już jest, prawda? – odparłem, kreśląc znaczki na jego udzie. – Chyba. Tak mi się wydaje. Gdyby więc założyć ciążę, to mój stan jest jak najbardziej normalny, i tak też o tym myśl – poprosiłem, uśmiechając się do niego. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz