wtorek, 23 września 2025

Od Haru CD Daisuke

Przyznam, najpierw trochę mnie to zaskoczyło, a zaraz potem rozbawiło. Ona naprawdę rzuciła się na jedzenie tak, jakby od wieków nic nie jadła. Patrzyłem na nią z uśmiechem, uświadamiając sobie, że w tej chwili najbardziej odpowiadają jej słodycze. I dobrze, że miałem przeczucie, by przygotować ich trochę więcej. Nie wiedzieć czemu czułem, że właśnie to sprawi jen największą przyjemność. Zresztą pamiętałem, jak bardzo się rozpromieniła, kiedy ostatnim razem jeszcze jako mój mąż jadł deser.
Sam też poczułem, że chętnie sięgnąłbym po jeszcze jedną porcję.
- Chciałbyś może zjeść jeszcze? - Zapytałem, spoglądając na nią z uwagą, już gotów wstać, by w kuchni sięgnąć po dodatkowy pucharek słodkości.
- Nie… - Odparł po chwili, kręcąc lekko głową. - To znaczy, nie chciałbym, żebyś rezygnował ze swojego jedzenia przez moje małe fanaberie. - Nerwowo przesunęła dłonią po swoich długich włosach, splątując kilka pasm.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Oczywiście, że martwiła się, iż oddam mu swoją porcję. A przecież właśnie z myślą o niej przygotowałem dodatkowe desery.
Nie odpowiadając, po prostu wstałem od stołu. - Zaraz wrócę - Rzuciłem krótko i ruszyłem w stronę kuchni. Po kilku minutach wróciłem z kolejnym pucharkiem, pełnym gęstego, czekoladowego kremu.
- Proszę - Postawiłem przed nim deser.
Spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, wyraźnie zdziwiony. - Ty naprawdę przygotowałeś więcej deserów? - Dopytała, kręcąc z niedowierzaniem swoją głową.
- Cóż - Odpowiedziałem z uśmiechem, siadając z powrotem obok - Sam mówiłeś, że masz ochotę na coś słodkiego. Przygotowałem więc trochę więcej. A jeśli faktycznie jesteś już w ciąży, albo to tylko zwykłe zachcianki… cóż, tym bardziej nie mam zamiaru ci tego odmawiać. - Sięgnąłem po własny pucharek i wróciłem do deseru, obserwując, jak jego twarz rozjaśnia się z zadowolenia.
Moja panienka zjadła swój posiłek znów niezwykle szybko, wręcz zbyt szybko, ale widocznie właśnie taki rytm najbardziej jej odpowiadał. Cóż, zawsze lepiej, żeby zjadła deser z apetytem, niż gdyby przez kilka dni nie miała ochoty wziąć do ust choćby kęsa.
- To było naprawdę przepyszne - Stwierdziła zadowolona, oblizując usta w sposób, który rozczulił mnie bardziej, niż chciałbym się przyznać. Zjadła całość bez marudzenia, a to cieszyło mnie najbardziej na świecie.
- Bardzo mnie to raduje. Przynajmniej desery pochłaniasz w tempie błyskawicznym - Odparłem rozbawiony, unosząc się z miejsca. Pochyliłem się nad nią i złożyłem szybki, ciepły pocałunek na jej czole. - Pójdę zanieść wszystko do kuchni, a ty w tym czasie przygotuj się na przejażdżkę konną - Zaproponowałem, starając się, aby zabrzmiało to jak naturalne zaproszenie, a nie rozkaz. Wiedziałem, że obiadu już nie tknie, więc cieszyłem się, że chociaż deser trafił w jej gusta.
- Naprawdę nie chcesz zmienić zdania? - Zapytała niepewnie, unosząc na mnie swoje spojrzenie. - Czuję się już lepiej. Nie musimy wcale jechać konno. - Uśmiechnąłem się lekko, ale w głosie nie pozostawiłem miejsca na sprzeciw.
- Skarbie, już ci coś powiedziałem. Potrzebujesz odpoczynku, a taka przejażdżka dobrze ci zrobi - Odparłem stanowczo, choć miękko, chcąc, by poczuła, że troska kryje się za moimi słowami. Opuszczając nasz pokój aby ponownie wrócić do kuchni.

<Panienko? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz