Muszę przyznać, że nie rozumiałem, dlaczego Mikleo się zdecydował na kąpiel nago. W końcu wystarczy jedno jego machnięcie ręki i jest cały suchy. No ale to jego wybór. A ja, co się napatrzyłem, to moje. A widoki.. oj, widoki były naprawdę przepiękne. Szkoda tylko, że był on aż tak daleko, przez co nie widziałem wszystkich szczegółów. Nie zmieniało to faktu, że wszystko je znałem, i to bardzo dobrze, w końcu nie raz widziałem go bez ubrań, z bliska, badałem go wzrokiem i dotykiem... ale jego cudownego ciała nigdy nie będzie mi mało. Będę się mu przyglądać, kiedy tylko będę miał ku temu okazję.
- Żebym miał takie atrakcje częściej, musielibyśmy przede wszystkim częściej kierować się nad jezioro – zauważyłem, uśmiechając się do niego szeroko, wskazując miejsce przede mną.
- Ja nie będę narzekać – odpowiedział, siadając plecami do mnie, dzięki czemu mogłem powoli zająć się jego pięknymi włosami.
Co dzisiaj powinienem z nich zapleść...? Najbardziej uwielbiałem je rozpuszczone, no ale to oczywiście odpadało, ze względu na naszą podróż, zaraz mu te włosy zaczną przeszkadzać. Najwygodniej dla niego byłby warkocz. Może taki zwykły, dobierany? Odsłoniłby tym samym jego czoło, które w końcu jest piękne, no i też ten jego diadem, który przecież cały czas jest zakryty. A ja nie rozumiałem dlaczego, powinien go bardziej eksponować, zwłaszcza, że jest dla niego ważny. Nie pamiętałem dokładnie, dlaczego. Nie pamiętałem, czy mi tłumaczył, nie pamiętałem, czy ja o to pytałem, ale moje przeczucie mi mówiło, że ta błyszcząca ozdóbka była dla niego ważna, chociaż wizualnie mu nie do końca pasowała.
– Nie będziesz narzekać, a jak ci czasem proponuję, byś się udał nad jezioro, to noskiem kręcisz – przypomniałem mu, dzieląc jego włosy na pasma.
– To były inne czasy. I sytuacje. Zresztą, sam to ja nie lubię chodzić nad jezioro, ale z tobą? Z tobą zawsze – wyjaśnił, ale coś mi w tym nie pasowało. Ja już sobie przetestuję to jego zawsze, i to w momencie, w którym nie będzie się tego spodziewał. Czasem to ja to przecież musiałem wyciągać nad to jezioro, bo nie chciał, co przecież jest dziwne. Powinien chcieć spędzać jak najwięcej czasu w wodzie. Było to w końcu jego naturalne środowisko, powinno go tam ciągnąć codziennie, a on nie. No i co ja z nim mam?
– Dobrze. Zapamiętam sobie, i zobaczymy, czy za jakiś czas też będziesz taki chętny – odparłem, kończąc tego jakże długiego, ale i zarazem pięknego warkocza. – Gotowe. Jeszcze chcesz coś zrobić, masz na coś ochotę? Czy możemy już ruszyć? – zapytałem, czekając na jego werdykt. Ja ze swojej strony miałem już wszystko ogarnięte, zwierzaki nakarmione, ja względnie rozciągnięty, zatem nic, tylko ruszać, o ile mój aniołek mi na to pozwoli.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz