poniedziałek, 8 września 2025

Od Daisuke CD Haru

 Pełnia? Że już? Przecież niedawno była. Ten czas aż tak szybko leci? Zerknąłem na kalendarz, i faktycznie, pełnia była tuż tuż. Czyli minął już miesiąc, a ja co? Dalej nie w ciąży. Powinniśmy się pospieszyć. Może ta pełnia nam wbrew pozorom pomoże... o ile dam radę. To ciało jest niby delikatniejsze, ale nie czuję takiej senności po seksie, jak to miało miejsce wcześniej. Może więc wbrew pozorom lepiej będzie dla niego, kiedy będę kobietą? Zobaczymy. 
– Nie sądziłem, że już miesiąc minął – powiedziałem spokojnie, popijając obiad mieszanką ziołową. Postanowiłem, że odkąd staramy się o dziecko, a nawet wcześniej, całkowicie odstąpię od wina, i innych alkoholi. Będę pić tylko wodę, herbatę i zioła. I dopóki nie wrócę do swojego ciała, nie tknę niczego z procentami. Myślę, że tak będzie najzdrowiej dla dzieci, i może nawet pozwoli mi szybciej osiągnąć mój cel. – A ja jestem tak daleko w tyle... – dodałem cicho, trochę tym faktem zmartwiony. 
– Hej, nie przejmuj się tym. To nie jest żaden wyścig. Wszystko w swoim czasie – powiedział, chwytając moją dłoń. 
– Tak, ale chcę jak najszybciej wrócić do swojego ciała. Jednak w nim czuję się najlepiej... i chyba też wyglądam najlepiej – powiedziałem cicho, trochę niepewnie. 
– Jak o mnie chodzi, wyglądasz cudownie i teraz, i wcześniej. Piękny, pełen wdzięku, elegancji i cały mój. Nic więcej nie potrzebuję – powiedział cicho, unosząc moją dłoń, by złożyć na jej wierzchu delikatny pocałunek. 
– Mam nadzieję, że od jutra też ci będę wystarczał – powiedziałem cicho, siląc się na lekki uśmiech. Martwił mnie trochę jutrzejszy dzień ze względu na właśnie moją osobę. Jestem tutaj największą niewiadomą. 
– Dzisiaj było jak najbardziej w porządku, więc czemu jutro miałoby nie być inaczej? – uspokoił mnie, na co się lekko uśmiechnąłem. Jakże chciałbym się zobaczyć w ten sposób, w jaki on widzi mnie. 
– Skup się na jedzeniu, nawet ja słyszę, że ci w brzuchu burczy – powiedziałem żartobliwie, odsuwając od niego dłoń. Naprawdę był wygłodniały, ale nic to nie zmieniało. Mogę mu zapewnić co chce, i ile chce. Dopilnuję, by ze mną nigdy nie chodził głodny, czy zmarznięty, chociaż jak na razie to ja bardziej marznę niż on. – I co, najedzony? – spytałem miękko, odsuwając od siebie swój talerz. Ja miałem znacznie mniejszą, i nie tak tłustą porcję, jak on, ale ja też mniej potrzebowałem, i miałem ochotę na bardziej delikatne jedzenie. 
– Oj tak, teraz mogę wrócić do łóżka – powiedział zadowolony, przeciągając się leniwie. 
– Chciałbym jeszcze zadbać o twoje policzki. Wolisz to zrobić teraz, czy później, tak bliżej wieczoru? – spytałem, wzywając do siebie służbę, by mogła zabrać puste naczynia. 
– Chyba bliżej wieczoru. Teraz mam ochotę na spedzenie czasu z moją śliczną żoną – powiedział, uśmiechając się do mnie głupio, jak to on miał w zwyczaju. 
– Ze śliczną żoną, powiadasz...? I co chcesz z tą śliczną żoną zrobić? – spytałem zalotnie, sprawnie siadając na jego kolanach. Zaraz po tym też chwyciłem za jego szklankę z whisky, podając mu ją. Ja pić nie mogę, ale on chyba już tak. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz