Czemu musiał tak utrudniać sprawę? Czemu nie mógł po prostu chwilę tu przy mnie posiedzieć, dopóki trochę mi się nie poprawi? Bo przecież się poprawi. Musi. Może po prostu... mam znacznie delikatniejszy żołądek niż podejrzewałem? Na pewno musi być jakieś logiczne wytłumaczenie. Ciążę odrzucałem, niedawno skończyło mi się krwawienie, a gdybym był w ciąży, w ogóle bym go nie miał. Była ona co prawda krótka, i raczej mało obfita, ale to pewnie stres. Przez jego pracę ostatnio też się mocno stresuję. Bandaże na czubkach moich palców stały się już nieodzowną częścią mojego ubioru, bym już ich więcej nie kaleczył. Czemu on zawsze musi dostawać jakieś takie paskudne sprawy? Czemu choć raz nie może być na tropie zwykłego, niegroźnego rzezimieszka, tylko gania jakiegoś mordercę?
Po chwili podniosłem się powoli do siadu. Ciało dalej było osłabione, czułem to w każdym calu, ale musiałem się napić wody, by nawilżyć spragnione gardło. Też wypadałoby przygotowywać to ciało do trudów dzisiejszego dnia.
Na szczęście, nie rozlewając niczego, udało mi się wlać wodę do szklanki. Wypiłem ją akurat w chwili, w której mój mąż wrócił z medykiem do pokoju. I że to ja dramatyzuję... on nie jest wcale lepszy.
– Dzień dobry – odpowiedziałem cicho, drżącym głosem, odstawiając szklankę na blat.
– Dzień dobry – dobrze znany mi starszy mężczyzna usiadł na brzegu łóżka, otwierając swoją torbę. On, tak samo jak służba, byli wtajemniczeni w tę całą akcję z przemianą ciała. Ciężko by było go nie wtajemniczyć, ale ufałem mu... przynajmniej w takiej sprawie. Nie wiem natomiast, jakby się zachował, gdyby dowiedział się prawdy o moim mężu, i nie wiem, czy chcę się dowiedzieć. – Słyszałem, że nie czuje się pan najlepiej. Poranne mdłości?
– Tak. I ogólne osłabienie. Ale to nie może być ciąża, ostatnie krwawienie skończyło się dwa dni temu – powiedziałem, od razu eliminując taką ewentualność.
– Rozumiem... chociaż czasem miesiączka pojawia się nawet, jeśli doszło do zapłodnienia, także nie można tego wykluczyć. Czasem myli się miesiączkę z plamieniem implantacyjnym – pouczył mnie, wyciągając stetoskop z torby. - Jak się czułeś w ostatnich dniach?
- Jak...? - powtórzyłem, cicho wzdychając. Czemu Haru musi tego wszystkiego słuchać? - Możliwe, że trochę gorzej, niż zazwyczaj. Jestem bardziej zmęczony, ale to pewnie przez stres, martwię się ostatnio bardzo o mojego męża – powiedziałem, zostawiając dla siebie pewien mały szczególik. Otóż zauważyłem, że ostatnio moje piersi były jakieś takie ostatnio... wrażliwe. I nawet możliwe, że trochę większe, ale to pewnie mi się wydaje. Zresztą, krwawienie też powoduje obrzęk piersi, i ich wrażliwość, także po co miałem mu to mówić?
- Ostatnio też mniej jesz. I dużo chodzisz do łazienki – dodał mój mąż. Naprawdę zwracał uwagę na takie szczegóły? Dla mnie było to coś zupełnie normalnego.
- Zalecam odpoczynek, porządny. Zminimalizować wszelkie czynniki stresujące, poprawić dietę. Proszę obserwować kalendarz, jeżeli kolejna miesiączka się opóźni... będzie można stwierdzić ciążę – odpowiedział, a ja zauważyłem, jak w oczach Haru pojawił się błysk. - Dużo odpoczywać – powtórzył na koniec, opuszczając pokój.
- Myślisz... myślisz, że naprawdę nam się udało? - spytałem cicho, niepewnie, jakoś tak dziwnie czując się z tą informacją. W końcu... to może być tylko złudna nadzieja. Samo zapłodnienie to nie wszystko, przecież w każdej chwili mogę poronić i nawet nie zauważę. Chyba wolałbym tego nie słyszeć.
<Piesku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz