sobota, 13 września 2025

Od Haru CD Daisuke

 Informacje, które przekazał nam medyk, wciąż były niejednoznaczne. Nie wiedzieliśmy jeszcze, czy to faktycznie ciąża, czy może jedynie złudne objawy. Starałem się nie nastawiać zbyt pozytywnie, nie budować w sobie oczekiwań, które mogłyby obrócić się w rozczarowanie. A jednak gdzieś głęboko w duszy tliła się we mnie maleńka iskra nadziei, delikatna, krucha, lecz ogrzewająca serce.
- To nie ma znaczenia - Odezwałem się cicho, chcąc dodać jej otuchy. - Jeśli się udało, to będzie cud, ogromna radość. Ale jeśli nie, nic złego się nie stało. Najważniejsze, żebyś czuł się lepiej, żebyś odzyskał siły. Resztą zajmiemy się później. Na wszystko przyjdzie czas… spokojnie, bez pośpiechu, bez stresu. - Nachyliłem się i musnąłem jej czoło delikatnym pocałunkiem, ciepłym, pełnym troski i obietnicy, że niezależnie od wszystkiego będę przy niej.
Moja panienka odpowiedziała bladym, ale szczerym uśmiechem. Jej zmęczone oczy rozjaśniły się na chwilę, a dłonie powoli uniosły się w moją stronę, jakby szukały schronienia.
- Położysz się ze mną? - Wyszeptała nieśmiało. - Chciałbym się przytulić. - Dodała, nie odwracając wzroku od mojej twarzy.
- Oczywiście, kochanie - Odparłem miękko, nie wahając się ani chwili. - Wiesz, że nigdy nie mógłbym ci odmówić. - Usiadłem na skraju łóżka, a potem ostrożnie położyłem się obok niej, tak by nie sprawić jej dyskomfortu. Objąłem jej drobne, kruche ciało i przyciągnąłem je do siebie, jakby chciałem otoczyć ją nie tylko ramionami, ale i całym swoim sercem. Poczułem, jak wtula się we mnie z westchnieniem ulgi, a ja w tamtej chwili zrozumiałem, że nic innego nie jest ważne, tylko to, by była przy mnie i czuła się bezpieczna.
Moja panienka leżała spokojnie w moich ramionach, jakby zagubiona gdzieś we własnych myślach. Jej spojrzenie błądziło w pustce, odległe i zamglone, jakby widziała coś, do czego ja nie miałem dostępu. Nie potrafiłem czytać w myślach, a z samej jej twarzy nie umiałem wyczytać odpowiedzi. Mimo to czułem, niemal namacalnie, że coś ją trapi. Emocje, które od niej biły, były subtelne, ale wystarczająco silne, abym zrozumiał, że w jej sercu toczy się walka.
Zacisnąłem delikatnie ramiona wokół niej, chcąc dać jej znać, że jestem tuż obok, gotów wysłuchać wszystkiego, czym tylko zechce się podzielić. W mojej głowie pojawiła się myśl: może to właściwy moment, by porozmawiać? Może potrzebujemy tej rozmowy, by rozproszyć ciszę, która między nami zapadła i byśmy oboje mogli poczuć się lżej.
- Co cię trapi? Chciałabyś o tym ze mną porozmawiać? - Zapytałem, starając się, by w moim głosie nie było ani cienia osądu, tylko ciepło i bezpieczeństwo. Nie chciałem, żeby się mnie bała; jeśli nosi w sobie coś ciężkiego, jeśli chce zareagować, skarżyć się albo po prostu wypłakać, potrzebowała mojego ramienia.
Przyciągnąłem ją bliżej, składając na jej czole delikatny pocałunek i dodałem szeptem: - Powiedz mi wszystko. Nie musisz niczego ukrywać, jeżeli chcesz, posłucham. Razem damy radę, kocham cię jeśli tylko pozwolisz, zrobię wszystko abyś poczuł się lepiej. - Poczekałem, dając jej przestrzeń; wiedziałem, że czasem cisza jest konieczna, zanim słowa zaczną płynąć.

<Panienko? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz