Czemu on tak mało w siebie wierzy? Przecież okazuję mu moje wsparcie. Mówię mu, że jest niesamowity, że jest mądry, że ma dobre pomysły... czemu w siebie nie wierzy? Może ja coś robię nie tak? Za mało zwracam na niego uwagę? Powinienem zdecydowanie więcej mu mówić, jaki jest niesamowity. Chciałbym, żeby w końcu zaczął inaczej na siebie patrzeć, tak jak ja.
- Dzień dobry, Koda – odezwałem się łagodnie do psa, który na mój widok trochę się zaskoczył. No tak, brzmię inaczej, a pachnę tak samo, może być trochę w szoku, podobnie jak kociaki, no i Ignis. Miałem tylko nadzieję, że nie będą się do mnie tak długo przyzwyczajać. - Co tam, piesku? - spytałem, kucając i wyciągając rękę.
Koda podszedł do mnie, wąchając dokładnie najpierw dłoń, a potem całego mnie. Czekałem cierpliwie, dając mu czas, chociaż też jednocześnie się trochę stresowałem, że może coś mu się we mnie nie spodoba. W końcu, kotom też trochę zajęło zaakceptowanie mnie, więc i on może potrzebować trochę czasu. W końcu jednak zaczął wesoło merdać ogonem, przymilając się do mnie. Grzecznie go pogłaskałem, przyglądając się mu z uwagą, kiedy jeszcze obwąchiwał moje ręce. Naprawdę aż tak dziwnie pachniałem? Według Haru faktycznie nieco inaczej pachniałem, ale żeby aż tak mnie obwąchiwać? W końcu, jestem sobą, używam tych samych zapachów, też nie jestem w żadnym dziwnym stanie. Nie mogę pachnieć aż tak dziwnie.
- Podoba mu się twój zapach – odpowiedział Haru, pomagając mi podnieść się na równe nogi.
- A to co, wcześniej mu się podobał? - spytałem zaciekawiony, kierując się do stajni.
- Nie, raczej nie, po prostu jest szczęśliwy – odpowiedział, uśmiechając się szeroko.
- Rain też będzie szczęśliwa, że w końcu ją odwiedziłeś. Także powinieneś ją brać do pracy, by szybciej wracać – podpowiedziałem mu, wchodząc do budynku.
- Zastanowię się – odpowiedział grzecznie, podchodząc do boksu ze swoim wierzchowcem.
Ja musiałem wejść trochę głębiej do środka, i wpierw oczywiście pozwalając się mu ze mną zaznajomić. Kiedy podszedłem do boksu, w pierwszej chwili mnie nie poznał. Musiałem się odezwać, i dać mu poznać mój zapach. Podobnie jak Koda, wywąchał mnie bardzo dokładnie, nim w końcu trochę do mnie przywykł. Wyprowadziłem go z boksu, a następnie powoli zabrałem się za siodłanie go. Od razu też musiałem go uspokoić, bo kiedy ten zobaczył Haru, zaczął stukać kopytami o ziemię.
- No już. To tylko Haru. Znasz go przecież bardzo dobrze – powiedziałem do niego łagodnie, zakładając uzdę.
- Też się cieszę, że cię widzę – odpowiedział Haru, a jego ton głosu wręcz ociekał cynizmem.
- Mógłbyś chociaż spróbować się dogadać. Dla mnie – poprosiłem, podchodząc do nich. Dla mnie ten cały konflikt był śmieszny i niezrozumiały, ale to może tylko ja.
<Piesku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz