Nie potrafię zrozumieć, skąd u niego bierze się ta niepewność. Dla mnie zawsze był doskonały mój, jedyny, niepowtarzalny. Idealny w każdym calu. Co z tego, że teraz był kobietą? To wciąż mój panicz, moje serce, moja miłość. Kocham go bez względu na to, jak wygląda i czy kiedykolwiek będziemy mogli mieć dziecko, o którym tak marzymy. A może… to bardziej ja tego pragnę? Może to on po prostu pragnie uszczęśliwić mnie, spełnić moje marzenie, nie swoje? Nie wiem. Tego boję się najbardziej, że on sam nie chce tego dziecka, że w jego sercu nie ma jeszcze miejsca na nową istotę. Mogę tylko mieć nadzieję, że kiedy przyjdzie na świat, pokocha je całym sobą. Że nie będzie musiał zmuszać się do uczuć, bo to byłoby dla niego krzywdą, a ja nigdy nie chciałbym, by cierpiał.
& Hej… nie mów tak - Wyszeptałem, przyciągając go do siebie i delikatnie całując w czoło. - Kocham cię. Dla mnie jesteś doskonały, naprawdę. Wspaniały wręcz, perfekcyjny w każdym szczególe. - Patrzyłem jej w oczy i czułem, że muszę powiedzieć więcej, bo samo „kocham” nie wystarczało, by oddać to, co w nim widzę.
- Nie musisz być taka skromny… a może raczej powinienem powiedzieć: nie powinnaś być taka skromna - Poprawiłem się, uśmiechając delikatnie, choć w moim głosie brzmiała powaga. - Jesteś piękna. Wartościowa. Niezastąpiona. Proszę cię, nigdy się nie zmieniaj. - Gładziłem jej miękkie włosy, tak cudownie lekkie i jedwabiste, że mogłem w nich zatapiać dłonie bez końca. Uwielbiałem ten dotyk, jakby w samych włosach zapisana była cała jego kruchość i delikatność, a zarazem siła, której sam w sobie nie dostrzegał. Patrząc na nią, miałem wrażenie, że nie ma na świecie nic piękniejszego, niż ta krucha istota którą tam bardzo kochałem.
Moja żona nic nie odpowiedziała. Zamiast tego powoli podniosła się do siadu, przeciągając leniwie swoje cudowne ciało, jakby wciąż jeszcze trwała w półśnie. Każdy jej ruch miał w sobie coś hipnotyzującego, delikatność, spokój i naturalne piękno, które mogłem podziwiać bez końca.
- Pójdę się umyć - Powiedziała cicho, zsuwając się z pościeli i kierując ku brzegowi łóżka.
Zanim jednak zdążyła wstać, delikatnie powstrzymałem ją gestem. Nie mogłem pozwolić, by sama się fatygowała. Chciałem, by tego dnia czuła się wyjątkowa, rozpieszczona, otoczona troską.
Spojrzała na mnie zaskoczona, jakby nie do końca rozumiała, co właśnie próbuję zrobić. Jej oczy błyszczały lekkim zdziwieniem, ale też odrobiną rozbawienia.
- Leż… – Wyszeptałem z czułością. - Ja wszystkim się zajmę. Przygotuję ci kąpiel i zadbam o wszystko. - Pochyliłem się, musnąłem jej usta krótkim pocałunkiem i wstałem z łóżka. W mojej głowie już układał się plan, gorąca woda pełna bąbelków, aromatyczne olejki, świeczki, które rozświetlą łazienkę miękkim blaskiem. Chciałem, by była szczęśliwa. Tylko tego pragnąłem, by poczuła się kochana, wyjątkowa, jak najcenniejszy skarb, którym dla mnie była i zawsze będzie.
- Skoro jesteś taki chętny, poczekam na to i z wielką przyjemnością zobaczę to co dla mnie przygotujesz - Stwierdziła, wygodniej układając się w łóżku.
A ja, tak jak obiecałem zabrałem się za przygotowanie jej kąpieli o której marzyła.
<Panienko? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz