poniedziałek, 15 września 2025

Od Haru CD Daisuke

 Czułem, że martwi się o mnie zbyt mocno, jakby na wyrost. Przecież zawsze wracałem, zawsze potrafiłem znaleźć wyjście, a poza tym… nie jestem zwyczajnym człowiekiem. Wiem, że nie dam się tak łatwo podejść ani skrzywdzić i właśnie on powinien wiedzieć to najlepiej.
Nie mając pewności, jak z nim o tym rozmawiać, po prostu odpuściłem temat. Uznałem, że tak będzie bezpieczniej, choć doskonale czułem, że moje podejście coraz bardziej go irytuje. Ale jak miałem spojrzeć na to inaczej? Skoro naprawdę się nie boję. Skoro wiem, że nie jestem słaby. Że nie jestem głupi, nie tak, jak wielu zakłada. Potrafię więcej, niż inni sądzą, i wierzyłem, zawsze wierzyłem, że on też zdaje sobie z tego sprawę. A może tylko miałem nadzieję, że tak jest.
Udając się do kuchni, poprosiłem służbę o coś delikatnego dla mojej panienki i coś bardziej mięsnego, soczystego dla siebie. Miałem nadzieję, że jeśli zje coś lekkiego, poczuje się lepiej po porannych mdłościach. Oczywiście nie zapomniałem o herbacie, teraz może się jej przydać.
Nie wiem, skąd te mdłości, nie wiem, czy jest w ciąży, czy to coś innego. Wiem tylko jedno: muszę zrobić wszystko, by o nią zadbać, żeby niczym się nie martwiła. Gdy tylko zakończę sprawę związaną z morderstwem, obiecuję sobie wziąć wolne i spędzić z nią więcej czasu. Chciałbym to zrobić już jutro, ale jestem pewien, że szef nie zgodzi się na natychmiastowy urlop, muszę dokończyć rozpoczętą sprawę, dopiero wtedy dostanę kilka dni wolnego. Niestety nie ma innego wyjścia i oboje to dobrze wiemy.
Wiedząc, że służba wkrótce przyniesie nam posiłek, zabrałem jedynie herbatę przygotowaną dla mojej damy. Wracając, dostrzegłem, że całą swoją uwagę skupiła na głaskaniu Ametyst. Nasza kotka, mrucząc rozkosznie, wtulała się w swoją panią, a widok ten był na tyle przyjemny, że mogłem patrzeć na nie bez końca. Moje skarby najdroższe… w takich chwilach naprawdę cieszę się, że mam taką rodzinę.
- Proszę, przyniosłem ci herbatę. Służba niedługo poda obiad - Odezwałem się łagodnie, podchodząc bliżej, by podać jej gorący napój.
- Dziękuję - Powiedziała z wdzięcznością, odbierając ode mnie kubek. Ostrożnie wzięła łyk, pilnując, by się nie poparzyć. - A ty? Nie chcesz pić? - Zapytała, jak to miała w zwyczaju, bardziej martwiąc się o mnie niż o siebie. A przecież to ona źle się czuła, to ona powinna dużo pić i jeszcze więcej odpoczywać, tak jak zalecił lekarz. Ja sam nie byłem spragniony, jedynie okrutnie głodny. Miałem straszną ochotę na coś do jedzenia. Na szczęście już niedługo zjemy śniadanie, a ja w końcu zaspokoję ten wilczy apetyt. Potem niestety będę musiał uciekać do pracy.
Mimo że pełnia zbliżała się nieubłaganie, czułem się zadziwiająco dobrze. Nie skupiałem się na sobie, ani na tym, co przyniesie kolejna noc. Całą swoją uwagę oddawałem jej, bo to właśnie ona teraz najbardziej potrzebowała mojej troski.
- Nie, dziękuję. Nie jestem spragniony, za to głodny. Poza tym powinienem już iść się przygotować do pracy - 
Przypomniałem jej o tym małym szczególe, widząc cień niezadowolenia malujący się na jej twarzy. - Nie martw się, wszystko będzie dobrze - Dodałem spokojnie, chcąc rozwiać jej obawy. Pochyliłem się i ucałowałem jej czoło, nim zniknąłem w łazience, by doprowadzić się do porządku.

<Panienko? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz