Nie wiedziałem, czego dokładnie mógłby ode mnie oczekiwać. Co chciałby dostać? W tamtym momencie mój umysł odmówił posłuszeństwa. Nie byłem w stanie wymyślić niczego sensownego, mój mózg nie pracował, a całe moje ciało i wszystkie myśli były skupione wyłącznie na moim mężu: na jego języku, dłoniach, ustach i gorącym ciele, które tak natarczywie ocierało się o moje.
Nie rozumiałem tylko jednego, dlaczego potrafił być tak okrutny? Dlaczego złośliwie się ze mną drażnił, skoro dobrze czuł i widział, jak bardzo go pragnę? Pokazywałem mu na wszystkie sposoby, że chcę jego bliskości, że marzę o tym, aby kochał się ze mną całą noc, a on zamiast tego testował moją cierpliwość. Był prawdziwym draniem, i to draniem najwyższej klasy, prowokował mnie świadomie, bo wiedział, że tym bardziej będę go pożądać.
Westchnąłem z irytacją, patrząc na twarz mojego zadowolonego, rozbawionego męża.
- Naprawdę muszę myśleć o tym akurat teraz? - Spytałem z pretensją, a jednocześnie z trudem powstrzymując dreszcze, które przebiegały mi po ciele. - Nie mogę czegoś wymyślić później? - Wydusiłem, z ledwością przełykając silnie.
- Cóż, owieczko… - Odpowiedział, a w jego oczach zatańczyły figlarne iskierki. - Obawiam się, że dopóki nie powiesz mi, co jesteś w stanie mi dać, nie dotknę cię ani razu. - I rzeczywiście, odsunął się ode mnie, posyłając mi ten swój złośliwy, zwycięski uśmiech. A więc mówił całkiem poważnie? Chciał mnie wciągnąć w taką grę, świadomie odmawiając mi tego, czego najbardziej pragnęłam? Najwyraźniej miał ochotę na wojnę. Dobrze więc. Nie będę go błagać, nie będę się prosić, a tym bardziej się nie upokorzę. Jeśli on szukał przeciągania liny, to znalazł godnego przeciwnika.
- Zatem przeanalizuję bardzo dokładnie, co mogłabym ci dać - Mruknąłem, unosząc się do siadu, a na mojej twarzy malowała się wyraźna uraza. - Odezwę się, gdy znajdę odpowiedź. - Mój mąż, widząc moją minę, sięgnął dłonią do mojego policzka. Chciał mnie udobruchać, a może skraść pocałunek, ale tym razem nie miałem zamiaru mu ulec. Położyłem palec na jego ustach i pokręciłem przecząco głową.
- Jeszcze niczego nie wymyśliłem - Powiedziałem chłodno, choć w środku płonąłem. - Więc, mój drogi, nie wolno ci mnie dotknąć. - Na znak buntu poprawiłem jego koszulę, którą miałem na sobie, i uniosłem podbródek. Wiedziałem, że gra dopiero się zaczyna, a on będzie musiał bardzo się postarać, by znów mnie zdobyć.
Od razu dostrzegłem, jak mój mąż zmarszczył brwi. Nie tego się spodziewał. Chyba liczył na to, że ulegnę i dam mu dokładnie to, czego chciał, zamiast jeszcze bardziej go prowokować. Ale niestety, a może i stety, to on pierwszy rozpoczął tę małą wojnę. A skoro tak, ja bardzo chętnie ją podejmę, tylko po to, żeby udowodnić mu, że nie zawsze dostaje wszystko, na co akurat ma ochotę.
A przecież chciałem tylko się z nim kochać. Chciałem zwyczajnej bliskości, ciepła, tej nocy spędzonej razem. I oczywiście, jak to on, musiał wszystko popsuć swoimi głupimi pomysłami i prowokacjami. Po co właściwie mnie tak drażnił? Co mu to dawało? Wiedział, jak reaguję, a mimo to robił to z premedytacją.
I co najgorsze, później jeszcze będzie miał do mnie pretensje. Znowu usłyszę, że to ja przesadzam, że jestem chłodny, że nie potrafię się otworzyć… Oczywiście, że moja wina. Bo czyja niby inna?
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz