poniedziałek, 15 września 2025

Od Mikleo CD Soreya

Właściwie planowałem pójść pieszo, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Wiem, że mój mąż po długim locie i dźwiganiu naszego plecaka, a potem jeszcze Psotki, na pewno potrzebuje chwili wytchnienia. To oczywiste, że powinien teraz odpocząć, a ja nie powinienem niczego od niego wymagać. Tym bardziej, że to nie ja się zmęczyłem, w gruncie rzeczy nic nie robiłem, więc nie mam prawa oczekiwać od niego wielkich poświęceń.
Samo leżenie w jego ramionach nie jest dla mnie uciążliwe ani męczące. Wręcz przeciwnie, daje mi poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Dlatego muszę być bardziej wyrozumiały i cierpliwy, pozwalając zarówno mojemu mężowi, jak i Psotce na chwilę zasłużonego odpoczynku. Oni naprawdę tego potrzebują, a ja mogę poczekać, ciesząc się po prostu ich obecnością.
- Nie, nie trzeba. Odpocznijmy trochę, to znaczy ty odpocznij, a Psotka niech też odpocznie. Mamy jeszcze czas. Dzięki twoim skrzydłom poruszamy się dwa razy szybciej, więc chyba nie musimy się aż tak spieszyć. Myślę, że i tak dotrzemy tam najpóźniej jutro po południu - Odparłem, uśmiechając się do niego ciepło.
Jednym ruchem osuszyłem swoje mokre ciało, by móc przytulić się do niego bez dyskomfortu. Wiedziałem, że chłód mojego ciała nie wpływał na niego tak jak wtedy, kiedy był aniołem, ale w głębi serca czułem, że nie chcę mieć kontaktu z zimnem. Nie miałem zamiaru niepotrzebnie wychładzać jego ciała, tym bardziej że i tak moje ciało było chłodne i mokre, lepiej, żeby było suche przy naszym bliskim kontakcie.
Sorey przytulił mnie mocniej do siebie, składając delikatny pocałunek na moim czole.
- Nie musisz się tak przejmować mną. Możemy iść, jeśli tylko chcesz. Dam radę i Psotka też da radę. Nie musisz się tak o nas martwić - Uspokoił mnie, a raczej próbował, bo wcale nie byłem zdenerwowany.
- Oczywiście, wiem, że ty dasz radę i ona też, ale po co masz przeciążać swój kręgosłup i męczyć nogi, kiedy należy ci się odpoczynek? - Stwierdziłem, wtulając się jeszcze mocniej w jego ciało. Poza tym, mam okazję poprzytulać się do ciebie - Wymruczałem, chowając się w jego ciepłych ramionach.
Trwaliśmy tak przez kilka, może nawet kilkanaście minut, dopóki Psotka nie odpoczęła w pełni i nie była gotowa do dalszej wędrówki. Czułem, jak jej spokojny oddech powoli ustabilizował się, a mięśnie rozluźniły po krótkim odpoczynku. W tym czasie nasze ciała pozostawały blisko siebie, a ja chłonąłem ciepło jego ramion i delikatny rytm jego serca.
- Możemy już ruszać - Powiedział Sorey, głaszcząc mnie po plecach w sposób tak naturalny, tak łagodnie.
- Odpocząłeś już? Chcesz może jeszcze posiedzieć? - Spytałem łagodnie, odsuwając się tylko minimalnie, by móc spojrzeć mu głęboko w oczy. - Nie spieszymy się, mamy przecież jeszcze dużo czasu. - Patrzyłem na niego uważnie, zauważając drobne szczegóły, które zawsze sprawiały, że serce biło mi szybciej: delikatny ruch jego włosów, cień uśmiechu na ustach, ciepło, które promieniowało od jego ciała. Czułem, jak każda sekunda bliskości wypełnia mnie spokojem, a jednocześnie subtelnie przypomina, jak bardzo chcę, by te chwile trwały jak najdłużej.
- Wiesz, co? - Zacząłem spokojnie, patrząc mu głęboko w oczy. 
- Jeszcze nie wiem, ale najprawdopodobniej zaraz mi powiesz - Wyszeptał, kładąc z dłoń na moim policzku.
- Kocham cię - Odpowiedziałem, niby proste słowa ale wystarczyły, aby szerzej się do mnie uśmiechnął.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz