środa, 10 września 2025

Od Soreya CD Mikleo

 Widziałem, że mój mąż był padnięty, dlatego bardzo szybko zabrałem się za sprzątanie pokoju. Od razu otworzyłem okno, i to na oścież, i zabrałem się za zmienianie pościeli. Postanowiłem, że ją wypiorę później, znacznie później, wpierw musiałem położyć Mikleo do łóżka. I na pewno dolać mu wody do dzbanka, jak się obudzi w środku nocy może mu się przydać. Pewnie będzie chciał, bym sobie z nim poleżał, ale nie wiem, czy będę mógł sobie na to pozwolić. Będę w końcu musiał przede wszystkim ogarnąć tę pościel nieszczęsną, a ich wypranie na pewno nie będzie szybkie i proste. Tak, uspokoję go, upewnię się, że będzie spał, no i zajmę się tą pościelą. Dobrze, że całym domem i zwierzakami zająłem się już wcześniej, dzięki czemu miałem już zaoszczędzone dużo czasu. 
Po piętnastu minutach zmieniłem pościel, brudną zaniosłem do łazienki i już kierowałem się do salonu, wraz z gumką i szczotką. Trzeba było w końcu się zająć moim padniętym mężem, który na pewno już się miał ochotę się położyć. 
– Już jestem – powiedziałem, wchodząc do środka. Już od razu na wejściu zauważyłem Psotkę przy kolanach Mikleo, oraz Banshee rozwaloną przy kominku, ale i jednocześnie niesamowicie czujną. Dobrze, że go pilnują. Kiedy mnie zabraknie, one go powinny pilnować. – Możemy się zabrać za czesanie? – zapytałem, siadając obok niego. 
– Tak, tak, oczywiście – odpowiedział, uśmiechając się łagodnie, ale dalej był strasznie zmęczony, widać było to po nim. 
– Pospieszę się, i już będziesz mógł wrócić do łóżka – dodałem łagodnym tonem, zaczynając rozczesywać jego piękne włosy. 
– Położysz się ze mną? – zapytał niepewnie, odwracając się tyłem do mnie. 
– Na chwilę na pewno. A później zobaczymy. Muszę jeszcze wyprać pościel, ale wpierw zajmę tobą. Dopóki nie będziesz słodko spać, nigdzie się nie będę ruszać – obiecałem, ostrożnie przeczesując jego włosy, by były piękne i sypkie. 
– Rozumiem – powiedział cicho, niepewnie, może nawet z lekką rezygnacją. 
– Wiesz kochanie, że już w takim stanie bym z tobą poleżał. Ale mam obowiązki. Dom musi pozostać w stanie idealnym, jeżeli już niedługo mamy wyruszyć na wyprawę... o ile w ogóle wyruszymy. Zobaczymy, jak po jutrzejszym dniu będziesz się czuć – odpowiedziałem cicho, powoli tworząc pięknego, grubego i długiego warkocza. 
– Myślałem, że jutro mieliśmy wyruszać – odparł, chyba trochę zdenerwowany. 
– No mieliśmy. Ale że i dzisiaj się źle czułeś cały dzień, i przez większość jutrzejszego dnia też się będziesz się czuł, to musimy to przełożyć. O ile... o ile chcesz, oczywiście – powiedziałem cicho, używając gumki na jego kosmyki. 
– Czemu miałbym nie chcieć? 
– Może z tego samego powodu, z którego nie chciałeś się ze mną kochać wczorajszej nocy? Nie wiem, co ci w głowie siedzi, staram się ci w głowę nie wchodzić – odpowiedziałem, odkładając szczotkę na bok, starając się nie brzmieć tak, jakbym miał do niego jakieś wyrzuty. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz