poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

Gdyby się tak zastanowić nad pytaniem męża to w sumie od może godziny wsłuchiwałem się w otoczenie, nie mogąc spać, jednocześnie nie mając ochoty otwierać oczu ani tym bardziej zdradzać swojego przebudzenia. Dzięki temu oboje mogliśmy spokojnie odpocząć, chociaż z tego, co widzę tej nocy, to ja odpoczywałem a mój mąż, cóż prowadził chyba jakąś śmieszną wartę i teraz chyba nawet wiem dlaczego.
- Od możliwe ponad godziny - Wyznałem, podnosząc się do siadu, coś tak czując w kościach, że nasza mała księżniczka niedługo otworzy oczu, głośno nad o tym informując.
- I nawet nie dałeś znać? - Zaskoczyłem go, chociaż tak naprawdę nie wiem, czym był zajęty, chyba tylko sobą a ja zbyt leniwy, by cokolwiek zrobić lub powiedzieć.
Na to pytanie uśmiechnąłem się delikatnie, składając pocałunek na policzku męża, tym samym wstając z kanapy, by rozprostować kości, poprawiając grzywkę, która jak zawsze zakrywała mi oczy.
- No dobrze to nie jest takie ważne, ważniejsze jest to, co mi obiecałeś, a umowy nie dotrzymałeś - Gdy wypowiedział to zdanie, zamrugałem zaskoczony oczami, nic nie rozumiejąc.
- Ja obiecałem ci coś? Przepraszam, nie pamiętam - Przyznałem, w tej samej chwili słysząc płacz Misaki. - Zaraz do ciebie wrócę - Dodałem, szybko znikając na schodach, aby to jak najbardziej zjawić się u córki w pokoju.
- Już dobrze jestem przy tobie - Wyszeptałem, całując moją kruszynkę w czoło. Mała od razu zaczęła się śmiać, chwytając w dłonie moje włosy, no tak wczoraj nie miała okazji ich poszarpać, to zrobi to dziś nic straconego.
Uśmiechając się ciepło do dziecka, postanowiłem zabrać ją do salonu, gdzie był mój mąż, nie zapominając o kocyku, na którym mogłem ją położyć i zabawkach, którymi mogła się bawić.
- O proszę, a kto to do nas przyszedł - Sorey z uśmiechem na twarzy przywitał naszą małą księżniczkę, którą położyłem na kocyku, podając zabawki.
Misaki od razu zaczęła się radośnie śmiać, patrząc na tatę swoimi dużymi przypominającymi lawendę oczami. To dziecko rośnie tak szybko, niby kilka miesięcy, a już zachowuje się jak roczne dziecko próbujące wstawać, jak na ludzkie dziecko za szybko natomiast jak na pół ludzkie chyba jest wszystko tak, jak być powinno. Mała rośnie szybko tak więc i szybko wszystkiego się uczy ani się nie obejrzymy, gdy zacznie sama chodzić i mówić.
- Wiesz, już co mi obiecałeś? - Sorey podchodząc do dziecka, z którym zaczął się bawić, zwrócił na mnie uwagę, unosząc jedną brew, wyczekując mojej odpowiedzi.
- Przepraszam, ale naprawdę nie pamiętam - Przyznałem w końcu, naprawdę nie mając zielonego pojęcia, co takiego mu obiecałem, zawsze staram się dotrzymywać obietnicy, tym razem jednak nawaliłem i jeszcze nie pamiętam z czym.
- Tak też myślałem - Zaśmiał się cicho, podchodząc do mnie, poprawiając moją grzywkę. - Obiecałeś mi, że podetniesz grzywkę, tak bym mógł patrzeć w twoje piękne oczy - Gdy to powiedział, wszystko mi się rozjaśniło, no tak obiecałem mu to tamtego dnia, gdy podcinałem jego włosy i pewnie zrobiłbym to, gdyby nie goście, których nie specjalnie chciałem w naszym domu, a ugościć musiałem.
- No tak zapomniałem o twojej słabości do moich oczu - Lekko kąśliwie zaśmiałem się, chwytając dłoń mojego męża, odsuwając ją od mojej grzywki.
- Nie ukrywam, że lubię twoje oczy i dlatego cieszę się, że kolor oczu Misaki przypomina bardziej twój kolor niż mój - Wyznał, całując dłoń, którą trzymałem jego dłoń.
- Dobrze, obiecuje, że dziś ją zetnę.
- Dziś to znaczy teraz? - Słysząc jego wypowiedz, ponownie zaśmiałem się cicho, no tak nie chciał, abym po raz kolejny, o tym zapomniał. No dobrze, jeśli tego chce.
- Tak, teraz - Kiwnąłem głową, wstając z kanapy, w sumie to dobry moment mój mąż jest w domu, więc może chwile zająć się małą, a ja w tym czasie zrobię to, o co mnie poprosił.
~ Zawsze robisz to, co chcą inni? - Słysząc głos demona, westchnąłem ciężko, no tak to, że zamknąłem go w lodowym więzieniu, nie oznacza, że zniknął, już zawsze ze mną będzie i czy mi się to podoba, czy nie muszę się z tym pogodzić.
- Nie, za to ty powinieneś - Mruknąłem, skupiając się na grzywce, która nie mogła być za krótka, jednocześnie nie mogąc być za długą.
~ Pff, nigdy - Burknął, nim zamilkł, ciekawe na jak długo znając go prędzej czy później znów się odezwie.
Nie skupiając się już na demonie, który i tak obraził się chyba na mnie, zrobiłem to, co zrobić miałem skracając grzywkę tak, by zakrywała czoło, odkrywając oczy, na taką długość mogę się zgodzić, inna w grę nie wchodzi.
Wychodząc z łazienki, poprawiłem dłonią ostatni raz włosy, nim zjawiłem się w salonie, gdzie mój mąż bawił się w najlepsze z małą, całkowicie tracąc poczucie czasu, nawet nie zauważając mojego powrotu, to słodkie. W takim momencie cieszę się, że udało mi się spełnić jego marzenie i Misaki jest z nami.
- Sorey - Odezwałem się w końcu, zwracając uwagę męża. - Jest już późno, niedługo powinniście się zbierać do wyjścia, może czas się troszeczkę ogarnąć? Przygotuje ci śniadanie dobrze?

<Pasterzyku? C:.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz