Wchodząc powoli po schodach, zastanawiałem się nad karą, którą mój mąż dał naszemu synowi, jak dla mnie karę mógł przesunąć o jeden dzień, by dzieciaki mgły się pożegnać, tym bardziej że doskonale pamięta, jak nas rozdzielono, nie dając szansy się pożegnać. Fakt może i dzieciaki będą miały ze sobą kontakt, jednakże nie będzie to taki sam kontakt, Yuki może poczuć się samotny nie będzie mu łatwo żyć, gdy jego przyjaciółka wyprowadzi się do innego miasta tym bardziej że zacznie szkołę i nie będzie miała już tyle czasu dla naszego syna. Chyba będę musiał porozmawiać z mężem, aby dał mu tę szansę na pożegnanie się z dziewczynką.
- Miki słuchasz mnie? - Sorey położył dłoń na moim ramieniu, ściągając mnie na ziemię.
- Słucham? A tak, oczywiście, że słucham - Wyznałem, wchodząc do pokoju małej, by wsiąść ją na ręce. - No już słoneczko jestem tu - Szepnąłem, łagodnie uśmiechając się do córeczki, kładąc jej dłoń na małym czułku, uwalniając trochę swojej mocy, dzięki której byłem w stanie szybko ją uspokoić. - W walce z demonami pomógł mi Mormo, nie wiem, czy bez niego bym sobie w ogóle poradził - Tym razem odezwałem się do męża, odwracając głowę w jego stronę.
- Słucham? Wypuściłeś demona? Nie skrzywdził cię? - Mój mąż troszeczkę spanikował, podchodząc do mnie, tym samym kładąc mi dłonie na policzkach, by spojrzeć w moje oczy.
- Sorey, uspokój się. Nic mi nie jest, pomógł mi pokonać demony i opuścił moje ciało. Dzięki niemu wciąż żyjemy i muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu cieszę się, że mam go w sobie - Mówiłem spokojnym głosem, starając się jak najbardziej uspokoić męża, by ten niepotrzebnie się nie stresował. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wszyscy żyjemy i jesteśmy cali, nic więcej nie powinno być teraz ważne.
- W porządku - Odetchnął z ulgą, całując mnie w czoło. - Nie wiem, co bym zrobił, gdyby któremuś z was coś się stało. To zachowanie Yuki'ego było nieodpowiedzialne, co w ogóle wpadło mu do głowy, by uciekać - Sorey wciąż był zły na Yuki'ego i jego wybryk. Czy słusznie? Trochę tak troszeczkę nie, to tylko dziecko a jak wiadomo, dzieci popełniają błędy, mając od tego rodziców, aby pomagali im naprawić swoje błędy.
- A mówiąc już o Yukim. Myślę, że ta kara jest za surowa, oczywiście nie neguje jej, zasłużył sobie na nią, myślę jednak, że powinien pożegnać się z Emmą, dla obojga jest to trudna sytuacja i chyba nie powinniśmy zabraniać mu ostatniego spotkania z dziewczynką - Starałem się porozmawiać spokojnie z mężem, by przekonać go do zniesienia kary, przynajmniej na ten jeden dzień dając chłopcu szansę pożegnania się z przyjaciółką.
- Miki już ci mówiłem, powinniśmy być konsekwentni. Yuki zasłużył sobie na karę i powinien ją odbyć zgodnie z moim słowem. I proszę, nie broń go, oboje wiemy, że cała wasza trójka mogła zginąć tylko dlatego, że im chciało się uciekać - Burknął, nie mając zamiaru odpuścić synowi. No cóż, starałem się, chyba nic nie wskóram, mimo że nie do końca zgadzam się z tym, nie chce kłócić się z mężem, wystarczy nam ostatnio atrakcji.
- Dobrze, jeśli tak uważasz - Nie dyskutowałem już z nim na ten temat, odkładając do łóżeczka śpiące dziecko. Na pewno dziś przeżyła troszeczkę stresu. Czując, że coś jest nie tak, niech odpoczywa, każdemu z nas się to przyda. - Wyglądasz fatalnie, naprawdę przepraszam, że musiałem cię obudzić - Nie mając dziecka przy sobie, mogłem całkowicie skupić się na mężu, który ewidentnie powinien położyć się do łóżka i puść spać.
- Dobrze, że mnie obudziłeś, nie mam ci tego za złe - Stwierdził, całując mój policzek.
Uśmiechając się delikatnie, kiwnąłem głową, chwytając jego dłoń.
- Chodźmy spać, od razu poczujesz się lepiej.
- Nie zasnę, boli mnie głowa i już wiem, że tej nocy nie zmrużę oka - Zapewnił mnie, czym lekko również zmartwił.
- Na ból głowy najlepszy jest.. - Tu przerwałem, uśmiechając się do męża, tylko sobie żartując, doskonale wiedząc, że w tym stanie nie będzie miał na to ochoty.
- Miki - Skarcił mnie, pstrykając w nos.
- Tylko żartuję - Zaśmiałem się, wychodząc z pokoju małej. - Jest w takim razie coś, co mogę dla ciebie zrobić? Ciepła kąpiel? Masaż? Herbata? - Wymieniłem, chcąc mu pomóc, by ulżyć mu w cierpieniu.
<Pasterzyku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz