Jego słowa spotkały się z moim krytycznym spojrzeniem, które szybko zrozumiał, nic już nie mówiąc i na jego szczęście, nie chciał w końcu zdenerwować mnie jeszcze bardziej już i tak byłem na maksa zirytowany jego głupotą i nieodpowiedzialnością. Rany, dobrze wie, że jego ręka jest w nie najlepszym stanie, tak więc po co robi to wszystko? Po co chce mi pomagać i przekazać ramię, by później zwijać się z bólu jakie to głupie i nierozsądne.
Zająłem się bardzo dokładnie jego raną. Uważając, by przypadkiem nie zadać mu bólu, nie chciałem, aby coś go bolało z mojej winy już i tak sam sobie robi wystarczającą krzywdę.
- Gotowe, teraz proszę się położyć i nie nadwyrężać ręki - Poprosiłem, starając się zachować spokój, by nie denerwować się za bardzo na męża przy małej.
- Nie chce odpoczywać, dzięki tobie ręka trochę mniej mnie boli, mogę ci pomóc - A on znów swoje no po prostu cudownie jak go zaraz trzasnę, to zacznie myśleć.
- Proszę cię, nie denerwuj mnie nawet taką wypowiedzią. Jeśli nie zaczniesz o siebie dbać, nie wyleczysz tej rany, szkodząc tylko swojemu zdrowiu. I powiem ci więcej, nie pójdziesz po Yuki'ego dziś już dość nawyrabiałeś, zostaniesz w domu, a ja pójdę po Yuki'ego - Odparłem, co w ogóle nie spodobało się mojemu mężowi, który spojrzał na mnie z widocznym oburzeniem na twarzy.
- Słucham? Nie zgadzam się, obiecałem Misaki, że zabiorę ją na spacer i razem odbierzemy jej brata - Burknął, wstając z kanapy, chcąc najwidoczniej pokazać mi, że tym razem nie będzie mnie słuchał i pójdzie po chłopca. Niech tylko spróbuje, a skończy się to dla niego źle.
Uśmiechając się delikatnie, podszedłem do męża, patrząc na niego wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu, mówiąc bardzo spokojnie.
- Jeśli w tej chwili nie zrobisz tego, o co cię proszę, bardzo mnie zdenerwujesz i uwierz, będziesz tego żałował - Mówiłem cicho, by tylko on był w stanie to usłyszeć, patrząc prosto w jego oczy. - A więc ty sobie odpocznij, a my zrobimy obiad prawda Misaki? - Podchodząc do małej, wziąłem ją na ręce, zostawiając męża zszokowanego w salonie.
Przygotowanie obiadu nie zajęło mi dużo czasu, no może zajęło trochę więcej niż zazwyczaj, ale to z powodu małej, która ciekawska chciała wszystko dotknąć i zobaczyć już boje się co będzie, gdy zacznie chodzić, gotowanie przy niej to dopiero będzie wyzwanie.
- Sorey, obiad gotowy - Zawołałem męża, siadając przy stole, biorąc małą na ręce, mając zamiar ją nakarmić, ostatnio coraz rzadziej karmiłem ją mlekiem, była już w stanie jeść kaszki, zupki i inne bardziej płynne posiłki dlatego dziś zrobiłem dla niej kaszkę, którą powoli zacząłem ją karmić, zerkając na zegarek. Akurat skończy jeść i będziemy mogli iść po młodego, oczywiście nie mając zamiaru się śpieszyć, niech się nacieszy przyjaciółką, dawno jej nie widział.
Mój mąż przyszedł, jednak jego mina nie oznaczała niczego dobrego, wyglądał jakby był zły, lub bardziej obrażony sam nie wiem, co jego mina miała oznaczać. Wiem jedno, na pewno coś się za tym kryło.
- Mikleo - Zaczął poważnym głosem, gdy tylko usiadł przy stole. - Nie jestem dzieckiem, nie musisz mnie niańczyć, jestem dorosłym mężczyzną i głową rodziny, pójdę po naszego syna, zabiorę ze sobą córkę, a ty w tym czasie odpoczniesz, jesteś wykończony i należy ci się trochę relaksu - Patrzyłem na niego, mrugając zaskoczony oczami, no ja wiedziałem, że jest uparty i czasem głupi, ale żeby aż tak?
- Jeśli nie chcesz, żebym traktował cię jak dziecko, to się tak nie zachowuj, naprawdę robisz wszystko, abym się martwił, nie dbasz o siebie. Twoja rana to nie jest „mała rana” ani „nic wielkiego”, jeśli nie zadbasz o to, by ramie wyzdrowiało, coś może się stać z twoją ręką. Zrozum, ja się martwię o ciebie, nie chce, żeby coś ci się stało, a ty swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem wcale mi nie pomagasz. Wiesz, czego tak naprawdę chce? Nie chce odpoczynku, chce żebyś zaczął na siebie uważać i o siebie dbać, a wtedy i ja nie tylko będę spokojniejszy, ale i będę mógł odpocząć - Wyznałem, patrząc to na niego to na dziecko, które cały czas karmiłem. Uważając, aby mała nie jadła zbyt łapczywie. Co czasem nawet jej się zdarzało.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz