piątek, 29 kwietnia 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Mówiąc, że byłem zaskoczony tym, co zobaczyłem, skłamałbym. Zaskoczony to stanowczo za delikatne słowo, aby opisać, to, co właśnie widziałem. Jak to się stało, że Miki znów stał się człowiekiem...? I co się stało z jego włosami? Nie chodzi mi o to, że są brązowe, tylko bardziej o ich długość. Dlaczego one są takie krótkie? Nie powinny mieć takiej samej długości, jak wcześniej? Nic nie rozumiałem i nie podobało mi się to. Po raz ostatni puszczam go gdziekolwiek samego; najpierw złamał rękę, teraz przemienił się w człowieka, więc boję się, co takiego zrobi następnym razem. 
- Jak to nie masz pojęcia? Tak po prostu stałeś się człowiekiem? – dopytywałem, musząc koniecznie wiedzieć, co się wydarzyło. W końcu, to musiała być naprawdę potężna magia, skoro zmieniła serafina z powrotem w człowieka, a czegoś tego nie wolno ignorować. 
- Zauważyłem na dnie jeziora perłę, wziąłem ją do rąk i jakoś tak się stało – jego wytłumaczenie wcale nie było lepsze. Perła w jeziorze? Może coś mu się przewidziało?
- I gdzie jest teraz ta perła? 
- Upuściłem ją i pewnie jest gdzieś na dnie.
Westchnąłem cicho. Nie takiej odpowiedzi pragnąłem usłyszeć. To oznaczało, że musiałem zanurkować w lodowatej wodzie, co nie do końca mi się podobało, zwłaszcza że później nikt mnie nie wysuszy. Powiedziałem Mikleo, by popilnował małej, a następnie wskoczyłem do wody. Perłę odnalazłem bardzo łatwo, mimo że jezioro było ciemne i odrobinkę muliste; świeciła na dnie jak najważniejsza gwiazdka na niebie. Chociaż tyle, że nie musiałem jej szukać nie wiadomo ile. Chwyciłem ją i od razu wypłynąłem na powierzchnię, nie widząc za bardzo sensu, dla którego musiałem tu dłużej przebywać. 
- Nie rozumiem, po co to robiłeś – usłyszałem zdziwiony głos Mikleo, kiedy tylko wyszedłem na wierzch. 
- Ponieważ może być ważne w odzyskaniu twojego anielskiego ja – wyjaśniłem, przez moment przyglądając się perle, która leżała na mojej dłoni. Nadal wydawała się świecić delikatnym, morskim blaskiem, co na pewno nie było normalne dla jakichkolwiek pereł. W dodatku miałem wrażenie, że była ona ciepła...? Albo to moje nerwy po kontakcie z lodowatą wodą jeszcze trochę szwankują i może mi się tylko wydawać. – Jak twoja ręka? Dasz radę zanieść małą do domu? – spytałem, chowając perłę do kieszeni. Aktualnie moje ubranie nieprzyjemnie lepiło się do ciała, ujawniając jego każdy najmniejszy szczegół, co nie było ani trochę komfortowe, plus było mi bardzo zimno. Może i w południe było ciepło, ale wieczór był już chłodny. 
- Już mnie nie boli. Naprawdę – dodał, widząc moje sceptyczne spojrzenie. – Powinniśmy już iść, nim mi się przeziębisz – dodał, poprawiając małą na rękach. 
Nie zamierzałem się ociągać, sam już najchętniej chciałem już wrócić do domu i przebrać się w suche rzeczy. Oby tylko nie okazało się, że nurkowałem na darmo, bo mi będzie naprawdę smutno. Dobrze, że dom był blisko, dzięki temu co najwyżej nabawiłbym się tylko lekkiej chrypki. 
Od razu wszedłem do łazienki, by jak najszybciej się przebrać. Nie zapomniałem także o perle, która do tej pory przebywała w mojej kieszeni. O ile to w ogóle jest perła, bo odrobinkę w to wątpiłem. I najwidoczniej działała tylko i wyłącznie na anioły, ponieważ ja czułem się dobrze i w żaden sposób się nie zmieniałem. I dobrze. Gdybym stał się aniołem, kto byłby żywicielem rodziny? Cóż, teraz najważniejsze było to, by zanieść ją jutro do Lailah. Najchętniej poszedłbym dzisiaj, ale byłem zmęczony i zmarznięty, i na odwiedziny była już trochę za późna pora. 
- Zrobiłem ci herbatę, byś się trochę rozgrzał. I z przykrością muszę cię poinformować, że przegapiłeś pierwsze kroki Misaki – odezwał się Mikleo, kiedy wszedłem do kuchni. 
- Właściwie, to są już jej któreś kroki, nie pierwsze. Kiedy byłeś nad jeziorem, już zaczęła próbować – wyjaśniłem, podchodząc do blatu, by wziąć z niego kubek. 
- Och – mój mąż wyraźnie posmutniał. Może nie powinienem mu tego mówić, tylko udawać zaskoczenie...? Nie, to odpada, nie lubiłem udawać, no i nie za bardzo potrafiłem, więc zaraz by się domyślił i miał do mnie pretensje, że go okłamuję. 
- Niewiele straciłeś, teraz idzie jej znacznie lepiej – odpowiedziałem, pochodząc do niego i całując go w policzek. – Jak się czujesz?
- Dobrze. Nawet bardzo dobrze, naprawdę, nie musisz się mną przejmować – powiedział, uśmiechając się do mnie delikatnie. 
- A co z demonem? Nadal jest w tobie? – spytałem bardzo cicho, przyglądając się mu uważnie. Wydawało mi się, że ludzie są bardziej podatni na opętania, więc teraz miałby idealną okazję, aby przejąć ciało męża. Chyba, że się myliłem, co jest bardzo prawdopodobne, nie za bardzo znam się na takich sytuacjach, mimo, że zdecydowanie powinienem, skoro związałem się z aniołem. Ale powoli się uczę, więc chyba nie jest ze mną tak źle.

<Aniołku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz