Ogólnie cała sytuacja u pielęgniarki była dość... Niepotrzebna? Jestem MUTANTEM! Więc na co mi do jasnej ciasnej te tabletki. Ból głowy... Wypraszam sobie.. Nie cierpię na takie przyziemne sprawy, no ale trzeba sprawiać pozory. Może to i głupie, że na wszystkich zajęciach mam ten swój kapelusz, który ma rogi, ale chociażby siłą chcieli mi go zdjąć to nie dam się! Pokręciłem głową wracając od pielęgniarki i kierując się do sali w której miały odbywać się kolejne zajęcia. Ahhh co za męczący dzień się zapowiada. Westchnąłem ciężko, siadając do ławki. - Yuuta! - usłyszałem jakiś głos dziewczyny, po czym zobaczyłem jak mój kochany przyjaciel macha jakiejś dziewczynie. -Nowa miłość? - zapytałem kąśliwie z uśmiechem, na co Yuuta spojrzał na mnie z morderczym spojrzeniem. Aj, aj, chyba nadepnąłem na czuły punkt. Podniosłem szybko ręce w geście obronnym i wygoniłem go do laski. Ja natomiast siedziałem przez resztę czasu po prostu siedząc z nosem w książce, czytając o najnowszych odkryciach w medycynie. Nie no mam na tym punkcie hopla... Chociaż też bardzo zastanawia mnie to, że przez całe 2 lata żyje sobie tutaj w miarę spokojnie. Dziwne? Nawet bardzo! No bo powiedzcie mi czy to normalne? Zwiałem z dobrze strzeżonej placówki, a oni mnie nie szukają? To jest okropnie zastanawiające! Chyba, że mnie obserwują? Albo dali mi specjalnie uciec, chcąc sprawdzić jak się odnajdę w nowym świecie wśród ludzi? -Yuta 2! - usłyszałem głos swojego przyjaciela i nagle poczułem jak zaczyna mnie szturchać i potrząsać. Od razu wyrwałem się z myśli i spojrzałem na niego. No tak.. "Yuta 2", on musi sobie tak żartować. W końcu on ma na imię Yuuta, a mnie tak przezywa zdrobniale od mojego imienia... Ahh, żeśmy się dobrali. - Co jest? - Zapytałem, wyrwany z transu rozmyślań. - Zaciąłeś się na cały dzień normalnie. Gapiłeś się na jeden punkt przez wszystkie lekcje, nawet nauczyciele już wymiękli - Zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu. Wzruszyłem ramionami, nie bardzo przejmując się tym, że olałem prowadzących. Wstaliśmy obaj z ławki, ale dziś wracałem sam do mieszkania. Mój przyjaciel Yutuś miał dzisiaj rande-vu. Ahhh te wspaniałe miłostki i randeczki... Chyba nigdy tego nie zrozumiem. - Yutuś powodzenia. Nie wypal czegoś głupiego - puściłem mu oczko i uśmiechnąłem się szyderczo. Przyjaciel wycelował we mnie butem, jednak zdążyłem uciec przed "bronią zagłady". Zwolniłem kroku za murami szkoły, żeby nie specjalnie spieszyć się do mieszkania i podziwiać widoki. Niestety tak bardzo zapatrzyłem się na kolorystykę nieba czy zachodzie słońca, że nie zauważyłem jak ktoś we mnie wchodzi. Wywróciliśmy się oboje i nagle usłyszałem "przepraszam". Spojrzałem na ów osobę.... A właściwie na Lisa. Zaraz... -Gadająca Lisica, tego jeszcze nie grali... - Przyjrzałem się jej. W końcu ja byłem przyzwyczajony do takich rzeczy, ale chyba niewiele uczniów u nas w szkole jest niezwykła. A dodatkowo się ukrywają, więc no. Wiemy wszyscy o co chodzi. Ale nie ważne! Ważne jest to, że siedziała przede mną Lisica! Prze słodka Lisica! Przygryzłem wargę i niemalże od razu z prędkością światła porwałem ją w swoje ramiona. - Jaką ty jesteś słodką kuleczką! - Zacząłem swoje wywody, po prostu nie mogąc oprzeć się jej cudownemu wyglądowi! Jeszcze do tego była taka puszysta. Wtuliłem się w jej Lisie ciało, nie podejrzewając w sumie, że może być kimś innym jak po prostu zwykłym gadającym Lisem. Przecież takie istoty istnieją chyba w naszym świecie prawda? - Jakaś ty mięciusia... - mruknąłem zachwycony, troszeczkę tarmosząc jej futerko. - Może Yuuta, mnie nie zabije za drugie zwierzątko w domu? - zamyśliłem się na głos, trzymając lisicę na rękach.
(Saori? XD No to.... powodzenia?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz