środa, 20 kwietnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

Nasza mała gwiazda dopiero co się urodziła, to znaczy nie dopiero co w końcu kilka miesięcy minęło, a już zaskakuje i nas rodziców i przypadkiem ludzi, których nie do końca powinna tak zaskakiwać.
- Żadne z nas nie ma takich umiejętności, więc to mogła być tylko ona - Wyznałem, biorąc dziecko na ręce, uśmiechając się delikatnie do tej drobnej kruszynki. - I co zadowolona jesteś z siebie? - Spytałem małą, uśmiechając się do niej ciepło. Naturalnie nie byłem na nią zły, bo i też za co, cieszyłem się z jej cudownych umiejętności, tylko może odrobinkę obawiając się, co będzie dalej z jej mocami, jeśli już teraz potrafi otworzyć oczy ludziom, by ci ujrzeli anioła.
Mała z radością patrzyła na mnie, wydając się na bardzo zadowoloną, z tego, co uczyniła, a więc była z siebie dumna co za mały łobuz.
- Tak, też myślałem - Rozbawiony ucałowałem małą w czoło. Oddając ją mężowi, aby przygotować dziecku kaszkę, nie specjalnie przejmując się w jej chwili mężczyznami.
- Chyba będę musiał się tłumaczyć przed nimi - Westchnął, niepocieszony siadając z małą przy stole.
- Tak, będziesz musiał powiedzieć im prawdę - Nie ma bowiem co kłamać i tak już zdecydowanie za dużo zobaczyli.
- Łatwo powiedzieć, tylko czy uwierzą - Nie był przekonany co do tego pomysłu, chyba wolałby unikać tej konfrontacji, niestety nie ma już od tego odwrotu, musi się wytłumaczyć lub coś wymyślić o ile w ogóle uważa to za potrzebne, by dalej wymyślić niestworzone historie tak jak te o żonie i jej ciągłej nieobecności przy jego boku.
- Dlaczego, by nie mieli uwierzyć, jeśli pojawiłem się znikąd, to człowiekiem zdecydowanie być nie mogę prawda? - Nie sądziłem, aby mieli powodu, aby nie uwierzyć, z resztą, nawet jeśli, by nie uwierzyli to, co mogłoby się stać? Tak właściwie to nic i oboje chyba doskonale zdajemy sobie z tego sprawę.
- Może i masz rację - Westchnął cicho, bawiąc się z naszą małą dziewczynką.
- Nie mart się, uwierzą ci, a nawet jeśli nie to nic się nie zmieni, najwyżej wezmą cię za wariata - Wyznałem, siadając przed nim z kaszą, karmiąc nią małą księżniczkę.
- Zawsze wiesz jak mnie pocieszyć - Westchnął ciężko, głaszcząc małą po głowie.
- Zawsze do usług - Uśmiechnąłem się ciepło do mojego męża, całując go w policzek.
Sorey prychnął cicho pod nosem, uśmiechając się do mnie, zwracając uwagę na małą, która troszeczkę bawiła się jedzeniem, ciesząc się z obecności naszej dwójki i podwójnej uwagi, którą najwidoczniej bardzo lubiła.
Reszta dnia minęła nam bardzo spokojnie, zabawa z małą, rozmowa Soreya z Yukim która zakończyła się pogodzeniem, długa przyjemna kąpiel i czas tylko dla nas i takie dni właśnie lubiłem.
- Czy mogę prosić moją piękną małżonkę o zgodę na poczesanie jej cudownych włosów? - Sorey zaskoczył mnie, jednocześnie troszeczkę bawiąc. Współmałżonkę? Nie przypominam sobie, abym był jego żoną, naturalnie dla ludzi, którzy mnie nie widzą, jestem żoną mojego męża, bo i skąd dziecko, nikt jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że jestem aniołem a płeć, którą posiadam, nie jest ostatecznym wyborem. Mogę zmieniać płcie, kiedy chce.
- A powiedz mi, proszę, mój najdroższy mężu czy sobie na to zasłużyłeś? - Zagrałem w jego grę, chcąc się z nim podroczyć, zawsze lubiliśmy to robić, a jeszcze bardziej lubiliśmy to, co działo się potem gdy oboje dawaliśmy się ponieść emocją.
- Z tego, co wiem, starałem się być najlepszym mężem i kochankiem mojego pięknego anioła - Trochę przeradzał z tym pięknym, ale niech mu będzie i tak dobrze mi na słodził.
- Niech ci będzie, proszę zrób z nimi co zechcesz - Pozwoliłem mu pobawić się moimi włosami nie tylko dla jego przyjemności, ale i dla swojej. Lubiłem, gdy je dotykał, czesał i układał, a on lubił to robić, to dlatego nie ścinam włosów, by miał okazje robić to, co kocha a na pewno lubi.
- Zastanawiałem się dziś, nad tym, co zrobiła Misaki.. - Zacząłem, przymykając oczy, by na chwilę pozwolić sobie na chwile relaksu.
- I co wywnioskowałeś? - Spytał, a w głosie jego słyszałem ciekawość.
- Co, jeśli Misaki jest tym dzieckiem z przepowiedni? Tym które widziałem w swojej wizji i tym które trzymałem w niej na rękach. Co, jeśli dziadek zdawał sobie sprawę, z tego, kim może w przyszłości być nasza córka i dlatego chciał ją zabrać, aby ludzie nie byli w stanie zobaczyć aniołów, a jednocześnie kto wie nawet ich skrzywdzić - Podzieliłem się z mężem moimi przypuszczeniami, oczywiście nie musiało tak być, a Misaki wcale nie musiała być tym wyjątkowym dzieckiem z legend, co jeśli jednak nim była? Wtedy może grozić jej wielkie niebezpieczeństwo, z którym będziemy mieli się zmierzyć, aby uchronić naszą córkę od wszelakiego zła znajdującego się na tym świecie, nawet za cenę własnego życia...

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz