sobota, 2 kwietnia 2022

Od Mikleo CD Soreya

Uśmiechnąłem się na dźwięk słów męża, jednocześnie czując się trochę winnym. Na maksa zaniedbałem moją rodzinę i dlatego teraz muszę się nimi zająć, by żadne nie poczuło się niekochane lub przeze mnie niechciane.
- I ja bardzo się za nią stęskniłem - Przyznałem, poprawiając dziecko na rękach, wstając z ziemi, nie przejmując się szarpaniem za włosy najwidoczniej nasza mała córeczka po tacie lubi bawić się włosami, a to akurat nic złego. - Nie tylko zresztą za nią - Dodałem, podchodząc do męża, uśmiechając się do niego zadziornie.
Sorey zaśmiał się cicho, łącząc nasze usta w szybkim pocałunku.
 - Pójdę odgrzać obiad, a wy bawcie się dalej - Odparł, poprawiając moją grzywkę, która znów zaczęła opadać mi na oczy, najwyższa pora coś zrobić z grzywką i to nie tylko moją, Yuki i Sorey też wyglądają jakby dawno grzebienia nie widzieli, a niby się dziennie czeszą to ciekawe.
- Pójdziemy z tobą, prawda? Pójdziemy z tatą - Zwróciłem się do małej, która zareagowała śmiechem, machając energicznie rączkami, jak dobrze, że włosy mam bardzo długie przynajmniej jej szarpanie aż tak nie boli. - No widzisz, idziemy z tobą i nie przyjmujemy sprzeciwów - Tym razem odezwałem się do męża, dając mu córkę, która na chwilę chciała do taty, w końcu i z nim miała ochotę się przywitać, nie widząc go, prawie że cały dzień.
Sorey zaśmiał się cicho, kręcąc przy tym głową, zabierając małą do kuchni gdzie i ja ruszyłem, postanawiając odgrzać mężowi jedzenie, na pewno jest głodny.
- Miki zostaw, ja sobie sam odgrzeje - Zaczął, podchodząc do mnie, nie mogą mnie jednak powstrzymać, w końcu trzymał w rękach nasze dziecko.
- Spokojnie, odgrzeję ci, a ty się małą zajmij - Zapewniłem go, całując w policzek, by w końcu zabrać się za odgrzanie posiłku ukochanemu człowiekowi, który w tej chwili zajmował się naszą córeczką... Posiłek odgrzałem w dość krótkim czasie, dlatego już po chwili mój mąż mógł oddać mi dziecko zasiąść przy obiedzie i spożyć go w spokoju, gdy ja zajmując się malutką, mówiłem do niej, robiąc wszystko, aby zmęczona dała nam dziś troszeczkę odpocząć.
- Nareszcie zasnęła - Wypowiedziałem cicho te słowa, aby przypadkiem nie obudzić dziecka, mała zdecydowanie lubiła ciszę, gdy spała a ja nie chciałem jej zakłócać. Cicho i bez pośpiechu zabrałem Misaki do pokoju, gdzie odłożyłem ją do kołyski, wracając po chwili do męża, który zmywał naczynia. Bez zastanowienia więc przytuliłem się do jego pleców, zamykając na chwilę oczy, ciesząc się jego obecnością.
- Wszystko w porządku? - Na to pytanie uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, kiwając delikatnie głową.
- Tak, a nawet lepiej - Wymruczałem, zadowolony wślizgując swoje dłonie pod koszulkę męża, mają ochotę na troszeczkę uwagi z jego strony, nie bez przyczyny w końcu przybrałem swoją prawdziwą formę, ja to liczę na uwagę i chwilę zapomnienia, zbyt długo już zamartwiałem się i chociaż wciąż czuje winę, muszę żyć dalej i starać się o tym nie myśleć tak będzie najlepiej.
Sorey odwrócił się w moją stronę, wyciągając moje dłonie spod swojej koszulki, delikatnie całując ich wierzch.
- Jesteś pewien, że tego właśnie chcesz? - Spytał, przyglądając mi się uważnie, tak jakby widział mnie po raz pierwszy od dawna, a może właśnie tak było, w końcu teraz znów jestem chłopakiem, którego znał od zawsze przynajmniej na te kilka godzin.
- Tak, chcę, bardziej niż możesz sobie wyobrażać - Wyznałem, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej. - Mimo to nie chce cię do niczego zmuszać, jeśli nie czujesz się na siłach, nie musimy niczego robić, możemy po prostu w inny sposób spędzić tę noc - Wyznałem, chcąc spędzić razem czas jednak nie kosztem jego zdrowia. Wiem, że może być zmęczony przez ostatnie dni, dlatego nie chce go do niczego zmuszać, mogę poczekać, innym razem też nadarzy się okazja.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz