Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że powinienem być bardziej konsekwentny wobec syna, jednakże nie do końca mi to wychodziło, tak jakbym tego chciał. Chłopiec wybłagał mnie, by zostać jeszcze chwilę a ja uległem, wchodząc do domu pani Caitlyn, zamieniając z nią kilka a może nawet kilkanaście zdań, które przerodziły się w rozmowę związaną z wychowaniem dziecka a w moim wypadku dzieci. Kobieta naprawdę sporo wiedziała o wychowaniu dzieci, a wiedzą tą z przyjemnością się mną podzieliła. Miło było porozmawiać z kimś tak doświadczonym życiowo. Ta wiedza zdecydowanie mi się przyda.
- Yuki, na nas już pora - Zawołałem chłopca, tym razem już naprawdę musząc się zbierać, miło się rozmawiało, pijąc herbatę, jednakże w domu czeka na nas Sorey, który na pewno już się martwi i Misaki, która na szczęście jeszcze nie wiele robi i rozumie.
- Już? Jeszcze chwilę - Poprosił, chcąc jeszcze troszeczkę wysłużyć czas. O nie tym razem już się nie nabiorę, wystarczy już tego pobłażania, dałem palec, chłopiec chce od razu całą rękę, w taki sposób się bawić nie będziemy.
- Nie Yuki, już wystarczy, wracamy, jutro też jest dzień - Tym razem byłem stanowczy koniec zabawy. Chłopiec niepocieszony pożegnał się z przyjaciółką, nie zapominając o pani Caitlyn, wychodząc z domu. - Bardzo dziękuję z gościnę, dowiedzenia - Byłem naprawdę wdzięczny kobiecie za gościnne i opiekę nad Yukim, bądź co bądź chłopiec, będąc tu, jest dodatkowym dzieckiem do pilnowania. Jak dobrze, że kobieta była cierpliwa i łagodna a dzieciaki w miarę przy niej spokojne.
- Ależ nie ma za co, bezpiecznego powrotu do domu, do widzenia - Pożegnała się, zamykając za nami drzwi, no i to by było na tyle pora wracać do domu, w sumie to nareszcie miałem już dość atrakcji na dziś teraz tylko długa kąpiel i łóżko niczego więcej do szczęścia mi już nie trzeba.
Do domu wróciliśmy gdzieś koło dziewiątej, a nie tego chciałem, no cóż, nie umiem być stanowczy i to się raczej u mnie nie zmieni.
- Wróciliśmy - Zawołałem, informując o swojej obecności nie za głośno by nie obudzić dziecka, które na pewno już o tej godzinie spało.
Nikt nie odpowiedział, zatem oznaczać mogło to tylko jedno mój mąż również już spał, to dobrze niech śpi i regeneruje siły, dziś wystarczająco mi na pomagał pora odpocząć.
Wzdychając cicho, skierowałem swoje kroki od razu do pokoju małej, by sprawdzić, czy wszystko w porządku, jak się okazało, wszystko było dobrze, tylko Sorey nie spał tam, gdzie spać powinien.
- Sorey, kochanie idź spać do łózka - Wszeptałem cicho by zbyt agresywnie nie wybudzać męża ze snu, nie chciałem w końcu go wystraszyć, a jedynie obudzić delikatnie by poszedł spać do łóżka.
- Miki? Co tak długo? - Spytał, przecierając dłonią zaspane oczy.
- Cóż troszeczkę pozwoliłem dłużej posiedzieć chłopcu u małej, a sam zagadałem się z jej mamą - Wyznałem, cicho wychodząc z pokoju, by dać spokojnie dziecku odpocząć. Mój mąż zrobił to samo, wychodząc cichutko z pokoju córeczki.
- Powinieneś być bardziej stanowczy - Zaczął, gdy znalazłem się w sypialni, by zabrać jedną z jego koszul do spania.
- Wiem, nie raz mi to już mówiłeś. Kiedyś się nauczę obiecuję - Wyznałem, łącząc nasze usta w delikatnym, lecz namiętnym pocałunku, ostatnio bardzo brakowało mi pieszczot z jego strony, jakoś tak nie było na to czasu, gdy wciąż się mijaliśmy. No nic, w końcu nie na tym, tylko małżeństwo się opiera, jesteśmy zgraną parą i się kochamy, nic więcej się nie liczy. - Idź spać, jesteś padnięty - Szepnąłem, gdy oderwaliśmy się od swoich ust.
- A ty? Nie chcesz chyba mi powiedzieć, że będziesz jeszcze pracował - Zaczął niezadowolony, patrząc prosto w moje oczy.
- Nie, dziś już nic. Jutro zajmę się najprawdopodobniej przygotowywaniem posiłków na święta, dziś idę się jeszcze umyć, potrzebuje relaksacyjnej kąpieli - Wyznałem, uśmiechając się do niego delikatnie. Szczerze mówiąc, wolałbym czas spędzić z nim niż samotnie w wannie, nie mogę mieć jednak wszystkiego, co bym chciał, ciepła woda i może odrobinka wina to będzie naprawdę relaksacyjna kąpiel.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz