Na dźwięk jego słów uśmiech sam pojawił się na moich ustach. Cały Sorey nie zdaje sobie sprawy, jak wiele jego wiara we mnie dała mi siły, gdyby wtedy we mnie z wątpił, ja już bym nie żył.
- Wiara to nie zwykłe uczucie, gdy w kogoś wierzysz, dajesz mu siłę do walki, twoja wiara pomogła mi pokonać demona. Ponadto, gdyby cię tam nie było pani jeziora, od razu by mnie przekreśliła i kiedy bym was już nie zobaczył - Wyznałem, ciesząc się, że mimo wszystko był tam ze mną, gdyby jednak został w domu z dziećmi.. Nawet nie chce myśleć co, by się stało.
- Miki, nieważne co by się działo, dopóki jesteśmy razem mamy siłę przenosić góry, zapamiętaj sobie, nie pozwolę was skrzywdzić, jesteście moją rodziną, was kocham i przy was chce przeżyć resztę swojego życia - Gdy to mówił, moje serce biło szybko, byle szczęśliwy wiedząc, że mam go przy sobie.
- I my cię kochamy - W tej sprawie mogłem wypowiedzieć się za wszystkich, doskonale wiedząc, że dzieci kochają swojego tatę. A właśnie odnośnie miłości dzieci. Mała Misaki już wyciągała rączki w stronę taty, by ten wziął ją na ręce, najwidoczniej i jego atencji potrzebowała. Nic w tym dziwnego córeczka tatusia, jestem pewien, że owinie sobie go wokół palca i wszystko, co powie, będzie dla tatusia najważniejsze. Może I się mylę a może i nie widząc to spojrzenie, którym darzy naszą córkę. Wiem, że ma do niej słabość, a ta słabość wzrośnie wraz z wiekiem, jestem pewien, że na ten temat się nie mylę...
***
Od dnia, w którym demon został zamknięty w lodowej klatce, nasze życie stało się dużo spokojniejsze. Misaki rosła szybko, ale zdrowo, Yuki spędzał dużo czasu z Emmą, mimo wszystko zawsze mając czas dla rodziców, a Sorey. Cóż wrócił do pracy, pozostawiając na mojej głowie wstawanie w nocy. Nie miałem do niego o to pretensji, pracować musiał i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, poza tym na moje szczęście Misaki budziła się już coraz rzadziej więc i ja mogłem odpocząć nocą, by za dnia, gdy mój mąż spał po przepracowanej noc być w stanie zadbać o dom i dzieci.
Dziś jednak wszystko było nie tak, Misaki ciągle nie chciała spać, dokazując a Yuki. Yuki wydawał się jakoś taki dziwny, smutny? Sam nie wiem może pora z nim porozmawiać.
Usypiając w końcu małą, mogłem odłożyć ją do łóżeczka, ile ja dziś czasu straciłem na uspaniu małej, rany co się dziś z tym dniem dzieje?
- Yuki? - Otwierając cicho jego drzwi z pokoju, odrzuciłem na chwilę myśli dotyczące fatalnego dnia. Misaki miała gorszy dzień, Yuki miał gorszy dzień, co się zdarza, a ja od razu histeryzuje, jestem rodzicem, muszę wziąć się w garść. - Jesteś tu? - Dodałem, nie widząc nigdzie chłopca, a dałby sobie rękę uciąć, że widziałem, jak wchodzi do pokoju. No cóż, może mi się przewidziało.
- Yuki? - Zawołałem nie za głośno, by nie obudzić męża i córki ze snu. - To mało zabawne - Burknąłem, nie wyczuwając obecności chłopca, czyżby gdzieś wyszedł? Tylko dlaczego nic nie powiedział? Zabrał psa i gdzieś poszedł tylko gdzie? Muszę przyznać, zmartwiło mnie to czy powinienem go szukać? A może jest u Emmy i nie ma się o co martwić? Może jak zwykle przesadzam, wzdychając ciężko, już chciałem zamknąć drzwi, nagle dostrzegając kartkę znajdującą się na łóżku chłopca.
Zaciekawiony co też może na niej być, wszedłem w głąb pomieszczenia, podchodząc do łóżka, na której znajdowała się kartka a na niej.. Na niej był teks pisany przez chłopca do nas.
"Mamo, Tato nie chce stracić Emmy, musimy uciec, by nikt nas nie rozdzielił"
W pierwszej chwili pomyślałem, że to dobry żart, później jednak doszło do mnie, że Yuki ostatnio był załamany wyprowadzką Emmy, czy oni naprawdę wpadli na tak genialny pomysł? No nie czy Yuki nas naśladuje za dziecka? A było mu nie opowiadać o naszych ucieczkach.
- Sorey Yuki zniknął, uciekł z Emmą - Mimo że mój mąż spał po pracy, nie mogłem do niego nie przyjść, dziś w nocy nie idzie do pracy, więc chyba nie będzie miał mi tego aż tak za złe, poza tym tu chodzi o naszego syna, musimy go oddałeś, nim coś się mu, a raczej im stanie..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz