Patrzyłem na niego przez dłuższą chwilę zszokowany tym, co powiedział i tym, co zobaczyłem na jego ręce. Nie był to oczywiście najprzyjemniejszy widok i najchętniej od razu bym mu to jakoś opatrzył, jednak on odgania mnie od siebie, jak natrętną muchę, a ja chcę mu tylko pomóc. Wiem, że jest załamany tym, co ujrzał i całkowicie to rozumiem, choć nie przeżyłem tego na własnej skórze. Przez to wszystko jeszcze bardziej zacząłem mu współczuć i zastanawiałem się, czy jest jakiś sposób, w który mógłbym go jakoś wesprzeć lub pocieszyć. Jednak zanim znajdę ten sposób, muszę go jakoś przekonać, by dał mi w końcu spokojnie opatrzyć jego rany, które jakby nie patrzeć zadał sam sobie.
- Nie chcę odchodzić i zostawiać cię samego z tymi problemami. To nie jest coś, z czym powinieneś zmagać się sam - odpowiedziałem po jakimś czasie, patrząc wciąż na krew sączącą się z nadgarstka i dalszej części ręki. - Obiecuję, że nie odejdę, jeśli dasz mi opatrzyć tę rękę.
- Przestań, robisz to z litość i dlatego, że ci pomogłem. Możesz iść, nikt cię tu nie trzyma - dalej był przeciwny temu, bym mu pomógł, a mi to się wcale nie podobało i przez moment miałem ochotę opatrzyć mu te rany na siłę, gdyż każdą sekundą traci coraz więcej krwi i zaraz jeszcze mi tu zasłabnie.
- Chcę po prostu pomóc i nie odwracaj się do mnie plecami, skoro bezinteresowanie chcę ci pomóc. Mówię, że nie chcę odchodzić, więc przyjmij to do swojej świadomości i daj mi tę rękę - westchnąłem cicho, już czując, że nie dam rady dłużej patrzeć na jego cierpienie i po prostu siłą wezmę mu tę rękę i owinę jakąś szmatą.
- Ja nie chcę - zaczął, ale ja w tej chwili już nie wyrobiłem i w jednej chwili chwyciłem go za ramię i zdjąłem z siebie koszulkę, owijając ją rękę Tetsu. Wiem, że to jego koszulka i stoję teraz prawie nagi przed innymi, ale miałem to jakoś gdzieś, gdyż teraz najważniejszy był dla mnie ten niebieskowłosy chłopak, który trochę się zagubił w tym całym życiu.
- No i widzisz, po co był ten cały opór? - uśmiechnąłem się do niego delikatnie, widząc, jak krzywi się niezadowolony z moich poczynań. Jednak tym też zbytnio się nie przejąłem i skupiłem się bardziej na jego ranach, który były na tyle nieprzyjemne, że zwykłe owinięcie mogłoby nie wystarczyć i zaraz materiał przesiąknie krwią.
- Chodźmy po młodą i wracajmy do domu - oznajmiłem nagle i złapałem Kuroko za jego zdrową rękę, ciągnąć go w stronę, gdzie ostatni raz widzieliśmy jego siostrę, która bawiła się z koleżanką w piasku, jak to oczywiście lubią małe dzieci. Tyle zabawy w pogrzebaniu w ziemi i ubrudzeniu się po pachy, dzieci są bardzo urocze.
Tetsu podążył niemrawo za mną, nie mając przy tym zbytniego wyboru, w końcu ciągnąłem go za sobą.
- Braciszku, co ci się stało?! - gdy tylko doszliśmy na wcześniejsze miejsce, ta mała pociecha poleciała od razu w naszą stronę, patrząc szerokimi oczami na owiniętą koszulką rękę chłopaka. Cholera materiał zaczął już powoli przesiąkać, więc musimy się pośpieszyć i wracać. Tetsu jak na zawołanie schował za siebie rękę i chyba starał się udawać, że wszystko z nim okej, jednak nie wychodziło mu to najlepiej.
- Twój brat miał drobny wypadek, dlatego musimy szybko wracać do domu - wytłumaczyłem dziewczynce po krotce, troszkę okłamując ją, no ale nie mogłem jej przecież wprost powiedzieć, co się stało.
- Ale co się stało? - patrzyłam to na mnie, to na swojego brata, który zrobił się jeszcze bledszy niż wcześniej. Czy to w ogóle jest możliwe?
- Wypadek - powtórzyłem i z delikatnym uśmiechem chwyciłem małą dłoń dziecka, biorąc pod pachę jeszcze niebieskowłosego, maszerując z nimi prosto do ich domu, żeby przede wszystkim zając się wpierw Kuroko.
~~*~~
Gdy tylko dotarliśmy do domu, opatrzyłem dokładnie rękę chłopaka i posadziłem go w jego pokoju, aby odpoczął sobie trochę psychicznie i fizycznie. W tym czasie zająłem się też młodszą siostrą Tetsu, która zgłodniała, dlatego też musiałem się zabrać za zrobienie czegoś do jedzenia, więc zrobiłem jej zwykłą kanapkę z szynką, gdyż niczego więcej tak naprawdę nie potrafię. Nie mam zbyt wiele do zaoferowania.
- Zostań tutaj, a ja zajrzę do twojego brata - uśmiechnąłem się do młodej i pogłaskałem ją po głowie, czochrając z przyjemnością jej włoski.
- Chcę iść z tobą - napuszyła policzki, na co pokręciłem głową i powiedziałem jej, że najpierw pójdę z nim porozmawiać, a potem będzie mogła pójść do niego.
Kiedy już wszystko sobie wytłumaczyliśmy poszedłem do pokoju niebieskowłosego i bez pukania wszedłem do środka, dostrzegając od razu na wąskim łóżku, zwiniętą postać.
- Hej - przywitałem się niepewnie i podszedłem bliżej, ale Kuroko ani drgnął. Leżał zwinięty, jak kłoda, zupełnie nieruchomo, patrząc tylko w jeden punkt, jakim była ściana. Wziąłem głęboki wdech i przypomniałem sobie wszystkie wydarzenia z dzisiaj. Ta kobieta, która zapewne była matką Tetsu i Toshiko, ale moim zdaniem zachowywała się karygodnie. Jaka matka zostawia swoje dzieci same sobie, że same sobą się zajmowały, a sama w tym czasie spotyka się z jakimś grubo od siebie młodszym mężczyzną? Gdy zobaczę tę kobietę kolejny raz, to chyba ją zaduszę. Jak można doprowadzić własne dziecko do takiego stanu?
- Posłuchaj, nie wiem do końca, jaka jest twoja rodzinna sytuacja, ale widzę, że nie jest zbyt ciekawie - usiadłem spokojnie na jego łóżku, starannie dobierając słowa, aby przypadkiem czymś nie pogorszyć sytuacji i jeszcze bardziej nie zdołować młodego chłopaka, a ja potrafię nawet z dobrymi intencjami wszystko popsuć. - Wiem, że mówiłem wcześniej o tym, że jestem ci dłużny, jeśli będziesz potrzebował pomocy i takie tam, ale naprawdę już nie patrząc na to, że ty mi pomogłeś, ja naprawdę chcę ci pomóc jakoś przez to wszystko przejść. Chcę, żebyś wiedział, że nie jesteś z tym sam i z chęcią mogę z wami zostać. I tak nie mam gdzie się podziać i co robić. Ludzie zrujnowali całkiem mój dom, a takich jak ja to już jest naprawdę mało na świecie... Proszę pozwól sobie pomóc - szepnąłem cicho i trąciłem go delikatnie palcem, pragnąc całym serduchem, aby w tym momencie poczuł się, chociaż ociupinkę lepiej. Nie chcę patrzeć na jego cierpienie, ponieważ bardzo go polubiłem i będę starał się zapewnić mu i jego kochanej siostrze pomoc, a także bezpieczeństwo.
<Tetsu? C:>
Liczba słów: 1006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz